sobota, 8 grudnia 2012

SZEF RCL, CZYLI RZĄDOWEGO CENTRUM LANIA WODY, O LEGISLACJI

Przeczytałam dzisiaj (jeszcze, bo 23:52 jak piszę ten tekst) w alertach jakie otrzymuje, że mamy w ramach opinii artykuł szefa Rządowego Centrum Legislacji – Macieja Berka „Dziennik Ustaw nie jest zwykłą gazetą” .

No muszę powiedzieć, że aż kupiłam papierowe wydanie… Po otworzeniu we właściwym miejscu stwierdziłam, że chyba się zgłoszę na jakiś ważny urząd, bo 2 strony opinii jakie mi się okazały to nic innego jak artykuły (szt. 2 każdy na jednej stronie – całej!!!) to dzieła pracy twórczej wysokiej rangi przedstawicieli „organów”. Z lewej strony ukazał się bowiem artykuł Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości – Jacka Gołaczyńskiego, jednakże z podpisem „sędzia, wykładowca na Uniwersytecie Wrocławskim” (boszz to już nawet Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości nie chce się przyznawać do bycia Wiceministrem Sprawiedliwości… takie czasy ehh też bym się nie przyznawała). Z prawej właśnie ów artykuł szefa Rządowego Centrum Legislacji… Ja też tak chcę, bo jak obaj panowie mają czas na pisanie artykułów i to tak obszernych to tylko pozazdrościć… ciekawe czy za opublikowanie ich zapłaciło państwo… chyba, że to nowa strategia Rzeczpospolitej, by stać się „Trybuną Ludu” i publikować tylko opinie „rządowe”.

No ale nic zajmijmy się naszym artykułem Szefa Rządowego Centrum Legislacji. (wersja internetowa jest… ale trzeba za nią zapłacić!!! Nie podaje więc linka, bo jak dla mnie szkoda kasy o czym poniżej).

Patrząc na tytuł ucieszyłam się bardzo, że szef tak ważnego Centrum dostrzega, że Dziennik Ustaw nie jest gazetą… Choć nie! On zauważa, że „nie jest zwykłą gazetą”, a zatem gazetą jest, ale „niezwykłą” co by tłumaczyło jego postawę przy publikacji „lub Lubań”. Śmiem jednak zwrócić uwagę, że odkąd najstarsi górale pamiętają, a pamiętają wiele, Dziennik Ustaw gazetą nigdy nie był, ani zwyczajną, ani nadzwyczajną, bo jest dziennikiem urzędowym. Bo od zawsze był. To, że ma napisane „dziennik” nie oznacza gazety codziennej. Jak Pan Szef Rządowego Centrum Legislacji wbrew swoim obowiązkom nie chce zaznajomić się z ustawą z dnia 20 lipca 2000 r. o ogłaszaniu aktów normatywnych i niektórych innych aktów prawnych (Dz. U. z 2011 r. Nr 197, poz. 1172, z późn. zm.) wystarczy zajrzeć na wikipedię, by sobie przeczytać (tutaj: http://pl.wikipedia.org/wiki/Dziennik_Ustaw)

Z zaciekawieniem zaczęłam czytać, bo chciałam się dowiedzieć co ma do powiedzenia tak ważna osoba w artykule na całą stronę i zrozumieć zachowanie Szefa Rządowego Centrum Legislacji, który niedopełniając obowiązku ustawowego doprowadził do publikacji rozporządzenia „lub Lubań”.

Muszę powiedzieć, że zmęczyłam się czytaniem artykułu, bo mimo, że miał stanowić w moje ocenie polemikę z artykułem Pana Sędziego Rafała Puchalskiego – członka zarządu Stowarzyszenia Sędziów Polskich „IUSTITIA” opublikowanego również w Rzeczpospolitej „Likwidacja sądów: „lub czasopisma” legislacyjnie blisko” (tutaj: http://prawo.rp.pl/artykul/954169-Likwidacja-sadow---lub-czasopisma--legislacyjnie-blisko.html - artykuł też płatny, ale tym razem warto zapłacić jak ktoś nie czytał) to jak dla mnie to raczej kwalifikuje się na „usiłowanie nieudolne”, które powinno być w tym wypadku karalne.

Trudno bowiem za polemikę uznać tekst, w którym pojawiają się aż 2 przepisy prawa i to od czapy, podczas gdy artykuł Pana Sędziego był oparty na przepisach.

W dziele prasowym Szefa Rządowego Centrum Legislacji czytamy zatem, że obowiązek sprawdzania aktów przed publikacją wynika z treści przepisu art. 14c pkt 6 ustawy o Radzie Ministrów… (pierwszy przepis)

Sprawdziłam zatem co zawiera ten artykuł i … patrzę … patrzę … i jakoś nie widzę tego sprawdzania… Przepis bowiem brzmi:

„Art. 14c. Centrum zapewnia obsługę prawną Rady Ministrów poprzez: 6) wydawanie, z upoważnienia Prezesa Rady Ministrów, na zasadach i w trybie określonych w odrębnych przepisach Dziennika Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej oraz Dziennika Urzędowego Rzeczypospolitej Polskiej "Monitor Polski".

Hmmm… Ktoś widzi?? Jak tak proszę mi wskazać.

Dodam, że z innych punkty tegoż artykułu tez się nie da owego sprawdzania wywieść, bo poza wydawaniem Dziennika Ustaw i Monitora Polskiego nasze Rządowe Centrum Legislacji ma następujące zadania:
1) opracowywanie rządowych projektów ustaw na zasadach i w trybie określonych w regulaminie pracy Rady Ministrów, chyba że na podstawie odrębnych przepisów opracowywanie określonych rodzajów projektów ustaw należy do właściwości innych podmiotów;
2) opracowywanie stanowisk prawno-legislacyjnych do rządowych projektów aktów prawnych innych niż określone w pkt 1 oraz do projektów założeń projektów ustaw;
3) opracowywanie pod względem legislacyjnym rządowych projektów aktów prawnych innych niż określone w pkt 1, skierowanych do rozpatrzenia przez Radę Ministrów, w tym poprzez ich ocenę pod względem prawnym i redakcyjnym przez Komisję Prawniczą prowadzoną przez Centrum;
4) analizowanie orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego, a także Trybunału Sprawiedliwości Wspólnot Europejskich i Sądu Pierwszej Instancji w szczególności w zakresie wpływu na polski system prawa;
5) koordynowanie pod względem prawnym i formalnym przebiegu uzgodnień rządowych projektów aktów prawnych;
7) współdziałanie z ministrem właściwym do spraw członkostwa Rzeczypospolitej Polskiej w Unii Europejskiej w sprawie dostosowania prawa polskiego do prawa Unii Europejskiej i jego wykonywania;
8) współdziałanie z Radą Legislacyjną w zakresie opiniowania rządowych projektów aktów normatywnych pod względem ich zgodności z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej oraz spójności z polskim systemem prawa;
9) monitorowanie wydawania przez organy administracji rządowej przepisów wykonawczych do ustaw.
10) wykonywanie innych zadań określonych w odrębnych przepisach lub wskazanych przez Prezesa Rady Ministrów.

Jak Pan Berek chce sprawdzać i kiedy na podstawie tego przepisu nie wiem…

Czytam dalej, że na Rządowym Centrum Legislacji ciąży obowiązek wyłapania byków również na etapie przesłania do publikacji, bo zdarza się, że a to nie ma daty albo innych rzeczy … podpisane akty normatywne w demokratycznym państwie prawa przesyłane do publikacji po podpisie elektronicznym nie mają dat albo pełnej nazwy?? Szok!!! I że to dzięki Rządowemu Centrum Legislacji to co opublikowane jest lepsze…

Pan Szef Rządowego Centrum Legislacji chyba z nas kpi!!!

Pozwolę sobie znowu zauważyć, że zgodnie z ustawą z dnia 20 lipca 2000 r. o ogłaszaniu aktów normatywnych i niektórych innych aktów prawnych, a co wskazał Pan Sędzia Rafał Puchalski, nie przewiduje takich poprawek.

Otóż zgodnie z art. 15 ust. 1 ustawy z dnia 20 lipca 2000 r. o ogłaszaniu aktów normatywnych i niektórych innych aktów prawnych „Podstawą do ogłoszenia aktu normatywnego lub innego aktu prawnego jest akt w formie dokumentu elektronicznego opatrzony przez upoważniony do wydania aktu organ bezpiecznym podpisem elektronicznym, w rozumieniu przepisów ustawy z dnia 18 września 2001 r. o podpisie elektronicznym (Dz. U. Nr 130, poz. 1450, z późn. zm.2)), weryfikowanym przy pomocy kwalifikowanego certyfikatu, zwanym dalej "bezpiecznym podpisem elektronicznym", zaś taki akt zgodnie z art. 3 tej ustawy „Akty normatywne ogłasza się niezwłocznie”. Co więcej z art. 2a ww. ustawy wynika, że „1. Akty normatywne i inne akty prawne podlegające ogłoszeniu ogłasza się w formie dokumentu elektronicznego w rozumieniu ustawy z dnia 17 lutego 2005 r. o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne (Dz. U. Nr 64, poz. 565, z późn. zm.1)), chyba że ustawa stanowi inaczej. 2. Dzienniki urzędowe wydaje się w postaci elektronicznej, chyba że ustawa stanowi inaczej. 3. Dla każdego dziennika urzędowego wydawanego w postaci elektronicznej organ wydający prowadzi odrębną stronę internetową”.

Jednym słowem: jak w naszym przypadku Minister Sprawiedliwości podpisał rozporządzenie, opatrzył podpisem elektronicznym i przesłał publikacji, to komukolwiek w Rządowym Centrum Legislacji wara od treści tylko natychmiast publikujemy w elektronicznym dzienniku ustaw!!!

A jak znaleźliśmy byki… to informujemy, że w rozporządzeniu opublikowanym w Dzienniku Ustaw poz. X są byki, ale nie każde, bo jak akurat trafnie zauważył Pan Szef Rządowego Centrum Legislacji byki merytoryczne poprawiane być nie mogą, i wtedy uruchamiamy procedurę z art. 17 ustawy o ogłaszaniu aktów normatywnych!!!

Ten zaś stanowi, że:

Art. 17. 1. Błędy w ogłoszonym tekście aktu prawnego prostuje się w formie obwieszczenia. Sprostowanie nie może prowadzić do merytorycznej zmiany tekstu aktu prawnego.
2. Sprostowanie błędu ogłasza się w tym samym dzienniku urzędowym, w którym ogłoszono prostowany akt.
2a. Błędy w tekstach ustaw prostuje Marszałek Sejmu.
2b. Błędy w tekście umowy międzynarodowej, w tekście tłumaczenia umowy międzynarodowej na język polski lub w tekście oświadczenia rządowego dotyczącego tej umowy prostuje minister, który występował z wnioskiem o ogłoszenie tej umowy w dzienniku urzędowym.
3. Prezes Rady Ministrów, z własnej inicjatywy lub na wniosek właściwego organu, prostuje błędy w tekstach aktów innych niż wymienione w ust. 2a i 2b, ogłoszonych w Dzienniku Ustaw, Monitorze Polskim i Monitorze Polskim B.

Gdyby w rozporządzeniu ‘lub Lubań” były „byki redakcyjne”, jak nam objawiła Pani Rzecznik prasowa Ministra Sprawiedliwości Pan Premier powinien by sprostować te byki w rozporządzeniu „lub Lubań” w wersji z 5 października 2012 r. Co oznacza, że Minister Sprawiedliwości powinien napisać do Pana Premiera, że „bardzo przepraszam, ale duch prawa jest niewystarczający, zrobiłem byki i proszę o ich sprostowanie. Podpisano: Minister Sprawiedliwości Jarosław Gowin”.

Co więcej Pan Premier musiałby dokonać owego sprostowania zgodnie z Załącznikiem do Rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie technik prawodawczych, tj. zgodnie z § 111 i § 112 w ramach działu „Sprostowanie błędów”. A przepisy te stanowią:

§ 111. Sprostowanie błędu może dotyczyć tylko tekstu aktu normatywnego ogłoszonego w dzienniku urzędowym.
§ 112. 1. Obwieszczenie o sprostowaniu błędu zawiera:
1) tytuł obwieszczenia, a w nim nazwę organu prostującego błąd oraz datę wydania obwieszczenia i jego przedmiot;
2) podstawę prawną sprostowania błędu;
3) tytuł aktu normatywnego, w którym prostuje się błąd, a także oznaczenie dziennika urzędowego, w którym został ogłoszony ten akt;
4) przepis prawny aktu normatywnego podlegający sprostowaniu;
5) przytoczenie błędu, który jest przedmiotem sprostowania;
6) fragment tekstu aktu normatywnego w brzmieniu uwzględniającym sprostowanie błędu.
2. Tytułowi obwieszczenia o sprostowaniu błędu nadaje się brzmienie: "Obwieszczenie Prezesa Rady Ministrów (albo nazwa innego organu wydającego obwieszczenie) z dnia ..... o sprostowaniu błędu".
3. Treść obwieszczenia o sprostowaniu błędu formułuje się według wzoru: "Na podstawie art. 17 ust. 3 (albo art. 17 ust. 4 - gdy obwieszczenie wydaje inny organ niż Prezes Rady Ministrów) ustawy z dnia 20 lipca 2000 r. o ogłaszaniu aktów normatywnych i niektórych innych aktów prawnych (Dz. U. Nr 62, poz. 718, z 2001 r. Nr 46, poz. 499 i z 2002 r. Nr 74, poz. 676) w ..... (tytuł aktu normatywnego, z oznaczeniem dziennika urzędowego, w którym został ogłoszony ten akt) w ..... (oznaczenie jednostki redakcyjnej) zamiast wyrazu "....." powinien być wyraz "...".".
4. Jednym obwieszczeniem o sprostowaniu błędów można sprostować więcej niż jeden błąd w tym samym akcie normatywnym, a także błędy w różnych aktach normatywnych.

Myślę, że Pan Premier byłby zachwycony…

Oczywiście zgadzam się z Panem Berek, że korekty byków w aktach normatywnych nie mogą dotyczyć treści merytorycznej. Ale jak widzicie „lub czasopisma” to pikuś… Pan Pikuś wobec tego co zrobiono w „lub Lubań”. Bo gdyby to był tylko byk na zasadzie „Lebeń” – „Lubań” to prosz… można, co widać powyżej…

Tylko jak zamienić słowo „Lubań” na nic?? Albo zamiast nic dopisać „gmina Siedlce”??
Nie da się!!! Bo to już poprawka merytoryczna wymagająca zmiany rozporządzenia, a zatem całego procesu legislacji!!!

I jak się ma powoływanie przez Pana Szefa Rządowego Centrum Legislacji na przepis Konstytucji RP o zaufaniu obywateli do stanowionego prawa (drugi i ostatni przepis)??

NIJAK

No i na koniec perełka dotycząca tego, że nawet jak się zmienia merytorycznie to nie trzeba tego procesu legislacyjnego na nowo co niby miał potwierdzić w dwu wyrokach Trybunał Konstytucyjny… Nie wiem kto dobierał Panu Szefowi Rządowego Centrum Legislacji te wyroki… jak on sam, to polecam zasadę czytania do końca!!!

Pierwszy wyrok Trybunału Konstytucyjnego z dnia 28 listopada 2007 r. K 39/07 w sentencji zawiera m.in. orzeczenie, że

Artykuł 1 pkt 30 ustawy z 29 czerwca 2007 r. powołanej w punkcie 4 jest niezgodny z art. 2 w związku z art. 7 i art. 186 ust. 1 Konstytucji przez to, że został uchwalony przez Sejm bez dochowania trybu wymaganego do jego wydania.
Kiepski przykład co?? I to już na starcie…

ale ten wyrok ma w dwa stwierdzenia: jedno, że
„Inaczej jednak było w sprawie o sygn. K 3/98 (wyrok z 24 czerwca 1998 r., OTK ZU nr 6/1998, poz. 52) - chodziło o zaniechanie stosownych konsultacji z Krajową Radą Sądownictwa. W tej właśnie sprawie, dotyczącej statusu sędziowskiego, zaniechanie konsultacji z KRS doprowadziło do stwierdzenia niekonstytucyjności trybu uchwalenia ustawy. W sprawie tej wprowadzono zmiany do pierwotnego projektu rządowego. Nastąpiło to na etapie drugiego czytania. Im później zgłasza się poprawkę, tym donioślejsze uchybienie trybowi opiniowania (pod warunkiem, że poprawka w ogóle wymaga opiniowania). W sprawie o sygn. K 3/98 Trybunał stwierdził jednak, że KRS nie miała możliwości przedyskutowania zmian i podjęcia stosownej uchwały, z uwagi na zbyt krótki czas, w jakim mogłoby nastąpić zwołanie Rady w celu podjęcia formalnej uchwały i przygotowania opinii zaaprobowanej w takiej uchwale. Przyczyną stwierdzenia niekonstytucyjności na tle sprawy o sygn. K 3/98 nie były więc uchybienia w stadium procesu legislacyjnego, w jakim pojawiła się poprawka (drugie czytanie). Chodziło o brak stworzenia warunków do wyrażenia opinii przez KRS, co uznano za istotne uchybienie z uwagi na pozycję konstytucyjną tego ciała”.

To drugi z powołanych przez Pana Szefa wyroków Trybunału Konstytucyjnego mającego potwierdzać, że tam proces legislacyjny się nie powtarza… zawierający w sentencji: Art. 6 ustawy, o której mowa w pkt. 1 sentencji, jest niezgodny z art. 7 Konstytucji, przez to, że został uchwalony przez Sejm bez dochowania trybu wymaganego przepisami prawa do jego wydania. II. Przepis art. 6 ustawy z dnia 17 grudnia 1997 r. o zmianie ustawy - Prawo o ustroju sądów powszechnych oraz niektórych innych ustaw nie jest, w rozumieniu art. 122 ust. 4 zd. 2 Konstytucji, nierozerwalnie związany z całą tą ustawą.

Oraz drugie stwierdzenie, że „Ocena, czy uczyniono zadość wymogowi zajęcia przez upoważnione podmioty stanowiska w postępowaniu ustawodawczym, musi być dokonywana na tle przebiegu konkretnych prac ustawodawczych. Niemniej wskazać można pewne kryteria, którymi Trybunał Konstytucyjny zawsze powinien się kierować przy dokonywaniu tej oceny. Potrzebę i zakres zasięgania opinii upoważnionych podmiotów o projekcie ustawy i wprowadzanych do niego poprawkach oceniać należy przede wszystkim na tle charakteru tych poprawek. Raz jeszcze przypomnieć należy pogląd TK, wyrażony w orzeczeniu z 19 listopada 1996 r., iż "dopóki projekt jest wynikiem wykonania tych samych założeń, dopóty nie musi po wprowadzeniu doń poprawek i uzupełnień być kierowany ponownie do odpowiednich władz statutowych związku". Z tego punktu widzenia znaczenie zasadnicze ma odróżnienie szerokości i głębokości zgłaszanych poprawek. Konieczność ponownego zasięgania stanowiska w zasadzie nie zachodzi, jeżeli zgłoszone poprawki pozostają w ramach tego samego przedmiotu regulacji, którego dotyczył projekt i do którego upoważniony podmiot odniósł się lub mógł się odnieść w pierwszej swojej opinii. Pomijając sytuacje, w których poprawki doprowadziłyby do zupełnej zmiany założeń projektu, należy przyjąć, że ocena, a następnie przyjęcie bądź - ewentualnie - przekształcenie treści zawartych w projekcie ustawy jest istotą postępowania ustawodawczego. Skoro zaś przekształcanie to jest dokonywane ze świadomością, jaki jest pogląd uprawnionego do opiniowania podmiotu na regulowaną materię, to nie ma podstaw, by ograniczać swobodę ustawodawcy ostatecznego kształtowania treści ustawy. Głębokość ingerencji w rozwiązania proponowane w projekcie jest sprawą ustawodawcy, tak samo zresztą jak w dalszym etapie postępowania ustawodawczego, Senat może nawet całościowo przekształcić treści uchwalone przez Sejm, byle tylko poprawki nie wychodziły poza zakres spraw (materii), które zostały unormowane w ustawie uchwalonej przez Sejm (sygn. K. 25/97). Odmiennie przedstawia się sytuacja, gdy poprawki do projektu ustawy wnoszone w toku prac sejmowych dotyczą materii, które w ogóle nie były regulowane w projekcie, a więc materii wykraczających poza szerokość regulacji zawartych w projekcie. Nawet jeśli treść poselskiej poprawki została - jak w niniejszej sprawie - inkorporowana do projektu rządowego i uznana za jego część przez stronę rządową, to nie może przesłaniać okoliczności, że konkretna nowość normatywna musi być w tym wypadku objęta konsultacją z opiniodawcami, których udział jest obligatoryjny, czy to z mocy tylko art. 2 w związku z art. 7, czy z mocy art. 186 w związku z art. 7 Konstytucji”.
Ładne co?? I jak uzasadnić dopisanie jednej gminy?? Ta sama materia?? No nie wiem wiem… zwłaszcza, że przypomnę, że rozporządzenie z dnia 25 października 2012 r. w kształcie opublikowanym w ogóle nie było konsultowane z nikim, bo nie jest tym samym, które było przesłane do konsultacji…
Przypomnę zatem początki projektu i tego co opublikowano:
Projekt:

Na podstawie art. 20 pkt 1 ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. – Prawo o ustroju sądów powszechnych (Dz. U. Nr 98, poz. 1070, z późn. zm.1)) zarządza się, co następuje:

„§ 1. Ustala się siedziby i obszary właściwości sądów apelacyjnych, utworzonych na podstawie rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 16 października 2002 r. w sprawie sądów apelacyjnych, sądów okręgowych i sądów rejonowych oraz ustalenia siedzib i obszarów właściwości (Dz. U. Nr 180, poz. 1508 z późn. zm.2): (…)”

Opublikowano:

„Na podstawie art. 20 pkt 1 ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. – Prawo o ustroju sądów powszechnych (Dz. U. Nr 98, poz. 1070, z późn. zm.1)) zarządza się, co następuje:

§ 1. Ustala się siedziby i obszary właściwości sądów apelacyjnych: (…)”

Ta sama materia co?? Uahahahaha

(przy okazji widać że z tymi sądami po 1 stycznia 2013 r. jakoś nie bardzo)

Podobno mowa jest srebrem, a milczenie złotem… ale sobie myślę, że ostatni domywator jaki krąży tj. „mowa jest srebrem, a milczenie złotem… ale jak mówisz upewnij się, że język podłączony jest do mózgu” nabiera nowego znaczenia…

Zaś poziom niekompetencji jaki wykazał Pan Szef Rządowego Centrum Legislacji pisząc swój artykuł sięgnął takiej poprzeczki, że nawet kosmonauci będą mieli problem, by go przeskoczyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz