niedziela, 2 września 2012

DEZORGANIZACJA W SKUTEK LIKWIDACJI MAŁYCH SĄDÓW, czyli CZEGO SPECJALIŚCI MINISTERSTWA SPRAWIEDLIWOŚCI NIE SPRAWDZILI A CO MOŻE SIĘ ODBIĆ CZKAWKĄ KILKU MINISTROM

Pozwolę sobie na zastrzeżenie: ten tekst jest smutny, tak jak planowane rozpor
ządzenie, bo ingerencja władzy wykonawczej we władzę sądowniczą zbliża ten kraj do ustroju, w którym będzie można wydać polecenie służbowe sędziemu, by w określonej sprawie wydał określony wyrok, a przecież na co dzień takie sytuacje są powszechnie krytykowane, a sami też jakoś w historii mieliśmy taką "kartę historii". Jestem przeciwna likwidacji sądów, bo zamiast je likwidować można zmienić tak prawo, by wykorzystać potencjał istniejącej struktury sądów.

Tym bardziej postanowiłam zobaczyć jak działa, albo nie działa założenie specjalistów z Ministerstwa Sprawiedliwości związane z projektem rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości w sprawie zniesienia niektórych sądów rejonowych, czyli w sprawie likwidacji małych sądów.

Popatrzmy zatem gdzie są luki:

Nikt do tej pory nie zna ostatecznej wersji ani rozporządzenia wraz z jego uzasadnieniem, bo na stronie RCL nadal nie ma zmian mimo, iż na Komitecie Stałym Rady Ministrów wyszło, że trzeba zweryfikować założenie likwidacji 2 sądów, bo się okazało, że chciano przyłączyć sąd większy do mniejszego (do sprawdzenia tutaj:http://legislacja.rcl.gov.pl/docs//517/37920/37945/37949/dokument43518.pdf?lastUpdateDay=24.08.12&lastUpdateHour=4%3A39&userLogged=false&date=Friday%2C+24+August+2012) – no muszę powiedzieć, że to ciekawa sytuacja w kontekście wszem i wobec publicznie wypowiadanych słów, że „znosimy małe sądy, które przyłączymy do większych”.

Tutaj też przyznaję odbiłam się od muru „dostępności informacji publicznej” i czekam na upływ terminu do wniesienia skargi na bezczynność Centrum Informacyjnego Rządu, bo jakoś nie mogę dostać zapisów z tych posiedzeń (poza protokołami), na których była omawiana owa likwidacja małych sądów, żeby się dowiedzieć czemu klepnięto pomimo tej wady owe rozporządzenie, oraz o co chodzi z tymi sądami.

Ale to nadal mało.

Popatrzmy zatem co nasi WYBITNI SPECJALIŚCI MINISTERSTWA SPRAWIEDLIWOŚCI napisali w uzasadnieniu (tutaj:http://legislacja.rcl.gov.pl/docs//517/37920/37945/37946/dokument40041.pdf?lastUpdateDay=24.08.12&lastUpdateHour=4%3A39&userLogged=false&date=Friday%2C+24+August+2012) w kontekście pracowników: „Należy zauważyć, że zniesienie sądu z jednoczesnym utworzeniem wydziału zamiejscowego będzie skutkować przejściem całego zakładu pracy w rozumieniu art. 23(1) ustawy – Kodeks pracy. Wszyscy pracownicy znoszonych sądów staną się więc z dniem 1 stycznia 2013 r. z mocy prawa pracownikami sądów, które przejmą do swej właściwości rozpoznawanie spraw z obszarów sądów znoszonych”. Pominę oczywiście absurdalność i warunkowość tego założenia, bo jak na chwilę obecną trudno odnosić się do twierdzenia o czymś co nie istnieje, czyli do nieistniejących projektów zarządzeń o utworzeniu wydziałów zamiejscowych, których raczej nie utworzą z różnych przyczyn i skupię się na MAGICZNYM PRZEPISIE art. 23(1) kodeksu pracy.

Otóż MAGICZNY PRZEPIS art. 23(1) kodeksu pracy ma § 4, w którym nasz ustawodawca napisał, że „W terminie 2 miesięcy od przejścia zakładu pracy lub jego części na innego pracodawcę, pracownik może bez wypowiedzenia, za siedmiodniowym uprzedzeniem, rozwiązać stosunek pracy. Rozwiązanie stosunku pracy w tym trybie powoduje dla pracownika skutki, jakie przepisy prawa pracy wiążą z rozwiązaniem stosunku pracy przez pracodawcę za wypowiedzeniem”. Co oznacza, iż w ciągu 2 miesięcy pracownik może powiedzieć NIE nowemu pracodawcy i złożyć mu papierek z tym NIE, a po 7 dniach powiedzieć BAJ…

Powiecie nic nowego? To ja sobie pozwolę wskazać, że Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 2 lutego 2001 r. (I PKN 228/00) wskazał, że „Rozwiązanie umowy o pracę przez pracownika na podstawie art. 231 § 4 KP nie wyklucza nabycia prawa do odprawy pieniężnej z art. 8 ustawy z dnia 28 grudnia 1989 r. o szczególnych zasadach rozwiązywania z pracownikami stosunków pracy z przyczyn dotyczących zakładu pracy oraz o zmianie niektórych ustaw (Dz.U. z 1990 r. Nr 4, poz. 19 ze zm.)”.

Robi się wiec ciekawie…

Art. 1 ust. 1 ww. o zwolnieniach grupowych stanowi: „Przepisy ustawy stosuje się w razie konieczności rozwiązania przez pracodawcę zatrudniającego co najmniej 20 pracowników stosunków pracy z przyczyn niedotyczących pracowników, w drodze wypowiedzenia dokonanego przez pracodawcę, a także na mocy porozumienia stron, jeżeli w okresie nieprzekraczającym 30 dni zwolnienie obejmuje co najmniej: 1) 10 pracowników, gdy pracodawca zatrudnia mniej niż 100 pracowników, 2) 10% pracowników, gdy pracodawca zatrudnia co najmniej 100, jednakże mniej niż 300 pracowników, 3) 30 pracowników, gdy pracodawca zatrudnia co najmniej 300 lub więcej pracowników - zwanego dalej „grupowym zwolnieniem”.

Co to oznacza?

Ano to, że jak w sądzie mamy np. 24 pracowników to zastosowanie przez nich art. 23(1) § 4 k.p. oznaczałoby konieczność wypłaty odszkodowania wynikającego z ustawy o zwolnieniach grupowych, czyli odprawy w wysokości:
1) jednomiesięcznego wynagrodzenia, jeżeli pracownik był zatrudniony u danego pracodawcy krócej niż 2 lata;
2) dwumiesięcznego wynagrodzenia, jeżeli pracownik był zatrudniony u danego pracodawcy od 2 do 8 lat;
3) trzymiesięcznego wynagrodzenia, jeżeli pracownik był zatrudniony u danego pracodawcy ponad 8 lat.

Powiecie, że to dla nich kiepskie rozwiązanie, bo zostaną bez pracy?

Otóż nie! Bo w ramach cichej nowelizacji ustawy o pracownikach sądów i prokuratur wprowadzono (nota bene chyba pod kątem tego rozporządzenia) KOLEJNY MAGICZNY PRZEPIS art. 4a, który to przepis stanowi, że: „W przypadku zniesienia sądu, w pierwszej kolejności na wolne etaty urzędnicze i pracownicze w sądach lub prokuraturach, na ich wniosek, są zatrudniani urzędnicy i pracownicy zniesionego sądu”.

Jaki z tego morał? Można powiedzieć pracodawcy NIE, potem BAJ, zgarnąć odprawę (piechotą nie chodzi po 3 latach wyrzeczeń i życia na skraju wytrzymałości psychicznej, bo finansowo i tak jesteśmy w ciemnej rozpaczy), a tydzień później złożyć wniosek o zatrudnienie w tym samym sądzie, bo właśnie zwolniliśmy etat na na który kaNdydujemy… A sąd przejmujący czy chce czy nie musi nas zatrudnić.


Jedyny mankament tego rozwiązania polega na tym, że jest kilka sądów, które się nie łapią z uwagi na zbyt małą ilość pracowników (łącznie z refami, bo ci też są pracownikami), no chyba, że doliczyć by etaty sędziów, bo w końcu też pracownikami sądu są choć nietypowymi, to nie ma sądu, który by nie podlegał pod przepisy ustawy o zwolnieniach grupowych.

Dobre co?

Ja oczywiście nie namawiam, tylko pokazuje jakie są luki w Wielkiej Myśli specjalistów z Ministerstwa Sprawiedliwości.

Pozdrawiam przy okazji Pana Ministra Rostowskiego, bo chyba właśnie spalił na panewce kolejny budżet jako niedoszacowany, bo specjaliści z Ministerstwa Sprawiedliwości chyba przez swoją nieudolność wprowadzili Pana w błąd.

Teraz czas na sędziów, bo przy nich też nie do końca przemyślano sprawę:

Specjaliści z Ministerstwa Sprawiedliwości napisali w uzasadnieniu: „Zniesienie niewielkich sądów nie powinno powodować przechodzenia w stan spoczynku sędziów orzekających w aktualnie likwidowanych jednostkach” – swoją drogą wreszcie napisano wprost o co chodzi. Męczyło mnie to długo czemu tyle poświęcono owemu stanowi spoczynku… Ja oczywiście nie namawiam, bo uważam chyba w kontrze do opinii serwowanej przez media, że mądrych sędziów nigdy dość, a za takich ich uważam, ale proszę rozważyć taką oto propozycję:

Przepis mówi, że Minister Sprawiedliwości może przenieść sędziego bez jego zgody do innego sądu jak jest reorganizacja sądownictwa (tak w skrócie), ale na szczęście albo ktoś przeoczył, albo był zbyt pewny, bo zapisano kilka linijek dalej, że może tak zrobić, ale tylko wtedy jeśli nie jest możliwe uwzględnienie wniosku sędziego o przeniesienie go do innego sądu. A zatem SZACH I MAT! Bo jak sędzia nie złoży to co? Przecież złożyć nie musi? Z decyzyjki nici… i co pozostaje?? Ano wniosek Ministra Sprawiedliwości do KRS o przeniesienie w stan spoczynku, bo sprawy nadal są, ale jakoś sędziów brak, albo raczej są ale wirtualnie, czyli niemal tak jak Ci co są na delegacjach w Ministerstwie Sprawiedliwości… ale o tym kiedy indziej. Trzeba będzie wtedy ogłosić nowy monitor, przejść przez procedurę zgłoszenia i przedstawienia Prezydentowi do podpisu, a to trwa... a sprawy leżą i czekają na kolejkę choć mogłyby być już dawno obsądzone

I jeszcze na koniec: nie znam remedium na to co się wydarzy, bo niezależnie od tego czy zostaną utworzone wydziały zamiejscowe to TA DEZORGANIZACJA W SKUTEK LIKWIDACJI najciężej odbije się na sprawności postępowania, czyli wbrew nam wszystkim - nam obywatelom, pracownikom sądów, sędziom, czyli używając nomenklatury ministerialnej NAM SPOŁECZEŃSTWU.

Zmiana ta wywoła konieczność przeniesienia postępowań z sądu likwidowanego do sądu przejmującego, CO OZNACZA: zakreślenie tych akt w jednym sądzie (wpisanie w repertoria elektroniczne i papierowe zakończono), przewiezienie ich do sądu przejmującego, a tam założenie spraw czyli założenie dla nich repertoriów (elektronicznych i papierowych), przydzielenie do sędziów (bo to nie ci sami) co oznacza wejście w kolejkę już oczekujących (najbliższy termin na rozprawę przewiduję na ok. 3 miesiące zamiast planowanego najdalej za miesiąc). Jak będą w co powątpiewam wydziały zamiejscowe to jeszcze przeniesienie tych akt z powrotem…

Co więcej jeśli rzeczywiście będą wydziały zamiejscowe, to i tak pisma będzie się składać w siedzibie sądu, czyli w sądzie przejmującym. A skoro tak, to dzień w dzień trzeba będzie przesyłać je do wydziału zamiejscowego, a czasami nawet z minuty na minutę (np. wniosek o odroczenie rozprawy) i już widzę te przyczepy z dokumentami, wydatki na paliwo i na połącznia telefoniczne (też jakoś nie zaplanowane przez specjalistów z Ministerstwa Sprawiedliwości),

ale jakoś nie widzę by to przyspieszyło postępowanie

ja na miejscu sędziego, po ostatniej nagonce w sprawie AmberGold wolałabym zaryzykować przewlekłość postępowania i odroczyć rozprawę niż dokonać czynności skutkujących nieważnością postępowania, albo zarzutem nierozpoznania istoty sprawy z uwagi na to, że „idzie” pismo z sądu przejmującego.

O sprawach karnych nie wspomnę, bo te zgodnie z przepisami kpk będą prowadzone od nowa po przypisaniu do nowego sądu, bo zniesienie sądu znosi wszystko również dotychczasowe składy sądu. (ciekawe, że przy tym jakoś nikt się nie boi, że „winny” może nie zostać skazany wobec przedawnienia karalności czynu)

ale tego to specjaliści z Ministerstwa Sprawiedliwości już w rozporządzeniu nie wskazali…

Może zatem lepiej Panie Ministrze wstrzymać się z rozporządzeniem, usiąść, opracować całokształt regulacji (najlepiej ustawowo uregulować wszystkie kwestie, w tym organizację sądów powszechnych) i dopiero robić reformę organizacyjną??





(wpis z 24 sierpnia 2012 r.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz