niedziela, 2 września 2012

CHWILA REFLEKSJI, CZYLI DLACZEGO WSPÓŁCZUJE MINISTROWI SPRAWIEDLIWOŚCI...

Pomyślicie, że oszalałam… uspakajam, nie, nic z tego.

Tak czysto obiektywnie to można tylko współczuć. Przychodzi taki polityk do Ministerstwa Sprawiedliwości i c
o zastaje? Wszelkie „dobrodziejstwo inwentarza”, czyli specjalistów z Ministerstwa Sprawiedliwości…

Historia pokazuje, że przez pierwszy okres swego urzędowania taki Minister siedzi w Ministerstwie Sprawiedliwości i jakoś za bardzo go nie widać… Można by pomyśleć, że okres pierwszych miesięcy urzędowania takiego nowopowołanego Ministra to coś w rodzaju katharsis (gr. oczyszczenie)… Szkoda, że pod wpływem owych specjalistów z Ministerstwa Sprawiedliwości….

Po jakimś czasie objawia się więc z różnymi pomysłami wyniesionymi zwłaszcza z PEWNEGO DEPARTAMENTU (wcześniej kilku) tegoż Ministerstwa Sprawiedliwości, których autorami są oczywiście specjaliści z Ministerstwa Sprawiedliwości. Tak było za czasów Krzysztofa Kwiatkowskiego, tak było za czasów Andrzeja Czumy (działań wcześniejszych osób na tym stołku nie obserwowałam, bo jeszcze wtedy nie myślałam, że los zwiąże mnie z WYMIAREM SPRAWIEDLIWOŚCI) i tak jest obecnie, nic się nie zmienia…

Kiedy taki Minister Sprawiedliwości objawia się społeczeństwu niczym więzień z lochów lansuje pomysły specjalistów z Ministerstwa Sprawiedliwości, mimo, iż cały „WYMIAR SPRAWIEDLIWOŚCI” lub część „WYMIARU SPRAWIEDLIWOŚCI” się sprzeciwia pokazując błędy w koncepcji specjalistów z Ministerstwa Sprawiedliwości, ale ponieważ jedyna droga owych głosów jest przez tych specjalistów z Ministerstwa Sprawiedliwości, głos ten nie dociera, choć gdyby był wysłuchany mógłby zapobiec różnym nieprawidłowościom… czy też najdziwniejszym i najbardziej absurdalnym rozwiązaniom.

Kiedy taki Minister orientuje się, że coś nie bardzo Ci specjaliści z Ministerstwa Sprawiedliwości są dobrymi specjalistami z różnych powodów musi odejść…

I znowu historia się powtarza…

Nie wiem co jest ze specjalistami z Ministerstwa Sprawiedliwości, bo Ministrowie się zmieniają, a specjaliści pozostają… Niektórzy są już w Ministerstwie prawie dekadę, inni trochę mniej… pnąc się w górę hierarchii Ministerstwa Sprawiedliwości. Jedyny problem w tym, że jak ulał pasuje do nich kombinacja o jakiej napisał Prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „IUSTITIA” Maciej Strączyński w artykule „Mowa prezesów” opublikowanym w Kwartalniku „IUSTITIA” Nr 2(8)/2012 (tutaj:http://www.kwartalnikiustitia.pl/kwartalnik/iustitia-282012/spis-tresci) tzn., że mamy do czynienia w ich przypadku z połączeniem prawa Parkinsona i zasady Petera. Pozwolicie, że zacytuję: „Laurence J. Peter wymyślił określenie: niekompetencja twórcza. Ktoś wykonuje dobrze swoją pracę, ale nie zostanie awansowany, bo ma jakąś cechę, która awans wyklucza. Jest więc niekompetentny w rozumieniu hierarchii. Ma niewłaściwe poglądy, jest ekscentryczny w zachowaniu, neguje polecenia przełożonych (często dzięki temu jego praca daje efekty), nie przestrzega reguł formalnych. Należy tam, gdzie nie należy należeć albo nie należy tam, gdzie należy należeć. Znamy takich, widujemy. Często ich lubimy. Przełożeni – nie za bardzo. W opisywanej hierarchii pojawia się sytuacja odwrotna: kompetencja nietwórcza. Człowiek nic pożytecznego nie robi, ale przełożeni go cenią. I oto nowe prawo. Brzmi ono: w jednostce działającej zgodnie z prawem Parkinsona (której celem jest dostarczanie pracy samej sobie), pracownik jest awansowany pomimo osiągnięcia poziomu niekompetencji (przewidzianego w zasadzie Petera), jeżeli jego przełożeni również osiągnęli poziom niekompetencji i nie są w stanie dostrzec niekompetencji podwładnego. Oto połączenie prawa Parkinsona z zasadą Petera. Copyright by ja.”.

Nic dodać nic ująć.

Bo co taki specjalista siedzący od 9 lat w Ministerstwie Sprawiedliwości może wiedzieć o sądach, jak nigdy nie doświadczył tego co wykreował własnym koszmarkiem myśli, a wdrożonym przez Ministra Sprawiedliwości zaraz po ww. oczyszczeniu, bo np. od 9 lat nie był na sali sądowej? Albo inny specjalista z Ministerstwa Sprawiedliwości, który akurat przyszedł do Ministerstwa Sprawiedliwości w chwili powołania do życia zawodu asystenta sędziego i nie wie na czym owa pomoc polega, choć w tej chwili jest specjalistą właśnie od tej grupy zawodowej… Tyle ile myśli, że wie, choć nie wie nic.

A kolejny nowopowołany Minister Sprawiedliwości przychodzi i ma to co ma, czyli specjalistów z Ministerstwa Sprawiedliwości…

Jednym słowem załamka.





(wpis z 28 sierpnia 2012 r.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz