W dniu
wczorajszym miałam zaszczyt uczestniczyć seminarium zorganizowanym przez
Helsińska Fundację Praw Człowieka poświęconym dyskusji nad raportem „Asystenci sędziów i pracownicy sądów jako
ważne ogniwo procesu orzeczniczego w sądach” autorstwa Artura Pietryki
oraz Michała Szwasta (do zapoznania się tutaj: http://www.hfhrpol.waw.pl/legislacja/images/stories/file/Artur%20Pietryka%20Michal%20Szwast%20Asystenci%20sedziow%20i%20pracownicy%20sadow%20jako%20wazne%20ogniwo%20procesu%20orzeczniczego%20w%20sadach.pdf).
Bez wątpienia z mojej strony raport ten był niezbędny i konieczny, a poważanie
i status Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka gwarantowały rzetelność
przeprowadzonej analizy sytuacji oraz obiektywizm.
Dla
niektórych z Czytelników być może raport ten zawiera stwierdzenia „nie nowe”,
ale jak do tej pory żadna z organizacji pozarządowych nie związanych wprost z
sądownictwem nie próbowała podjąć tematu. Dla części zaś społeczeństwa sąd
kojarzy się jedynie z sędziami i ewentualnie protokolantem lub panią z Biura
obsługi interesanta. Tymczasem sąd to system naczyń połączonych. Sędzia nie
będzie miał warunków by sądzić jeżeli nie będzie miał do pomocy asystenta
sędziego oraz urzędników sądowych. Tego nie zmieni żaden nawet najgenialniejszy
system informatyczny. Co więcej lansowanie idei propagandowej, że oto nadchodzi
informatyzacja sądownictwa jest wciskaniem kitu, bo informatyzacja już dawno
została wdrożona, również dzięki wsparciu z Unii Europejskiej. Lansowanie „tzw.
systemu gliwickiego” jest zaś niczym innym jak tworzeniem fikcji w
społeczeństwie, że oto zachodzą „niewiadomo jakie zmiany”, mimo, że system ten
raczej wydłuża czynności, zwłaszcza sędziego. Pisał o tym mój ulubiony i bardzo
mądry blogger we wpisie „Kalendarz” (tutaj: http://sub-iudice.blogspot.com/2013/01/kalendarz.html).
Tymczasem
sąd to sędzia, który zajmuje się tylko sądzeniem, to powinno zaprzątać jego
czas, asystent sędziego, który wspomaga jego działanie poprzez przygotowanie
niezbędnych do właściwej oceny sytuacji informacji (orzecznictwa, poglądów
doktryny jeśli problem skomplikowany, przygotowuje sędziego do rozprawy i
sporządza projekty uzasadnień i rozstrzygnięć), ale też i urzędnik sądowy, bez
którego Ci pierwsi są jak szewc bez butów. To urzędnicy dbają o obieg
dokumentacji, to oni wykonują zarządzenia, to oni właśnie powodują, że system funkcjonuje.
Komputer sobie nie założy akt, nie wykona kopii, nie wyśle wreszcie sam niczego
pocztą.
Autorzy
raportu poświęconego asystentom sędziów i urzędnikom sądowym przygotowywali się
do niego długo, analizując „zaszłości legislacyjne”, to jakie zmiany wdrażali
(o ile w ogóle) dożywotni specjaliści z Ministerstwa Sprawiedliwości pod
rządami kolejnych Ministrów Sprawiedliwości, bo jak wiemy jest to gorące
krzesło, aż do chwili obecnej. Co więcej zweryfikowali oni to co „w prawie” z
tym do czego doprowadziło to prawo w rzeczywistości zbierając oficjalne dane w
trybie informacji publicznej co jak wiemy nie jest prostą sprawą. Jedynie
tytułem wtrętu przytoczę słowa Artura Pietryki, który powiedział, że Helsińska
Fundacja Praw Człowieka, czyli jedna z największych organizacji pozarządowych
walcząca o prawa człowieka na różnych polach była wzywana do wykazania ważnego
interesu prawnego by uzyskać wnioskowane informacje. Niestety ABSURD tego
przykładu pokazuje jednocześnie, że dla niektórych prezesów sądów ich
pracownicy nie mają praw, bo jak wytłumaczyć takie działanie.
Analiza
sytuacji dokonana przez Helsińską Fundację Praw Człowieka, mimo, że nie dotyka
szczegółów, to pokazuje, że im głębiej będziemy sięgać to będzie gorzej. Papka
propagandowa Ministra Sprawiedliwości nic nie da dopóki nie będzie woli ze
stronu inicjatora zmian legislacyjnych do gruntownego, właściwego,
kompleksowego uregulowania ustroju sądów powszechnych, ale nie w celu własnego
widzimisię kolejnego Ministra Sprawiedliwości, czy partii rządzącej, ale
takiego, by system, który stworzy był solidnym, stabilnym, wieloletnim, dobrze
funkcjonującym organem. Wszelkie akcje typu „Strategia Wymiaru Sprawiedliwości
2020” są bowiem niczym innym jak sądowaniem tego jakie zmiany ad hoc może
wprowadzić ministerstwo i na ile będzie opór społeczny w ich wprowadzaniu, nie
zaś sięgnięciem do zdiagnozowania problemów. Wspomniana przeze mnie strategia
ministerialna nie obejmuje bowiem problemu asystentów sędziów i pracowników
sądowych, ich pozycji i statusu i potrzebnych zmian.
Raport ten
cieszy tym bardziej, że już w czwartek na Komisji Sprawiedliwości i Praw
Człowieka odbędzie się kolejne posiedzenie w sprawie pseudoposelskiego, czyli
przygotowanego w Ministerstwie Sprawiedliwości a wniesionego przez
zaprzyjaźnionych posłów PO oczywiście, projektu zmian ustawy Prawo o ustroju
sądów powszechnych dot. asystentów sędziów. Ta proteza legislacyjna, gniot nad
wszystkie gnioty forsowany jest z uporem maniaka pod hasłem deregulacji zawodu
asystenta sędziego. Niestety z deregulacją ma wspólnego tyle, że może projekt
ten leżał przez chwilę na półce deregulacja. Okazuje się bowiem, że jego
nadrzędnym celem nie jest uregulowanie zawodu w taki sposób by nastąpił nawał
kandydatów na to stanowisko, a co najwyżej aby ktoś się przynajmniej zgłosił.
Tak naprawdę projekt ten ma napchać już pustą kasę Krajowej Szkoły Sądownictwa
i Prokuratur zwanej powszechnie Hogwartem. To Hogwart ma organizować „staż
asystencki” choć przez 3 lata nie poszczycił się szkoleniem innym niż „metodyka
pracy asystenta sędziego w sprawach…”. Wszelkie zaś próby zainicjowania nowych szkoleń spotkały się z
„banem”. Nie wiem czy dobrze czy nie, ale pracownicy sądów nawet tego zaszczytu
nie dostąpili…
Myślę, że
najbliższa Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka to dobry moment do tego by
zadać pytanie QUO VADIS TEMIDO? Bo jak na razie wychodzi mi że na szafot… a
sądownictwo w niedługim czasie rozsypie się niczym domek z kart… na skutek
kolejnej wizji Ministra Sprawiedliwości wspieranego specjalistami z
Ministerstwa Sprawiedliwości i kolejnymi bzdurnymi raportami zamawianymi przez
to ministerstwo ze środków publicznych tylko po to żeby udowodnić własną
tezę. Jedyną Słuszną Oczywiście.
Helsińskiej
Fundacji Praw Człowieka w tym miejscu bardzo dziękuję za zaangażowanie, w
szczególności dr Adamowi Bodnarowi, Pani Barbarze Grabowskiej oraz oczywiście
autorom raportu Arturowi Pietryce oraz Michałowi Szwastowi, a także wszystkim,
którzy przyczynili się do jego powstania. Bo okazuje się, że wszyscy
dostrzegają ten sam problem niezależnie od miejsca z którego patrzą. A politycy
powinni się zastanowić, że wszyscy nie mogą się mylić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz