poniedziałek, 17 września 2012


WYCIĄGANIE TRUPÓW Z SZAFY

Muszę powiedzieć, że do tej pory moimi idolami jeśli chodzi o metafory słowne byli komentatorzy sportowi zwłaszcza meczy piłkarskich. Ale właśnie znalazł się godny następca ww. sław polskiej elokwencji i tradycji językowej.

Ponieważ mam taką aplikację, że mam powiadomienia o różnych wiadomościach dla określonych haseł dostałam powiadomienie o pewnej publikacji, gdzie odwołano się do stwierdzeń jakie padły podczas wypowiedzi Naszego Ministra Sprawiedliwości w pewnym programie telewizyjnym dzisiaj po 19.25.

No muszę powiedzieć, że stwierdzenie „Powyciągam trupy z szafy” w kontekście prezesa sądu w znanej nadmorskiej miejscowości jest strzałem w dziesiątkę… Pozwolę sobie zatem na wykorzystanie tego porównania jakie Pan wykreował – mam nadzieję, że wejdzie ono do kanonów „Wymiaru Sprawiedliwości” jak kilka powiedzeń ww. mistrzów mowy polskiej do polskiego słownika. Jeżeli chce Pan tantiem z przyjemnością zapłacę.

Panie Ministrze uprzejmie informuję, że takich trupów ma Pan prawie tyle ile sądów powszechnych, w końcu obsada owych „trupów” jest obsadą ministerialną przywożoną niekiedy jak swego czasu „towary eksportowe” w paczkach z USA właśnie z Ministerstwa Sprawiedliwości – jak Pan nie wierzy proszę zapytać swego doradcę ds. informacji publicznej.

Oto pewna historia zapewne Panu znana pewnego „trupa w szafie”:

Otóż w pewnym roku zdarzyło się tak, że w jednym z sądów, a w zasadzie najsłynniejszym sądzie okręgowym z uwagi na odwieczne zaległości w załatwieniu spraw wobec delegacji do Ministerstwa Sprawiedliwości kilkudziesięciu procent orzeczników doszło do wymiany „trupa w szafie” na innego „trupa z szafy” skąd inąd znanego z pewnego zarządzenia, a będącego uprzednio „trupem w szafie” w innym sądzie. Ścieżki kariery „trupów w szafie” są bowiem podobne i co najwyżej zmieniają się szafy, w których owe „trupy” są.

Ów „trup w szafie” w pierwszej kolejności zlikwidował fundusz premiowy utworzony nota bene na podstawie regulaminu bez konsultacji związków zawodowych, bo kto by tam się przejmował, w końcu wiadomo, że związki zawodowe to takie coś co się nie toleruje. Kolejnym krokiem naszego „trupa w szafie” było wprowadzenie dla wszystkich jednej godziny na przerwę przysługującą pracownikom, i tak w owym sądzie od godziny 12.00 do 12.15 można co najwyżej być na rozprawie, bo pracownicy tegoż sądu ze strachu pilnują, by przypadkiem nie zmienić ww. godzin, by nie uznano, że rażąco naruszają swoje obowiązki. Nie wiem jak się ma ta przerwa do osób chorych np. na cukrzycę, którzy mają reżim jedzeniowy, no ale albo lekarz zmieni zalecenia, albo chyba powinno się wystąpić z wnioskiem o zmianę ww. godzin przerwy z uwagi na bardzo ważną sytuację życiową… Ów „trup w szafie” w dodatku nie uznaje ustawy o dostępie do informacji publicznej i wszelkie wnioski o dostęp do tej informacji wpadają do „czarnej dziury” a tym samym wnioskodawcy mogą co najwyżej wnosić do sądu za opłatą wnioski na bezczynność organu, no ale koszt nie jest sądu a ile papieru się zaoszczędzi na odpowiedź w sprawie publicznej. Ale oczywiście to nie wszystko, bo za kadencji naszego „trupa w szafie” okazało się, że sąd powszechny może i ma logo… taka nowinka, w końcu wszyscy mają to i nasz sąd też może mieć… Ponieważ mamy do czynienia z nowoczesnym sądem z logo, w którym kasy na „premie” nie ma, można wydawać kalendarze oczywiście sygnowane logo tegoż sądu… Kolejnym krokiem zmierzającym do unowocześnienia tego sądu było oczywiście wydanie pieniędzy publicznych na gazetkę, w której w sposób obrazkowy i opisowy tłumaczy się jak pracownik być ubrany może, a jak nie za bardzo… Tytułem dygresji powiem, że takie coś można bez wydawania pieniędzy publicznych rozpowszechnić wśród pracowników np. pocztą elektroniczną, albowiem sposób ten jest znany od lat we wszelkiego rodzaju firmach z uwagi na przesyłane metodą obiegową swego  czasu „wytyczne” co do stroju pewnego międzynarodowego koncernu… Ale nasz „trup w szafie” jest osobą kreatywną, więc w między czasie, czyli pomiędzy spotkaniem pewnego zespołu a krzewieniem właściwych strojów postanowił wydębić jeszcze większe wsparcie finansowe (w końcu logo, gazetki, kalendarze kosztują) i dostał dodatkową kasę na zatrudnienie osób, których zatrudnić nie mógł, wiec znalazło się obejście co najmniej rodem z pewnej plantacji, o której pisał Pan Adam Bodnar na swojej stronie na FB (porównanie bardzo trafne)… ale nie czepiajmy się w końcu pieniądz publiczny pozostaje pieniądzem publicznym i można nim dysponować, a to, że zamiast w części wydatki osobowe wskazujemy te wydatki w części usługi obce nie jest żadnym jakimś tam naruszeniem dyscypliny finansów publicznych, bo zawsze można powiedzieć, że cel uświęca środki… a kreatywna księgowość w końcu obciąży dyrektora tego sądu… oczywiście przy okazji tego procederu można było prześledzić, że przetarg miała wygrać inna firma i trzeba było unieważniać wybór tej firmy, bo jakaś inna nie wnosząca wartości merytorycznych firma dokonała przyblokowania wyboru naszego faworyta, bo bezczelnie zaskarżyła wybór… ale naszemu trupowi było za mało i postanowił zmienić tok historii i zapobiec ewentualnym niepotrzebnym zmianom w historii i zapewnić swej świcie w postaci organu kolegialnego spokoju ducha i po pewnych wyborach w zakładce na BIP tegoż sądu nastąpiła przedziwna zmiana wpisów w postaci ujawnienia zmiany, której nie można dostrzec… Bo że jakaś zmiana powinna być świadczy wpis w BIP, którego usunąć się nie da no chyba żeby przestawić serwery, ale wtedy utraci się informację, że właśnie podjęto kolejną delegację zagraniczną… a wtedy jakaż by była strata dla tego sądu…

Ponieważ oczywiście procedury administracyjno-kontrolne organów administracji publicznej trwają, to taki „trup w szafie” zostanie wyciągnięty za kadencji następnego Ministra Sprawiedliwości, bo jak się wie, że samemu się go wsadziło to raczej się go nie wyciąga bo może śmierdzieć… a tego nie lubi nikt… a już tym bardziej ten co go wsadził.

No ale poczekamy zobaczymy, bo może przy okazji zapowiadanych jesiennych porządków zdarzy się jakoś tak, że może zutylizuje się również takie trupy… a jak nie ma Pan argumentów proszę skorzystać z oficjalnych stron sądów powszechnych, a jak nie ma najlepiej poprosić w trybie nadzoru o wydane zarządzenia, które jakoś zapomniano opublikować w BIP i będzie Pan je miał… Ja ze swej strony służę już Panu pomocą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz