poniedziałek, 25 lutego 2013

NOWE SZATY CESARZA

Jak wiecie jestem „fanką” Ministerstwa Sprawiedliwości i osób w nim zatrudnionych, bądź oddelegowanych czy też celebrytów z niego wywodzących się w osobach Samego Pana Ministra, ale i jego Podsekretarzy Stanu. Mam więc z czego wybierać. Jaki Pan taki Kram można śmiało powiedzieć.
Co więcej coraz częściej celebryci z Ministerstwa Sprawiedliwości stanowią dla mnie źródło nieustającej inspiracji, przy czym bez wątpienia prym wiodą sam Jarosław Gowin oraz jego wierny i oddany Podszyszkownik Hajduk. Ten ostatni bowiem niemalże co tydzień daje pokazówkę swoich umiejętności teatralno-aktorskich na posiedzeniach Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka w Sejmie, bo akurat mamy falę różnego rodzaju projektów.

W zeszłym tygodniu największy spektakl aktorski można było zobaczyć na posiedzeniu ww. Komisji w sprawie ustawy o okręgach sądowych. Wiemy bowiem, że jest to projekt, który solą w oku, ością w gardle Pana Ministra Jarosława Gowina jest.  Jak na razie posiedzenia w sprawie tego projektu przypominają serial rodem z polskiej telewizji ostatnich lat przeznaczonych dla  widza masowego… Myślę nawet, że pierwowzorem był „Klan” czy „M jak Miłość”. Mamy bowiem oczekiwane zwroty akcji w postaci kolejnych wniosków o wstrzymanie prac do czasu wyroku Trybunału Konstytucyjnego i oczywiście wnioski o podjęcie tych prac. Mamy oczywiście tysiące zarzutów co do treści samych regulacji, bo nagle specjaliści z Ministerstwa Sprawiedliwości odkryli w sobie umiejętności legislacyjne. Mamy również uwagi dotyczące przecinków, kropek i innych takich. Jednak ostatnie posiedzenie nabrało rumieńców z innych względów…
Otóż Minister Hajduk odegrał tragikomiczne przedstawienie odnośnie skutków jakie przyniesie owa ustawa… Okazało się bowiem, że wszystko co napisano na stronie Wieści Dziwnych i NieDoKońca Prawdziwych co do „rzekomych utrudnień” po likwidacji sądów było z palca wyssaną wiadomością. Nawet sufit tyle bzdur by nie pomieścił, mimo, iż jak wiemy jak nie ma co wpisać to się bierze informacje z najbardziej pojemnej bazy danych, czyli sufitu…

Okazało się bowiem, że zmiana organizacji sądownictwa rodzi niebotyczne skutki w postaci: barku biur podawczych, braku Kas sądowych, braku prezesów, braku sędziów, braku pracowników, urzędników, referendarzy, asystentów… czego to Pan Minister Hajduk nie wymieniał?! Łącznie z kosztami obciążającymi budżet państwa!!! Szopka jaką odstawił zasługiwała moim zdaniem na OSKARA!!!
Wyliczenie jakiego dokonał Minister Hajduk nie wzięło się z sufitu… bo na początku roku Minister Sprawiedliwości wystąpił do Prezesów Apelacji o przekazanie mu informacji jakie trudności wystąpiły po reorganizacji nie będącej likwidacją ale konsolidacją mimo zniesienia czyli likwidacji niektórych sądów… i takie informacje otrzymał. Co więcej ludzie listy piszą i bez wątpienia obywatele wkurzeni sytuacją zaczęli pisać nie tylko do Ministra Sprawiedliwości, ale i do posłów na Sejm, do mediów, a media nie milkną co do skutków owej reformy co to miała nic nie zmienić poza tabliczką. To co przedstawił bowiem Pan Minister Hajduk to skutki tego co zrobiono, ale i czego zaniechano pod hasłem „reforma sądownictwa”… Nie zapominajmy bowiem, że pewnych regulacji prawnych zabrakło w naszych rozporządzeniach „lub Lubań”…
Brakowało mi w tym występiu tylko darcia szat przez pana Ministra Hajduka… gdyby nie to, że obnażył on tym właśnie wystąpieniem, że „Minister Sprawiedliwości jest nagi…” i nie ma co drzeć…

Pamiętacie bajkę Hansa Christiana Andersena „Nowe szaty Cesarza”? W skrócie bajka ta opowiadała o tym jak pewien próżny cesarz został oszukany przez dwóch oszustów, którzy „uszyli” mu szaty, które były niewidzialne dla każdego… kto nie nadawał się do swego urzędu albo też był zupełnie głupi. Ministrowie Cesarza widzieli, że to przekręt, ale nie powiedzieli ani słowa… i tylko zachwalali jego nowy strój… aż cesarz nagi wyszedł na paradę… i dopiero krzyk dziecka obnażył, że cesarz jest nagi, a to szycie to było oszustwo…

W bajce tej Cesarza zniszczyła próżność… a w naszym wypadku Ministra Sprawiedliwości, z tą tylko różnicą , że w naszej rzeczywistości o tym, że Minister Sprawiedliwosci jest nagi wieści wszem jego wierny Minister… Podszyszkownik Hajduk, który z niewinnością nie ma nic wspólnego.

czwartek, 21 lutego 2013

WINO, DRINKI I ŚPIEW


Nie wiem ilu z Was Drodzy Czytelnicy chodzi po weselach… Jednak każdy z Was zna zapewne taka przyśpiewkę „I jeszcze jeden i jeszcze raz (sto lat)” oraz oczywiście „a kto z nami nie wypije ten pod stołem zaśnie”… Szlagiery weselne są niezliczone, ale akurat te w sam raz pasują do… Hogwartu!!! Tak, tak chodzi o naszą ulubioną Krajową Szkołę Sądownictwa i Prokuratury, która pomimo zeszłorocznej wpadki z zamówieniami alkoholi i to najdroższej półki na potrzeby własne nie zamierza rezygnować z tych potrzeb!

Właśnie ukazało się kolejne ogłoszenie z cyklu „alkoholik pić musi, a szkolenie bez alkoholu szkoleniem straconym”, oczywiście za pieniądze publiczne, pod piękną nazwą „Przetarg na sukcesywne dostawy artykułów spożywczych na potrzeby Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, Ośrodek Szkoleniowy Jurysta w Jastrzębiej Górze”. Oczywiście rozumiemy, że alkohol na potrzeby ww. jest artykułem spożywczym, bo przecież nie przemysłowym, choć niektórzy koneserzy i przemysłowym nie pogardzą zapewne. Na liście zatem możemy sobie zobaczyć: różnej maści piwa („Piwo Żywiec 5,6% alkoholu”, „Piwo Desperados 6% alkoholu”, „Piwo Lech Premium 5,2% alkoholu”, „Piwo Tyskie 5,6% alkoholu”, „Piwo Warka 5,7% alkoholu” oraz 12 rodzajów win, a także drinki – w końcu wybór musi być … W sumie naliczyłam 4.500 butelek piwa, 530 butelek wina, oraz 1.100 butelek drinków… Alkohol strumieniem więc płynie… na szkoleniach, bo kto by się tam zajmował ustawą o wychowaniu w trzeźwości i jakimś tam przepisem, że w ośrodkach szkoleniowych jest zakaz spożywania alkoholu… w końcu jak mus to mus i napić się trzeba. Oczywiście wszyscy palacze wiedzą, że jak się spożywa alkohol zapalić trzeba… więc i o to zadbała nasza wspaniała szkółka i oto w tym samym przetargu mamy 7 rodzajów fajek w ilości 160 szt. zapewne x 10 (opakowanie zbiorcze). I proszzzz…szkolić się można nieprzerwalnie w Jastrzębiej Górze! Ale oczywiście takich ośrodków szkoleniowych jest kilka w Polsce, to ogłoszono i tam przetargi! I tak np. jest przetarg pn. „Sukcesywna dostawa napojów alkoholowych o zawartości alkoholu do 4,5% oraz piwa, napojów alkoholowych o zawartości powyżej 4,5% do 18% alkoholu dla Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, Ośrodek Szkoleniowy w Dębem, 05-140 Serock (cz.1- piwo, cz.2- wino)”, w którym to się znalazły: 1500 butelek piwa, 20 beczek 50l również piwa, 10 beczek 20l oczywiście piwa… oraz 1335 butelek różnego rodzaju win… A co, przecież pić trzeba…

Oczywiście żeby nasze asy ze szkółki nie były zmuszone do abstynencji zapewniono im. „usługę w zakresie rezerwacji, zakupu i dostarczenia biletów lotniczych wraz z ubezpieczeniem podróżnych na potrzeby Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury”. Rozumiem, ja też jestem przeciwniczką jazdy po pijaku…

Zapewne zaraz usłyszymy, że to tak na cele reprezentacyjne, a w ogóle to ludzie po takim szkoleniu chcą się zrelaksować… No i tu muszę się zgodzić z tym relaksem. Bo jak można odczytać na stronach Hogwartu… kasy w 2012 r. w ramach szkoleń, dla innych niż nasi ulubieni aplikanci aplikacji ogólnej oraz oczywiście sędziowskiej i prokuratorskiej, starczyło głównie na… szkolenie dla prezesów i przewodniczących pn. "Elektroniczny nadzór administracyjny", gdzie przewidziano miejsc 890.

I przyznaję: ja również na trzeźwo bym nie wytrzymała tego szkolenia… Bo ileż można słuchać jak to będzie pięknie po jego wprowadzeniu… ileż to korzyści będzie… ileż radości będzie miał Pan Minister Sprawiedliwości… ale co najważniejsze Podszyskownik Hajduk, który opętany jest manią „szuflandii w wersji systemu gliwickiego” … więc zamówienia powyżej zapewne zabezpieczają kolejną edycję tego szkolenia, bo każdy przeszkolony być musi… z doktryn Szuflandii Podszyskownika Hajduka.  

I już nawet pisząc ten wpis naszła mnie ochota… na wino, bo na trzeźwo tego co robi z publicznymi pieniędzmi Krajowa Szkoła Sądownictwa i Prokuratury nie da się przetrawić.

A zatem „i jeszcze jeden i jeszcze raz…”

czwartek, 14 lutego 2013

PRAWA NABYTE? A CO TO?


Dzisiaj powrócimy do druczku 880, czyli słynnej już nowelizacji ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych, albowiem w dniu wczorajszym na stronie sejmu pojawiło się sprawozdanie nadzwyczajnej podkomisji powołanej do jego przepchnięcia. Zestawienie treści tego dokumentu, opinii Biura Analiz Sejmowych z nagraniem z obrad tegoż organu kolegialnego powoduje, że człowiek zaczyna się zastanawiać… nad emigracją i już nie wewnętrzną a zewnętrzną do innego kraju. Brak zrozumienia dla podstawowych wartości i zasad wynikających z Konstytucji, w tym ochrony praw nabytych, wyraźnie wskazuje, że obywatel jest niczym żebrak błagający o jałmużnę, z tym, że w tym wypadku nie ma co liczyć na jakiś datek.

Krótka historia owego druczku wyraźnie potwierdza, że jak się nie napisze JAK KROWIE NA ROWIE co i jak, to nawet jeden impuls nerwowy w zwojach twórców owego dzieła nie przeleci. Nawet żadna iskierka nie zabłyśnie. Nasz druczek już na pierwszym posiedzeniu Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka został skierowany do Biura Analiz Sejmowych celem zaopiniowania, czy przypadkiem nie narusza praw nabytych asystentów sędziów obecnie zatrudnionych w sądach. Jak wskazał dr Krzysztof Skotnicki w opinii projekcik na dzień dobry naruszał te prawa. Oczywiście winą za to zostało obciążone małe i prężne stowarzyszenie asystentów sędziów, bo blokują ustawę. Jak dla mnie zamiast przypisywać temu stowarzyszeniu złą wolę, zarówno twórcy naszego dzieła w osobach przesiadujących w Departamencie Prawa Cywilnego w Ministerstwie Sprawiedliwości, jak i wnoszący oraz oczywiście nasz UKOCHANY MINISTER powinni podziękować, że ktoś przytomnie i ze znawstwem przeczytał owo dzieło i zauważył poważny problem, zaś posłowie składający formalny wniosek o opinię nagrodę za rzetelne, przytomne i praworządne działanie. W końcu ileż bubli prawnych można wyprodukować?! No ile??

Nasz druczek powrócił zatem na prace podkomisji, w toku których wprowadzono AUTOPORAWKĘ celem usunięcia owej niezgodności… I może wydawało by się, że Alles klar i ktoś coś zrozumiał, ale niestety… Zarówno Pan Minister Hajduk broniący naszego druczku z AUTOPOPRAWKAMI, jak i Pani z Biura Legislacji nie zrozumieli niczego… no prawie i bronili swojej regulacji niczym lwica lwiątka. Bo jak przeczytali w opinii, że naruszono prawa asystentów sędziów obecnie zatrudnionych, to wprowadzili przepis przejściowy tylko dotyczący asystentów sędziów z art. 65 ust. 4 słynnego dniowa prawnego w postaci ustawy o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratur, zwanej Hogwartem, bo cuda się w niej dzieją nadal… Powiecie, że się czepiam?! Otóż nie!!! Dzięki przeróżnym karkołomnym i niezliczonym wyczynom legislacyjnym określenie „asystent sędziego obecnie zatrudniony” dotyczy różnych bytów faktyczno-prawnych. Asystentami sędziego obecnie zatrudnionymi w sądach są bowiem: asystenci sędziów, bez żadnych egzaminów, po „starej” aplikacji sądowej i starym egzaminie sędziowskim; po starym egzaminie sędziowskim, po nowym egzaminie sędziowskim ale bez aplikacji, po aplikacjach samorządowych i złożonym egzaminie radcowskim, adwokackim lub notarialnym, po samym egzaminie radcowskim, adwokackim lub notarialnym, po aplikacji referendarskiej i egzaminie referendarskim, itd… A zatem bytów różnorakich, o których kto jak kto, ale Minister Sprawiedliwości powinien mieć wiedzę, ale jak widać jej nie ma. Najlepszy tekst jaki pada w nagraniu wypowiedziany przez Ministra Hajduka i panią z Ministerstwa Sprawiedliwości oraz Panią z Biura Legislacyjnego wyraźnie potwierdza brak kompetencji tychże osób. Okazuje się bowiem, że nie dociera do tych osób, że art. 65 ustawy o Hogwarcie zawiera 7 ustępów i zaczynając od ustępu 3 reguluje prawa nabyte asystentów do ubiegania się o stanowisko sędziowskie.

Nieważne, że ja wół art. 65 ust. 3 pkt 2 stanowi o możliwości ubiegania się asystentów sędziów po starej aplikacji sędziowskiej i złożonym starym egzaminie sędziowskim o ową nominację jeśli osoby te przepracowały 2 lata jako asystent sędziego!!! Nieważne, że ust. 5 mówi o zliczaniu okresów zatrudnienia!!! Nieważne, że ust. 6 reguluje kwestię zatrudnienia w niepełnym wymiarze godzin do obliczania terminów!!! Zatrzaśnijmy tym ludziom drzwi przed nosem tak jak ma to już miało miejsce po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie asesorów sądowych… W końcu to dla nich nie pierwszyzna!!!

A prawa nabyte??? Odpowiem słowami Pana Ministra Hajduka reprezentującego Ministra Sprawiedliwości: „no przecież już nabyli”!!!

A to, że im się je właśnie zabiera nie odnosząc się do tychże regulacji art. 65 ustawy o Hogwarcie o jakich pisałam, to szczegół…

Bo zasada praw nabytych wynikająca z Konstytucji jest w Ministerstwie Sprawiedliwości, a także jak się okazuje w Biurze Legislacyjnym, niczym YETI… wszyscy o niej usłyszeli, ale nikt jej nie widział…we własnych projektach!

wtorek, 12 lutego 2013

KONKURENCJA



Dzisiaj się przekonałam, że rośnie mi konkurencja i to nie byle jaka!!! Otóż nasza Gołębica postanowiła uzasadnić siedzenie na facebooku w godzinach pracy i… otworzyła własną stronę pod nazwą „W Sprawie Blog Rzecznika Prasowego Ministra Sprawiedliwości!!!

W końcu w robocie trzeba coś porobić, bo ileż można wypić kaw dziennie? Ile można się pałętać po niezliczonych korytarzach Ministerstwa Sprawiedliwości? Ileż można siedzieć w BUFECIE?? Z tym ostatnim to jeszcze można przytyć i się w kadr nie zmieścimy jak się do niego dopchamy w końcu… Więc sami rozumiecie, że facebook dla naszej Gołębicy wybawieniem z opresji jest.

Weszłam sobie na tę stronkę i od razu zauważyłam lanserskie zdjęcie Pani Rzecznik, które odzwierciedla ilość pracy jaką wykonuje nasza Gołębica oraz miejsce jej wykonywania. Pani Rzecznik już nie okutana szalikiem, a w marynarce z koszulką niebieską w paski a’la lanserski użytkownik jachtu stoi na dachu Ministerstwa Sprawiedliwości (tak tak – tarasik a’la Riwiera Francuska tam jest) trzymając piłkę!!! W końcu plaża zobowiązuje… trza się poruszać po tym bufecie a wiadomo, że ruch to zdrowie! Przy takich okolicznościach gest „O’K” jaki pokazuje Pani Rzecznik jakoś już nie dziwi. Ciekawe jak sobie biedulka radzi zimą?! Może mają tam lodowisko albo co?

Ja oczywiście mam zajęcie dla Pani Rzecznik… Jak się Pani nudzi w robocie proszę odśnieżyć chodnik przy Ministerstwie!!! Ten dla rowerów i ten wokół posesji zajmowanej przez Ministerstwo Sprawiedliwości!!! Wszyscy po raz pierwszy docenią trud Pani pracy!!!

Na naszej stronce mamy oczywiście wpisy… ostatni z wczoraj z godziny…. 10:18!!! Brawo!!! Kawa wypita to można coś zrobić i… wejść na facebooka!!! Ciekawe czy Pani Rzecznik czyta mojego?! Może zacznę jej zamieszczać moje wpisy?! O!!! to jest myśl… zlinkuję sobie stałe wpisy… i zacznę od dzisiejszegoJ w końcu chodzi o to, żeby czytelnik na bieżąco mógł przeczytać co się dzieje w Ministerstwie Sprawiedliwości przecież…

Oczywiście wpisy to linki na stronę rządową, na której Pani Rzecznik prowadzi swoje wypociny i propagandę rodem z PRL. Widocznie ilość czytelników jakoś spada, albo jakoś blog się nie przyjął co jakoś nie dziwi. Promocja przez facebook moim zdaniem nie pomoże z uwagi na jakość jaką się serwuje… Ulubione statystyki w Ministerstwie Sprawiedliwości to potwierdzają… bo jak czytamy na stronce powstała ona… w maju zeszłego roku i od tamtej pory ma… 69 osób, które to lubią… a najlepszy tydzień to ten z 8 lipca... szokujące!!!

Oczywiście jest wisienka na torcie! Najlepsze w tej stronie są… WPISY INNYCH UŻYTKOWNIKÓW!!! No się ubawiłam i myślę, że można skorzystać z bloga na facebooku Pani Rzecznik do zamieszczenia najnowszych informacjach o tym jaką kichę zaserwował nam Pan Minister Sprawiedliwości od czasu objęcia gorącego krzesła. Jakby jeszcze dołączyć ogłoszenia o wypowiadaniu umów dzierżawy/najmu czy innych na nieruchomości pod sąd, który zlikwidowano i ogłoszenia o prowadzeniu postępowań przetargowych na te nieruchomości to można by zrobić całkiem porządny portal nieruchomości… A jakby jeszcze dołożyć ogłoszenia o: przegranych sprawach w Wojewódzkich Sądach Administracyjnych przeciwko Ministrowi Sprawiedliwości, Trybunale Konstytucyjnym, Trybunale Sprawiedliwości, czy ETPCz to można by stworzyć ciekawą stronkę… o tym ile działania Ministra Sprawiedliwości generują atrakcji społeczeństwu!

Tak więc chyba zlajkuję tę stronę i będę się linkować…

A zatem od dziś do przeczytania mój blog również na stronach konkurencji!! Rozprzestrzeniam się J A naszej Gołębicy dziękuję za stworzenie tej możliwości.

Do zobaczenia zatem na facebooku… również u Pani Rzecznik Ministra Sprawiedliwości!!!

poniedziałek, 11 lutego 2013

AUTOPOPRAWKA


Jeżeli myśleliście, że blogg mój zaprzestał działalności to muszę Was rozczarować. Niestety nie. Problem w tym, że zeszły tydzień był naćkany spotkaniami, pracą, znowu spotkaniami i znów pracą.  Jednym słowem działo się i stąd ta lekka przerwa, za co tych Czytelników, którzy czekali na kolejny wpis baaaardzo przepraszam.

Oczywiście to, że na stronie Wieści Dziwnych i NieDoKońca Prawdziwych nic się nie dzieje nadal i wieje nudą nie zmienia faktu, że przedstawiciele i specjaliści z Ministerstwa Sprawiedliwości NIE próżnują. W zeszłym tygodniu odbyła się np. trudna tura pytań do Ministerstwa Sprawiedliwości w Sejmie. Czwartek niczym róg urodzaju dał możliwość pokazania na co stać naszych ulubieńców. Zaczęło się o 8.30 rano na nadzwyczajnej podkomisji powołanej do przepchnięcia druku 880, czyli deregulacji zawodu asystenta, która to zmiana ustawy zaczyna obrastać niczym pączki na drzewie na wiosnę w nowe przepisy. A skończyło miazgą na polu bitwy zwanym ustawa deregulacyjna. Ale dziś o druczku 880 i tylko w części, bo to co się dzieje na podkomisji mogło by służyć nakręceniu serialu, który swymi odcinkami przebiłby „Modę na sukces” czy jak to tam się zwało.

Zacznijmy od tego, że nasz druczek sejmowy 880 mimo, że miał z założenia dotyczyć jedynie asystentów dostał na starcie… regulację dotyczącą sędziów!!! Ot taka mała niespodzianka. Oczywiście owa niespodzianka ma zastąpić inną równie pokraczną regulację, bo jak niektórzy wiedzą to co przyniósł 28 marca 2012 r. to natłok spraw w Trybunale Konstytucyjnym oraz w sądownictwie administracyjnym. Więc co by uciec przed nieuniknionym zrobiono taką małą wstawkę. Przy okazji tegoż artykuliku na podkomisji można się było dowiedzieć co Pan Minister Hajduk ma do powiedzenia odnośnie niezawisłości sędziowskiej. Muszę powiedzieć, że stare porzekadło niedaleko pada jabłko od jabłoni oraz drugie punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia pasują jak ulał do słów Pana Ministra. Od tamtej komisji nigdy w stosunku do osoby Pana Hajduka nie wypowiem słowa „sędzia” bo Temida by się w grobie czy na Olimpie przewróciła. Okazało się bowiem, że nie ma dla niego przeszkód by sędzia wizytator oraz Krajowa Rada Sądownictwa złożona zarówno z sędziów jak i polityków oceniała „merytorycznie” zapadłe wyroki np. w kontekście słynnej zapewne manii prześladowczej Pana Ministra w postaci „jednolitości orzecznictwa”. Jednym słowem jak wiatr polityki zawieje w kierunku „zbyt rygorystyczne” to kandydaci na sędziego wyższej instancji będą się tłumaczyli dlaczego tak surowo, a jak zawieje odwrotnie to dlaczego zbyt pobłażliwie orzekli, oczywiście w kontekście tego że w jakimś okręgu sądowym orzeczono odwrotnie. Bo jak powiedział Minister Hajduk „niezawisłość sędziowska jest do daty wydania wyroku!”. A potem pewno ulatuje jak widmo upadku w kierunku telefonu od Pana Ministra albo Kancelarii Premiera?! No ale w końcu niezawisłość niezawisłością, a Minister Sprawiedliwości jedynym sprawiedliwym wśród narodów i wiedzącym wszystko dzięki takim osobom jak Pan Hajduk być musi.

Kolejna atrakcja z jaką można się było spotkać to tzw. „AUTOPOPRAWKA”. Co ciekawe najwięcej na jej temat miał do powiedzenia nie kto inny a Minister Hajduk. Przedstawiciela grupy posłów jacy przynieśli ów projekt w teczce poza tym, że był i powiedział, że poprawka jest jakoś nie było słychać. Ale wracając do naszej „AUTOPOPRAWKI” to polegała ona np. na wprowadzeniu dodatkowego przepisu jaki nigdy nie był projektowany. Do momentu owej AUTOPOPRAWKI nawet nie ujrzał kawałka papieru i toneru. Bo jak sama nazwa wskazuje AUTOPORAWKA nie służy poprawieniu babola jakiego się zaprojektowało w projekcie, a napisaniu i dodaniu nowego przepisu. Ba! Dziwnym zbiegiem okoliczności owa AUTOPORAWKA dotyczyła przepisu, który wprost niemalże z imienia i nazwiska wskazała w swojej skardze Krajowa Rada Sądownictwa jako naruszający Konstytucję. Muszę powiedzieć, że zaimponował mi Pan Poseł Dera, który jak wynika z nagrania z iście stoickim spokojem dociskał Ministra Hajduka, aż ten w końcu się poddał i przestał motać i wprost przy wszystkich przyznał, że art. 106e ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych jest niezgodny z Konstytucją. Chyba ciężko było przełknąć Ministrowi Hajdukowi tę żabę, ale w końcu się udało.

Oczywiście również Pani z Biura Legislacji przy okazji tej AUTOPOPRAWKI pokazała i potwierdziła swoją klasę mistrzowską bycia urzędnikiem dla samego bycia, albowiem jej zdaniem wystarczy zaprosić na posiedzenie Komisji lub podkomisji przedstawiciela Krajowej Rady Sądownictwa i ów przedstawiciel jak się wypowie zastąpi to uchwałę owego organu… Brawo!!! Ustawa o Krajowej Radzie Sądownictwa swoje a Pani z Biura Legislacyjnego swoje. No ale cóż, w końcu ona się zajmuje tylko… LEGISLACJĄ.

Oczywiście najważniejszym argumentem merytorycznym było: Bo mamy kolejną Komisję i musimy iść… W końcu Sejm jak się okazuje to jednak piekarnia… byle szybciej, byle więcej, nie ważne jak ważne że… najwyżej Trybunał Konstytucyjny jak nie zapomni, że nie jest organem politycznym uchyli… W końcu nie pierwszy raz i nie ostatni.

Przy okazji Trybunału Konstytucyjnego naturalnym wydaje się, że skoro zmieniany jest art. 106e usp, to wyrok nie zapadnie wcześniej niż jak wejdzie w życie nasza nowelizacja z AUTOPOPRAWKĄ, bo dzięki temu… będzie można co nieco umorzyć. A tak trzeba by orzekać. Na nieszczęście dla Trybunału Konstytucyjnego nie dość, że protokół z podkomisji ma iść do Krajowej Rady Sądownictwa celem zaopiniowania, to jeszcze w obawie czy Minister Sprawiedliwości zdąży i poradzi sobie z nowymi przepisami wydłużono okres vacatio legis czyli leżakowania ustawy… do dni 30. W końcu wywołanie ducha prawa może się nie udać… bo litera już jest, ale ona jest jak wiemy w nosie… a nie na papierze.

Oczywiście było jeszcze o asystentach sędziego, no bo w końcu to ustawa niby tylko ich deregulująca, ale o tym w kolejnej odsłonie. Na dziś chyba wystarczy tych niusów. Przynajmniej jak dla mnie.

I pamiętajcie: jak będziecie coś dodawać gdziekolwiek to znaczy, że… robicie AUTOPOPRAWKĘ! I nic więcej.

wtorek, 5 lutego 2013

A PO CO PAŃSTWO TU PRZYSZLI?!



Nie wiem czy wiecie, ale w sejmie procedowany jest projekt ustawy o zmianie ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych tzw. DRUK 880. Jest to ciekawy i wdzięczny projekt, bo od ponad pół roku na różnych spotkania formalnych i mniej formalnych z udziałem przedstawicieli Ministerstwa Sprawiedliwości mówi się, że projekt ten powstał w Departamencie Prawa Cywilnego Ministerstwa Sprawiedliwości. Sami rozumiecie, że badziew z jakim mamy do czynienia również i w tym przypadku, nie odbiega od normy ministerialnej bełkotu legislacyjnego  oferowanego przez to ministerstwo.

Tym razem ów projekt powinien był dotyczyć DEREGULACJI ZAWODU ASYSTENTA SĘDZIEGO w całości. Ale jak wiemy dobrymi chęciami to piekło wybrukowane, z tym zastrzeżeniem, że w tym wypadku poza chęciami nie można przypisać nawet przymiotnika „dobre”. W tym wypadku mamy do czynienia z ewidentną złą wolą… osób tworzących ten projekt. O wiedzy merytorycznej pozwolicie się nie wypowiem, bo gdyby była to można by coś napisać.

Zacznijmy od tego, że zamiast przepisów całościowych dot. asystentów  sędziów mamy regulacje szczątkowe, co do niektórych z nich zasadnym okazał się zarzut niekonstytucyjności przepisów w zakresie ochrony praw nabytych asystentów sędziów zatrudnionych w chwili obecnej w sądach. Oczywiście złą wolę i blokowanie ustawy przypisuje się małemu, ale prężnie działającemu stowarzyszeniu o nazwie Ogólnopolskie Stowarzyszenie Asystentów Sędziów. Problem w tym, że gdyby ta ustawa miała choćby cień kadłubka, zalążek nowego życia, nikt by jej nie „zastopował” jak się mówi. A tak jałowość proponowanych rozwiązań prawnych jako jedyne wypełnia wszystkie przesłanki stwierdzenia jakie padło w sejmie o jałowości związków…  Myślę, że pani posłanka miała na myśli mówiąc te słowa związki ministerstwa sprawiedliwości z prawem, a nie żadne inne, bo nawiązywała swoją wypowiedzią do słów Jarosława Gowina. Widocznie państwo się dobrze znają, a pani posłanka ma na bieżąco przekazywany obraz tego związku i stad te konkluzje.

Nasza ustawa trafiła na Komisję Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Pierwsze posiedzenie jakie się odbyło było dość krótkie, bo padł wniosek o zwrócenie się do Biura Analiz Sejmowych o sporządzenie opinii co do możliwości naruszenia zasady praw nabytych wynikającej z Konstytucji. Biura Analiz sporządziło opinię i jakież było zdziwienie … bo się okazało, że niestety ustawa narusza te prawa. Zaskakujące? Ależ skąd. Przynajmniej nie dla asystentów sędziów, bo dla posłów mały szok został zaliczony. Odbyła się więc kolejna komisja na której jak wynika ze stenogramu pojawił się Pan Minister Sprawiedliwości Jarosław Gowin osobiście. Oczywiście poszła stara gadka, że asystentów sędziów mało, trzeba szybko wprowadzić, że Ministerstwo Sprawiedliwości popiera projekt (hmmm nie doczytaliśmy opinii czy Konstytucję jako przepis mamy gdzieś… no przynajmniej w tym wypadku). Już w kuluarach była mowa o skierowaniu projektu na podkomisję. No powiem tak. Jest to stały myk, bo jak wiadomo powszechnie na podkomisji można przepchnąć wszystko, szybko i sprawnie. Co ciekawe jak wynika ze stenogramu w przypadku tej ustawy odpowiedzialność za budżet nie istnieje… a już w przypadku okręgów sądowych jest to koronny argument. Nieważne, że w przypadku tej drugiej Pan Minister Sprawiedliwości mówił i napisał w rozporządzeniu, że kosztów tak jakby nie było. W naszej ustawie za to kosztów nie ma jak są. Chciałabym zobaczyć minę posłów jak przedstawicielka owego Stowarzyszenia Asystentów Sędziów zaapelowała o odpowiedzialność za budżet wskazując, że godzina dla wykładowcy za szkolenie na aplikacji ogólnej wynosi 250-400 złotych/h. Tak moi drodzy… Nic tylko być takim wykładowcą!!! 10 godzin i masz co najmniej 2.500 złotych jak nie 4.000 w budżecie domowym!!! Kraina mlekiem i miodem płynąca!!! Przegłosowano, że projekt trafi na podkomisję i tak się stało. Wszyscy z niecierpliwością oczekiwali co, jak i dlaczego. A tu nic…. I nagle pojawiła się informacja mocno ukryta, że… Podkomisja będzie w dniu dzisiejszym o 15.30…

Oczywiście od początku udział przedstawicieli owego Stowarzyszenia nie był przewidziany, bo jak najpierw przeczytali (wiem z przekazu od osób jakie były) TO TYLKO SPOTKANIE ORGANIZACYJNE CO DO HARMONOGRAMU prac podkomisji. Po przybyciu zaś sekretarz komisji najpierw wypalił „To państwo nie w Ministerstwie Sprawiedliwości?!” by za chwilę dodać, że… To miało być takie spotkanie robocze w wąskim gronie… Śmiem zatem donieść, że owo wąskie grono to posłowie z podkomisji, przedstawiciel posłów podpisanych jako wnoszących projekt, bo nie twórców projektu, przedstawiciel Biura Analiz Sejmowych i… Oczywiście przedstawiciel Ministra Sprawiedliwości wraz ze swoją świtą. BRAWO!!! Tak w Polsce wygląda proces legislacyjny… Oddzielenie władzy wykonawczej od ustawodawczej… Demokracja przewraca się w grobie.

A jak wyglądało posiedzenie organizacyjne? Ano tak, że przewodniczący podkomisji poinformował, że następne i jedyne posiedzenie podkomisji odbędzie się w czwartek o 8.30 i że na tym posiedzeniu zostanie przegłosowany projekt żeby przekazać do Komisji…

BRAWO!!! WOLA MINISTRA SPRAWIEDLIWOŚCI WOLĄ WYBRAŃCÓW NARODU ZEBRANYCH W SEJMIE!!! Gratulacje za samoświadomość i odpowiedzialność!!! Na szczęście wybory nadchodzą wielkimi krokami… zobaczymy co wtedy powiedzą.

Oczywiście na tym posiedzenie się nie skończyło, bo jak piszą i mówią „będzie tylko” oznacza, że „nie będzie tylko” i trzeba być merytorycznie przygotowanym, bo będzie rozmowa o projekcie… Oczywiście Pan Minister Sprawiedliwości nadal popierał projekt w formie wniesionej… ale pewne poprawki mają być… na czwartek. Czyli będzie rozmowa o czymś o czym inni nie mają zielonego pojęcia… i to nie dlatego, że nie zrozumieli co czytają, ale dlatego że na oczy nie widzieli. Oczywiście pieniądze na staż dla asystentów sędziów podobno są w sądach apelacyjnych... tylko jak, jak nie mogą prowadzić szkoleń?! Ja wiem, że pieniądze są... ale utopione w KSSiP w ramach aplikacji ogólnej, która UWAGA!!! Kosztowała nas podatników:


2009
2010
2011
2012
Całkowity koszt szkolenia aplikacji ogólnej
1 435 641,46
16 894 439,45
14 984 616,68
10 821 592,75
Stypendia - aplikacja ogólna
933 744,00
14 471 442,60
11 581 592,10
7 943 757,67

Proszę nie przecierać oczu!!! to dane z Ministerstwa Sprawiedliwości z dzisiaj jakie uzyskałam z Ministerstwa Sprawiedliwości. 250 osób powoduje wydatek 18,5 mln złotych!!! ELDORADO!!!

Oczywiście wszelkie próby wskazania, że trzeba całościowo, że samo „mgr prawa” nie wystarczy, że brak perspektyw ścieżki zawodowej będzie powodował, że po 3 latach ludzie będą odchodzić kończył się stwierdzeniem, że to nie ten projekt… A co do źródeł finansowania... żaden problem w końcu Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości zapewnił, że są... 

Całą dzisiejszą szopkę można sprowadzić do słów, które wypowiedział dr Adam Bodnar z Helsińskie Fundacji Praw Człowieka na dzisiejszej podkomisji, a z którymi ja się zgadzam. Ja je powiem po swojemu, bo nie mam umiejętności Pana Bodnara, zaś mój blog ma swój charakter. 

Oto motto dzisiejszej podkomisji:

PO CO PAŃSTWO TU PRZYSZLI SKORO I TAK PROJEKT JEST KLEPNIĘTY?!

Demokracja demokracją, legislacja legislacją, a WOLA MINISTRA RULEZZZ! Załamka.

sobota, 2 lutego 2013

SIŁAAAH!




Chciałam zatytułować ten wpis „Moc jest z Wami”, ale niestety stwierdziłam, że ta MOC to nie jest ani z Wami, ani z nami, a co najwyżej z posłami partii rządzącej… Chodzi o kolejny pseudoposelski projekt bez wątpienia stworzony w Ministerstwie Sprawiedliwości, bo jak sam Minister Sprawiedliwości w zeszłym roku zauważył coś z e-sądem trzeba zrobić.

Ja proponuję ZREORGANIZOWAĆ PRZEZ LIKWIDACJĘ, bo e-sąd same szkody przynosi. Z sądem nie ma nic wspólnego poza nazwą, a kolejne nowelizacje w kodeksie postępowania cywilnego czynią z tego postępowania ABSURD nie do pogodzenia z niczym, nawet z duchem prawa. Nie wspomnę, że  jakość „ulepszeń” powoduje, że postępowanie przed tym sądem robi się już mało śmieszne.

W najbliższym czasie Komisja Nadzwyczajna do spraw zmian w kodyfikacjach Sejmu zajmie się drukiem nr 988, czyli pseudo-poselskim projektem ustawy o zmianie ustawy – Kodeks postępowania cywilnego.  Oczywiście wniesionym przez posłów PO. Cieszyłaby mnie taka aktywność posłów w sprawach polepszenia prawa, jednak w tym przypadku po raz kolejny znajduje zastosowanie zasada, że zawsze coś można bardziej popsuć niż jest… Ów projekt miażdży umysł nawet największego laika prawa, zaś prawników powinien postawić w stan najwyższej gotowości i szykowaniem się do ogłoszenia stanu nadzwyczajnego… Głupoty.

Projekt ten zakłada wprowadzenie właściwości odmiejscowionej… Nie wiem co autor projektu miał w głowie projektując przepisy dotyczące tej właściwości, ale absurdalność regulacji wskazuje, że co najwyżej sieczkę. Zacznijmy od tego, że przepisy te dają możliwość wydania Ministrowi Sprawiedliwości wydania rozporządzenia, w którym określi on „zasady i tryb przydzielania do rozpoznania poszczególnym sądom spraw, o których mowa w paragrafach poprzedzających, mając na względzie konieczność równomiernego przydzielania spraw poszczególnym sądom”… Nie wiem ile razy należy powtarzać, że rozporządzeniem nie można zmienić ustawowych przepisów o właściwości, a już tym bardziej właściwości szczególnej!!!!!! Sto, tysiąc, milion?? 

Niestety, nic nie trafia. Projektodawca wymyślił sobie bowiem, że jak przepis szczególny nakazuje zastosować tę właściwość szczególną, to i tak sprawę rozpozna sąd, któremu Minister Sprawiedliwości wskaże w drodze rozporządzenia jej rozpoznanie… Co więcej ustali też zasady ich przydzielania… Pamiętając wyczyny legislacyjne rodem z Ministerstwa Sprawiedliwości, jak np. ostatnie wpisanie sobie uprawnienia do żądania akt, już widzę w oczach wyobraźni przepisy tego rozporządzenia… np. Sprawy przeciwko Jarosławowi Gowinowi rozpoznaje Sąd Rejonowy w X… Jest zasada? Jest. Oczywiście przesłanka mając na względzie „równomierne obciążenie sprawami” jest w tym wypadku abstrakcją, bo Pan Minister sam uznaje gdzie jest jakie obciążenie sprawami, bo wpływ spraw nie jest miarodajny… 

Równie atrakcyjny jest zapis, że ową właściwość odmiejscowioną stosuje się także na wniosek powoda zgłoszony  w pozwie składanym za pośrednictwem systemu teleinformatycznego, jeśli pozwany nie sprzeciwi się temu wnioskowi przed wdaniem się w spór co do istoty sprawy, a właściwość, a przepisu tego nie stosuje się w przypadku niewłaściwości sądu dającej się usunąć za pomocą umowy stron. Ja wiem, że jest taki przepis art. 202 k.p.c., mówiący o tym, że jeżeli jest umowa stron to  brak właściwości bierze sąd pod uwagę na zarzut pozwanego zgłoszony przed wdaniem się w spór co do istoty sprawy… Prawie to samo, ale „prawie” od czasu pewnej kampanii reklamowej pewnego browaru robi różnicę. W tym wypadku kolosalną, jak widać. Co więcej przepis ten po raz kolejny omija właściwość miejscową szczególną… Bo co tam przepisy ustawy jak wystarczy, by powód złożył wniosek o zastosowanie właściwości „odmiejscowionej”! To naprawdę jakiś tuz intelektu pisał… A ja mam jeszcze pytanie… Jak pozwany może wnieść sprzeciw wobec takiego wniosku jak nie wie, że w ogóle wniesiono przeciwko niemu pozew?

Następna regulacja w tym projekcie wprawiła mnie w stan osłupienia, bo już nie konsternacji… Czytamy bowiem: „w art. 126 § 2 otrzymuje brzmienie: 
§ 2. Gdy pismo procesowe jest pierwszym pismem w sprawie, powinno ponadto zawierać oznaczenie miejsca zamieszkania lub  siedziby stron, ich przedstawicieli ustawowych i pełnomocników oraz przedmiotu sporu, pisma zaś dalsze - sygnaturę akt. Strona, jej przedstawiciel ustawowy lub pełnomocnik, który w złej wierze lub lekkomyślnie oznaczył nieprawidłowy adres zamieszkania lub siedziby stron, ich przedstawicieli ustawowych lub pełnomocników podlegają karze grzywny.”… 

I teraz zagadka: Po pierwsze w jaki sposób stwierdzić ową „złą wiarę” lub „lekkomyślność”? Jakoś nie widzę żeby na powodzie niezależnie czy reprezentowanym czy nie nałożono obowiązek przedstawienia przy pozwie dokumentu wykazującego prawidłowe oznaczenie miejsca zamieszkania… Konieczność złożenia pełnomocnictwa dla drugiej strony jest, a dokumentu potwierdzającego adres pozwanego nie ma… Jak zatem można stwierdzić, że podano zły adres? Niech się sąd martwi?? A potem skarga na przewlekłość, bo jak wezwie do wykazania adresu, to to trwa… i trwa… i trwa… Nie wspomnę o dochodzeniu, czy mamy do czynienia ze „złą wiarą”, albo „lekkomyślności”… Bo co ma zrobić sąd i kiedy? Nie wspomnę, że w e-sądzie o jakimkolwiek dochodzeniu mowy nie ma, bo nałożono normy dzienne wydania przez referendarza nakazów zapłaty, które musi wykonać niczym budowniczy odbudowujący stolicę w PRL… Nie wspomnę o tej karze grzywny… bo jak dla mnie takie działanie to działanie podpadające pod kodeks karny… A tu prosz… grzywienka nie wiadomo na jakiej zasadzie.

Kolejny przepis jaki wzbudził mą ciekawość dotyczy art. 505(29a), a który stanowi… „Art. 505(29a). W elektronicznym postępowaniu upominawczym mogą być dochodzone roszczenia, które stały się wymagalne w okresie pięciu lat przed wniesieniem pozwu.” Czy ktoś wie skąd te 5 lat?? Ja nie, bo w kodeksie cywilnym w art. 118 mam jak wół dwa terminy… 10 lat co do zasady i 3 lata dla roszczeń o świadczenia okresowe (większość jaka dochodzona jest w e-postępowaniu) i związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej… Oczywiście w kodeksie cywilnym mamy jeszcze kilkanaście innych terminów przedawnienia… Ale czytanie jest trudną sztuką jak widać, a popatrzenie do właściwych przepisów tym bardziej… 

Pozwolicie, że pominę kwestię pouczeń, bo to też trzeba było zmienić a jakże, a na ten temat napisał mój ulubiony blogger we wpisie PROTEZA (tutaj: http://sub-iudice.blogspot.com/2013/01/proteza.html).

No i na koniec… HICIOR, który pokazuje, że opisana w Temacie Społecznie Wrażliwym historia nic nie zmieniła w świadomości prawodawcy… Że Pan Minister Sprawiedliwości, ale i posłowie mają, że zacytuję Ministra Sprawiedliwości „prawo w nosie”, a los takich osób jak opisana Pani i tysiące innych w ten sposób pokrzywdzonych osób również tam… Otóż wykombinowano, że jak wierzyciel złoży wniosek o prowadzenie egzekucji, a Komornik będzie wiedział, że doręczono orzeczenie na adres dłużnika inny niż wskazany we wniosku o prowadzenie egzekucji ma „wstrzymać postępowanie”, ot taka nowa forma obok zawieszenia postępowania, która w kodeksie jest… A przy okazji niby skąd ma być mu znane? Może szklana kula?! A nawet jak będzie mu znane, że mamy inne adresy, to wystarczy zapytać sąd czy zaskarżono orzeczenie? Błagam!!! A jak za każdym razem są niewłaściwe adresy?? Dramat… No ale w końcu nie można sobie zabrać kolejnej historii, którą się ujawni jako Temat Społecznie Wrażliwy… bo to zabieranie sobie oręża do uciszania kolejnej wpadki.

Analiza tego projektu wskazuje, że w posłach wnoszących go oraz autorach projektu jest SIŁAAAH…  ale niestety głupoty. Szkoda tylko, że ten projekt może zostać przepchnięty, tak jak i inne projekty, bo coś trzeba szybko zrobić… A szybko nie znaczy dobrze nigdy.