czwartek, 13 grudnia 2012

ZAKAZY KONSTYTUCYJNE


Po wczorajszym wpisie na moim blogu pojawił się komentarz Caiusa Lucjusza dotyczący tego, że swoim wpisem skomentowałam wyrok Trybunału Konstytucyjnego. Jestem daleka od tego. Moje słowa nie zostały skierowane przeciwko treści wyroku. Nie padło ani jedno stwierdzenie, czy wyrok był dobry czy zły. To bowiem oceni historia i następne pokolenia, tak jak miało to miejsce choćby p
o zmianie ustroju w Polsce. 


Cały wpis dotyczył warunków w jakich zapadł ów wyrok, a zatem kwestii pojęcia „niezawisły” rozumianego jako „bezstronny”. To są bowiem wartości konstytucyjne, które ja jako obywatel żądam aby były spełniane przez każdy sąd, niezależnie czy mówimy o sądzie powszechnym, administracyjnym, Trybunale Konstytucyjnym czy Sądzie Najwyższym. Są one bowiem gwarantem tego, że sprawa z jaką obywatel trafi do takiego sądu zostanie rozpoznana obiektywnie i z należytą atencją sędziego. Że w sytuacji, w której zachodzą przesłanki do wyłączenia się sędziego od rozpoznania sprawy on się wyłączy. Że nikt nie wskaże który sędzia ma rozpoznać akurat tę konkretną sprawę oraz, że nikt opierając się na zbytnim formalizmie nie zaważy się poświęcić sprawiedliwości. Oraz to, że nikt przed zapadnięciem wyroku nie będzie mówił powołując się na rozmowy z sędzią jaki zapadnie wyrok czy też nie będzie pokazywał swojego stosunku do sprawy.

To jest to o czym pisałam.

Wczorajszy wpis był oparty o fakty i przepisy prawa. Ja bowiem nadal wierzę, mimo zalewu ustaw o nie najlepszej jakości, że przestrzeganie prawa przez każdego z nas jest podstawowym obowiązkiem. I nie ważne jest czy się to komuś podoba czy nie, czy ktoś jest tym z zawodu czy innym. Zgodnie z zasadą dura lex sed lex.

Jednak nie wiem jak mam wymagać by zwykły sędzia stosował się do zasad konstytucyjnych jeżeli przykład jaki dał Trybunał Konstytucyjny stoi w sprzeczności z tymi zasadami. Ustawodawca kształtując wszystkie procedury (cywilną, karną, przed sądami administracyjnymi, czy przed Trybunałem Konstytucyjnym) po coś wyraźnie określił minimum gwarancji konstytucyjnych właśnie poprzez zakaz orzekania we własnej sprawie, zakaz rozmów na temat treści wyroku zanim on zapadł przez sędziego, zakaz wyrażania swoich poglądów w rozpoznawanej sprawie, zakaz stronniczości na sali sądowej, zakaz wyznaczania konkretnych sędziów do konkretnych spraw. Te zakazy są naczelnymi zakazami jakimi musi się kierować każdy sędzia. I ja oczekuję, że tych zakazów będzie przestrzegał.

Tymczasem to co widziałam wczoraj stało w sprzeczności z tymi zasadami. Orzekał sędzia we własnej sprawie, bo orzekał co do treści aktu normatywnego przez niego zaproponowanego. Sędzia sprawozdawca wypowiadał na sali monologi stanowiące ocenę sprawy. Ustne motywy rozstrzygnięcia to było czytanie treści uzasadnienia. Przed wyrokiem Minister Sprawiedliwości twierdził, że jest spokojny o wyrok bo rozmawiał z sędziami z Trybunału Konstytucyjnego (to już druga sprawa przed Trybunałem co do której słyszę takie stwierdzenie). Ani Krajowa Rada Sądownictwa, ani Stowarzyszenie Sędziów Polskich „IUSTITIA” nie zostały uznane za stronę postępowania mimo, że złożyły stosowne wnioski oraz mimo, że na sali sądowej widziałam przedstawicieli tychże gotowych do zajęcia stanowiska.

Ustne motywy rozstrzygnięcia ograniczyły się do treści zarzutów mimo, że istnieją inne przepisy, które należało rozważyć, nie wspominając o wyjaśnieniu kwestii tego w jaki sposób doszło do obliczenia progu ostrożnościowego w dacie uchwalania ustawy „okołobudżetowej” co wydawało się być kluczową kwestią, albowiem ustawodawca sam zdecydował, że tylko w przypadku przekroczenia drugiego progu (55%-60%) zamraża się wynagrodzenia pracownikom sfery budżetowej, ale wszystkim bez wyjątku. A te kwestie nie zostały wyjaśnione. Słowo „zapewnia się” tak nurtujące jednego z sędziów składu że aż sięgnął do przepisu Konstytucji dot. służby cywilnej w urzędach państwowych (której jakoś w Ministerstwie Sprawiedliwości jak na lekarstwo). A jakoś nie zauważyłam, żeby ten sam sędzia pokusił się o porównanie owego „zapewnia się” do treści innej normy konstytucyjnej „zapewnia się wolność słowa”… A co z pojęciem „pracownik” w kontekście sędziów? To w końcu pracownikiem ten sędzia jest czy nie jest? Bo jak jest to ma prawo do wynagrodzenia za nadgodziny, przerw w pracy itd. i należałoby zmienić dotychczasowe orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego. A jak nie jest to jak można uznać, że dotyczy go przepis o zamrażaniu wynagrodzeń pracownikom? Na te pytania nie dostałam odpowiedzi z uzasadnienia wyroku, który został odczytany.

Jak mam więc uznać, że Trybunał Konstytucyjny postępował w sposób bezstronny? Jak mam zatem przejść do porządku dziennego nad tym co się stało? Dlaczego sędziowie Trybunału Konstytucyjnego mają być traktowani przeze mnie lepiej?

Nie będą. Oczekuję od nich tego samego co od innych sędziów. Wszyscy równi wobec prawa.

I żeby nie być jedynie pieniaczką uprzejmie informuję, że wystosowałam do Trybunału Konstytucyjnego wnioski o informację publiczną w celu jej ponownego wykorzystania dotyczących procedury wyłaniania składu, sposobu procedowania sprawy, treści protokołu i nagrania rozprawy bazując na przepisach dot. Trybunału Konstytucyjnego (nie tylko tych opisanych przeze mnie), odbytych spotkań z Ministrem Sprawiedliwości, sędziów uczestniczących w opracowaniu stanowiska do druku 29 (ustawa „okołobudżetowa”), itd., a o treści odpowiedzi poinformuję jak tylko dostanę.

Na dziś wiem za to jedno.

Wiem, że jeżeli nie będziemy reagować w takich sytuacjach jak ta z wczoraj, kiedy najważniejszy, bo konstytucyjny sąd, nie stosuje się do zakazów i gwarancji konstytucyjnych ignorując je na oczach całego społeczeństwa, to za chwilę doprowadzimy do sytuacji, kiedy Pan Minister Sprawiedliwości zadzwoni do jakiegoś Prezesa Sądu Powszechnego przywiezionego uprzednio w teczce (ostatnio zrobił to proponując nowego Prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku), by ten wyznaczył określonego sędziego do określonej sprawy wskazując jaki ma zapaść wyrok pod groźbą nasłania sędziów wizytatorów i wszczęcie takiego bądź innego postępowania dyscyplinarnego. I w takim wypadku to o konstytucyjnych wartościach będziemy mogli rozmawiać z rozrzewnieniem, nutką nostalgii i łzą w oku i się zastanawiać jak do tego doszło, że wschodnia granica znowu w naszej historii przesunęła się na zachód i że znowu nie mamy niezależnych sądów i niezawisłych sędziów.

2 komentarze:

  1. Uderz w stół a nożyce się odezwą. Już drugi raz mój komentarz został wyróżniony poprzez odniesienie się do jego treści w następnym artykule. Cieszy mnie to w zasadzie, tym niemniej nie mogę się zgodzić z ogólną linią prezentowaną przez autorkę bloga.
    Co do meritum. Nie zgodzę się z zaprezentowaną powyżej tezą, że poprzedni artykuł nie był komentarzem (bardzo negatywnym) do wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Już sam tytuł sugeruje, że komuś ma być wstyd z powodu orzeczenia. I to już powinno wystarczyć. Ale jedźmy dalej. Mamy sugestię, że od 2007 roku (przegrana PIS/wygrana PO - o to chodzi?) normy konstytucyjne przestały zwyciężać w orzeczeniach TK. Naprawdę piękne stwierdzenie stwierdzające, że obecny TK nie orzeka zgodnie z zapisami Konstytucji.
    Cóż mamy dalej... aaa następny kwiatuszek. Autorce jest wstyd za 12 sędziów TK, którzy pokazali DZISIAJ (wyróżnienie moje ma wskazywać, że chodzi o datę orzeczenia TK w sprawie wynagrodzeń sędziów - na wypadek gdyby ktoś próbował stwierdzić, że poprzedni artykuł nie odnosi się do tegoż wyroku), że różne wartości można przehandlować za pensję sędziego TK. Bardzo brutalne stwierdzenie. Nie godzi się wygłaszać takich teorii podważających zaufanie do TK.
    Ale kolekcjonujemy kwiatuszki dalej. Kolejne stwierdzenie, że TK orzeka to co jest zgodne z polityką państwa (a ja naiwny myślałem, że tylko co jest zgodne z Konstytucją). Czyli po raz kolejny podważenie niezawisłości sędziów TK (kłania się art. 6 ust 1 ustawy o TK). Rozumiem, że Trybunał ma obowiązek orzekania odwrotnie niż oczekuje tego władza ? Niestety nie znalazłem nigdzie takiego przepisu. Więc TK rozstrzygał, rozstrzyga i rozstrzygać będzie różnie. Raz będzie więc po myśli władzy, a raz na jej przekór. W sądzie czasem wygrywa powód, czasem sprawę przegrywa. Nic nadzwyczajnego.
    Następna sugestia, że w sprawie wyroku Minister konsultował się z czynnymi sędziami TK oraz że wyrok był uzgodniony.... cóż. Jest to bardzo poważne oskarżenie. A gdybym sprowadził to na grunt sądu powszechnego i śmiał stwierdzić, że adwokat X w sprawie wyroku xxx/12 konsultował się z sędzią ??
    Później mamy małe wrzutki ad personam. Opuśćmy na to zasłonę milczenia.
    W dalszym szukaniu dziury w całym szkoda, że autorka nie zauważyła (pomimo, że go wymienia) art 25 ust. 1 pkt. e ustawy o TK.
    Zaraz będziemy mieli cały bukiet z pięknych kwiatuszków. Mamy więc sugestię, że TK nie zbadał wszystkich okoliczności...a jeszcze dalej sugestia, że TK pominął ważne przepisy (!!!) przy rozstrzyganiu sprawy (aaa... czyli jednak chodzi o konkretne zarzuty do konkretnego orzeczenia).
    I przepiękna sugestia, że kolejny wyrok TK będzie uzgodniony i nie oparty na przepisach Konstytucji. Cóż. Nie ma to jak z góry, założyć, że jak przegramy kolejną sprawę w TK tzn., że Trybunał jest zły, tendencyjny, uległy wobec władzy, "gópi" i ciekawe co jeszcze. Przypomnę, że w sprawie tego czy Minister Sprawiedliwości może rozporządzeniem znosić sądy i ustalać obszary ich właściwości TK już się raz wypowiedział (P 1/03) więc nawet dziwne by to było gdyby teraz miał orzec inaczej (aczkolwiek może odejść od poprzedniego orzeczenia). Spokój ministra ma więc swoje podstawy. Bynajmniej nie przez "uzgodnienie" wyroku z TK.
    I ostatni kwiatek. Sugestia, że TK powinien stanąć przed innym trybunałem. ŻŻP. Żenujący Żart Prowadzącego. Nawet nie ma co tu komentować. Skoro ktoś przegra sprawę to ma skład orzekający ciągać przed następny sąd ? Naprawdę tego chce Szanowna Blogerka ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Stwierdzenie, że to co wypunktowałem (wybrane tezy z artykułu) jest oparte o fakty i przepisy...bez komentarza.
    Jeżeli sędziowie chcą by ich szanowano, by szanowano ich orzeczenia oraz ich niezawisłość zdecydowanie powinni powstrzymać się od ataków (wystarczy poczytać komentarze pod artykułami na popularnych stronach z zakresu prawa.... a że o forach internetowych już nie wspomnę) na taką samą niezawisłość Trybunału. Szkoda, że szacunek dla orzeczeń ma płynąć tylko w jedną stronę. Parafrazując wyjątek z powyższego artykułu.....Jednak nie wiem jak mam wymagać by zwykły obywatel szanował Sąd, Sędziów oraz orzeczenia jeżeli sędziowie dają przykład że nie szanują wyroków Trybunał Konstytucyjnego.

    Widzę, że autorka jednak stoi na stanowisku, że wyroki NIEZAWISŁYCH (chociaż ogólnie tendencja jest taka, ze po przegranej sprawie zdaniem strony przegrywającej skład sędziowski traci ten przymiot) sądów można jednak komentować. Więc np. rozumiem, że można w sprawie Amber Gold (tak na czasie) podważać zasadność orzeczeń, można w sprawie "mamy Madzi" zastanawiać się publicznie dlaczego dopiero za 3 razem trafiła ona do aresztu na dłużej, można krytykować sąd za łagodne wyroki w sprawie pruszkowskiej gdy w tym samym czasie skazywany jest antykomor, a w starej i już zapomnianej sprawie stwierdzamy, że śp. Lech Kaczyński miał prawo skrytykować sędziego orzekającego w sprawie Zyty Gilowskiej.
    Może więc jednak warto wziąć sobie do serca i nie komentować (zwłaszcza poprzez brutalne stwierdzenia o przehandlowaniu, uzgadnianiu itd.) wyroków niezawisłych i niezależnych sędziów. Wyrok TK jest ostateczny i poprzez próbę jego zdyskredytowania i tak się go nie zmieni. Nadszarpnąć za to można istotnie zaufanie do takiego organu jak TK czy nawet ogólnie do całego sądownictwa. Szanujmy siebie, szanujmy prawo, szanujmy rozstrzygnięcia...nawet te z którymi nie jest nam po drodze.

    OdpowiedzUsuń