piątek, 28 września 2012

NIEBEZPIECZNE STYKI, CZYLI JAK WYPACZONO NADZÓR W SĄDOWNICTWIE POWSZECHNYM


Drodzy Czytelnicy, dzisiaj pozwolę sobie na umieszczenie wpisu nie mojego. Uważam, że to co dzisiaj zostanie zamieszczone za zgodą autora, któremu bardzo dziękuję za zgodę i możliwość pokazania niejako od kuchni problemu, wyczerpuje wszystko co można powiedzieć o tym jak nadzór nad sądownictwem został wypaczony na przestrzeni lat… 

Oto wpis Bardzo Mądrego, Wyważoneego, Doświadczonego Autora wiedzącego co pisze, bo kiedyś sam był prezesem sądu powszechnego, w związku ze stanowiskiem KRS w przedmiocie odwołania PSO w Gdańsku sędziego Milewskiego:

„Stała wielka niesprawiedliwość. Pan prezes Milewski stracił prezesurę za to, że jako urzędnik (prezes sądu jest tylko urzędnikiem, zgodnie z przepisami usp podległym ministrowi, a więc i premierowi), ujawnił nieopatrznie lojalność jaką żywi do swoich przełożonych. Lojalność wobec przełożonych jest niewątpliwie zaletą każdego urzędnika i jako taka powinna być nagradzana, a nie karana, jak stało się w tym przypadku. Tragikomiczność tej sytuacji wynika z utożsamiania pojęć ,,prezes sądu” i ,,sędzia”, gdyż opinia publiczna (czyli mówiąc wprost media) prawnego uwarunkowania tych pojęć po prostu nie odróżnia. Wcale się im nie dziwię, bo nikt rozsądny nie chce uwierzyć, że prawo o ustroju sądów wymaga, aby w jednej osobie istniały równocześnie tak sprzeczne cechy jak niezależność sędziego i urzędnicza podległość prezesa. Polskie prawo samo tworzy ,,niebezpieczne styki" w osobie prezesa na linii władza wykonawcza-władza sądownicza. Tak naprawdę to nasze prawo samo wykreowało schizofreniczną sytuację, a prezes Milewski padł tylko jej ofiarą. Akurat trafiło na niego, ale idę o zakład, że identycznie zachowałoby się wielu prezesów na jego miejscu, bo urzędnik winien jest posłuszeństwo swoim przełożonym – i tyle. Reasumując, aby takie sytuacje się nie powtarzały i sądownictwo nie traciło autorytetu trzeba zasadniczo zmienić przepisy usp, tak aby prezes był wybierany przez sędziów, nie podlegał ministrowi, ale reprezentował sędziów wobec ministra, a nie – tak jak jest teraz – kiedy reprezentuje swojego pryncypała ministra wobec sędziów”. 

I tak sobie myślę, że wszyscy, którzy postanowili ingerować w sądownictwo powszechne powinni jednak sięgnąć do Konstytucji RP oraz uzasadnienia tegoż najważniejszego aktu prawnego Rzczypospolitej Polskiej i przypomnieć sobie o co w tej demokracji chodziło i o co podobno walczyli z reżimem komunizmu pamiętając powyższe słowa Autora. Tylko to bowiem uchroni nas przed dalszą patologią wypaczającą sens demokracji a zbliżającą nas do ustroi totalitarnych. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz