Dzisiaj zapadł ważny dla sędziów
sądów powszechnych wyrok w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym. Chodzi o sprawę
rozpatrywaną pod. sygn. akt II SA/Wa 1918/12 w wyniku skargi na postanowienie
Ministra Sprawiedliwości w przedmiocie uznania wniosku o ponowne rozpoznanie
sprawy za niedopuszczalne. Sprawa jest o tyle interesująca, że pokazuje
dobitnie czym kieruje się Minister Sprawiedliwości w sprawach „właściwego
rozmieszczenia kadry sędziowskiej”… a co sprowadza się do: WIDZIMISIE
Historia owego postępowania
liczona być może niemalże w latach. Skarżący – sędzia sądu rejonowego dla
Warszawy-Pragi Północ od dłuższego czasu starał się o przeniesienie do sądu
rejonowego w okręgu Sądu Okręgowego w Łodzi. Powód starań? Nie dlatego, że w
Warszawie jest ciężko, bynajmniej. Chodziło o względy osobiste a dokładnie
konieczność sprawowania opieki nad ciężko chorym rodzicem. Sędzia wskazywał, że
nie uchyla się od swoich obowiązków i przysięgi jaką składał odbierając
nominację sędziowska, ale będąc w miejscu zamieszkania rodzica wymagającego
opieki mógłby wykonywać swoje obowiązki i równocześnie opiekować się nim, bez
uszczerbku zarówno dla sądownictwa, jak i dla rodziny. Ilość odmów Ministra
Sprawiedliwości można by liczyć na pęczki, za każdym razem okazywało się, że nie.
A to nie ma etatu, a jak był etat
odpowiedź sprowadzała się do nie bo nie. Całość w jednym zdaniu. Po ostatniej odmowie Pan sędzia był na tyle
zdeterminowany, że złożył wniosek o ponowne rozpoznanie sprawy w oparciu o
przepisy kodeksu postępowania administracyjnego. Oczywiście Minister
Sprawiedliwości uznał wniosek za niedopuszczalny wydając stosowne
postanowienie. Na to postanowienie Pan sędzia złożył skargę do Wojewódzkiego
Sądu Administracyjnego wskazując, że odmowa przeniesienia jest decyzją
administracyjną, a tym samym dopuszczalne jest złożenie wniosku o ponowne
rozpoznanie sprawy. Przy okazji wskazywał również, że wymaga zachowania formy
właściwej dla decyzji w tym uzasadnienia jednocześnie zarzucając naruszenie
przepisów ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych.
Odpowiedź na skargę oczywiście
godna była Ministerstwa Sprawiedliwości, w którym nawet samo pojęcie „kodeks
postępowania administracyjnego” czy też „prawo o postępowaniu przed sądami
administracyjnymi” jest pojęcie nieznanym i nieprzyswajalnym, a co dopiero
przepisy weń zawarte. Minister Sprawiedliwości wniósł bowiem o ODRZUCENIE
SKARGI (sic!) i zasądzenie kosztów. No ale jak p.p.s.a. jest pojęciem
nieznanym, to jak wymagać by ktoś przeczytał, że na postanowienie oparte o art.
134 k.p.a. skarga do WSA przysługuje…. W uzasadnieniu zawarł standard, czyli
stwierdzenie powtarzane jak mantra w Ministerstwie Sprawiedliwości, że jego
decyzja jest „swoistym aktem władczym właściwym dla władzy sądowniczej”, czyli,
że mu wszystko wolno. A tak w ogóle to jest to równocześnie decyzja podlegająca
pod „stosunek służbowy lub podległość organizacyjną” więc skarga jest
niedopuszczalna. Oczywiście wskazał też, że od decyzji o przeniesieniu sędziego
przysługuje odwołanie do Sądu Najwyższego więc to nie decyzja administracyjna
tym bardziej.
Takie stanowisko zaś przy okazji
przeczy teorii „wykonalności decyzji o przeniesieniu sędziego” przy okazji
przenosin sędziów z likwidowanych sądów. Jak bowiem wymagalny może być „swoisty
akt władczy właściwy dla władzy sądowniczej”?? Nijak!!!
Dzisiejszy wyrok był druzgocący
dla Ministerstwa Sprawiedliwości. Uchylono postanowienie i przekazano sprawę do
ponownego rozpoznania Ministrowi Sprawiedliwości. W ustnych motywach
rozstrzygnięcia sędziowie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie nie
pozostawili na Ministrze Sprawiedliwości suchej nitki. Powołując się na
orzecznictwo Sądu Najwyższego skład WSA w Warszawie wskazał, że decyzja Ministra
Sprawiedliwości o wskazaniu innego miejsca służbowego nie jest i nigdy nie może
być uznana za kwestię stosunku służbowego. To już drugi skład WSA w Warszawie,
który stwierdza to samo, bo w sprawie innego sędziego w listopadzie inny skład
uznał analogicznie. WSA w Warszawie stwierdził, że decyzje MS w przedmiocie
przeniesienia nie maja charakteru wewnętrznego tylko zewnętrzny i tym samym
spełniają przesłanki materialne pojęcia decyzji administracyjnej i nie może
budzić wątpliwości, że nimi są. I jako takie podlegają kontroli sadownictwa
administracyjnego. Jednocześnie wskazano, że istnieje możliwość odwołania się
od decyzji Ministra Sprawiedliwości w przedmiocie przeniesienia sędziego do
Sądu Najwyższego, nie zwalnia z uznania, że to jednak decyzja administracyjna,
bo w polskim prawodawstwie istnieje szereg decyzji administracyjnych, od
których przysługuje odwołanie do sądu powszechnego.
Moim zdaniem jest to ważne
orzeczenie i pokazuje, że Minister Sprawiedliwości nie jest organem, który może
sobie robić co chce i jak chce, bo polskie prawo wymaga zapewnienia drogi
sądowej w taki czy inny sposób.
To orzeczenie przy tym nie
zmienia w sposób istotny sytuacji sędziów z sądów likwidowanych, bo po pierwsze
ignorując prawo administracyjne i opierając się na stwierdzeniu o „akcie
swoistym dla władzy sądowniczej” nie nadano decyzjom o przeniesieniu rygoru
natychmiastowej wykonalności… po drugie i równie istotne decyzje od których
przysługuje odwołanie do sądu powszechnego jak np. decyzja ZUS nie stają się
wymagalne dopóki sąd powszechny ich nie rozpozna. Tak więc co najwyżej sędziom
z sądów likwidowanych przybył kolejny argument do walki z badziewiem
ministerialnym: niewłaściwa forma oraz brak uzasadnienia powodująca konieczność
uchylenia tych decyzji.
I tym razem to mnie WIDZIMISIE,
że Ministerstwo Sprawiedliwości i Pan Minister po raz kolejny udowodnili, że
utrzymywanie ich bytu jest niecelowe i „swoistym aktem władzy sądowniczej”
powinno być jego zlikwidowanie, a już na pewno przekazanie nadzoru nad
sądownictwem powszechnym powinno nastąpić na rzecz I Prezesa Sądu Najwyższego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz