poniedziałek, 1 października 2012

NADZÓR KTÓREGO NIE MA


Oszalałam?? Nie, twierdze to z całą stanowczością!

Chodzi bowiem o nadzór naszych ulubionych specjalistów z Ministerstwa Sprawiedliwości i samego Pana Ministra nad… aplikacjami prawniczymi!

Zapomnieliście bowiem Drodzy Czytelnicy, że Minister Sprawiedliwości poza zajmowaniem się nadzorem nad sądami powszechnymi, którego nie powinien robić, deregulacją zawodów, której efektów nie widać ma również sprawować nadzór nad tym, by samorządy zawodowe nie robiły co chcą wobec otwartości zawodów prawniczych, czyli żeby na bieżąco kontrolować, interweniować jak samorząd danej korporacji doprowadza swoimi działaniami do ograniczenia konkurencji, w tym wobec nieuczciwych praktyk wobec aplikantów. Tymczasem jest tak, że wobec uznania zapewne przez Pana Ministra prawników za sitwę zamiast się przyjrzeć i nadzorować to co wyrabiają poszczególne izby, żądać wyjaśnień zaistniałych nieprawidłowości Departament Nadzoru Nad Aplikacjami jest niczym plaża dla pracujących tam Specjalistów z Ministerstwa Sprawiedliwości… Może nawet drinki tam podają, bo trzeba być albo niewidomym, albo na nie wiem jakim luzie by uznać, że akurat tego nadzoru nie trzeba wykonywać.

Z przykrością zatem informuję, że czas się wziąć do roboty, bo właśnie we wszystkich izbach korporacji radców prawnych trwają niczym nieskrępowane dożynki aplikantów, by przypadkiem jednak nie skończyli aplikacji.

Przykład?? Bardzo proszę:

Izba Warszawska Radców Prawnych realizując regulamin odbywania aplikacji radcowskiej, zmieniony w ciągu roku już trzeci raz, no bo wiadomo, że w Polsce prawa nabyte nie istnieją, zorganizowała sobie kolokwium z Prawa Unii Europejskiej i międzynarodowej ochrony praw człowieka. Pomijając organizację samego kolokwium, która to organizacja pokazała wyraźnie stosunek Izby do własnych aplikantów, bo bydło gnane na ubój ma bez wątpienia lepsze warunki, zaserwowano teścik 30 pytań z … Regulaminów i Statutów: Trybunału Sprawiedliwości, Sądu, Sądu do spraw Służby Publicznej oraz Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Z samego Prawa Unii Europejskiej, czyli z Traktatów pytań było z 10. Nieważne zatem jakie są podstawowe prawa i obowiązki Państw Członkowskich, a już bez wątpienia Prawa Człowieka za ważne dla przygotowujących test nie były uznane,  ważne jest by wiedzieć gdzie ma mieszkać sędzia Sądu, jak nazywa się uzupełnienie skargi i odpowiedzi na skargę, kto nie może zmienić języka skargi i tego typu bzdury.

Oczywistym jest, że test był ułożony nie po to by aplikanci go zdali, bo wystarczyłoby porównać test z analogicznego przedmiotu przygotowany przez Izbę Katowicką, która również własnych aplikantów nie za bardzo lubi, albo przynajmniej nie lubiła. Tam pytania dotyczyły Traktatów, czyli praw i obowiązków, a pytania odnośnie sądów i trybunałów wspólnotowych były podstawowe.

Za czasów poprzedniego Ministra Sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego przynajmniej ten Departament działał. Były telefony, wyjaśnienia, interwencje, bo rocznik 2009 najliczniejszym rocznikiem był i pomimo różnych dziwnych dożynek pozostał. To temu rocznikowi systematycznie udawadnia się, że jest kulą u nogi bo tylu radców prawnych wejść na rynek nie może, a już na warszawski tym bardziej. Niestety na skutek zmiany osoby Ministra Sprawiedliwości, który z jednej strony chce skracać aplikację i same studia prawnicze z drugiej zaś totalnie olewa obowiązki nadzorcze względem korporacji, nadzoru tam gdzie powinien być nie ma. To dlatego Departament Nadzoru nad Aplikacjami Ministerstwa Sprawiedliwości przeżywa co dziennie dobrze płatne wakacje nie robiąc nic a nic by zapobiec takim działaniom.

Pozostaje zatem pytanie: Czy rzeczywiście Panu Ministrowi zależy na otwartości zawodów prawniczych, czy też jest tak, że jest to kolejny slogan polityczny mający niczym młyn na wodę napędzać młodych ludzi ku poparciu partii Pana Ministra?

Przypomnę tylko nieśmiało, że 19 marca 2013 r. zaczną się kolejne dożynki – tym razem egzamin korporacyjny państwowy i też należałoby się przyjrzeć czemu od ponad 2008 r. egzamin dla radców prawnych jakimś dziwnym trafem jest coraz trudniejszy, a w dodatku nieporównywalnie trudniejszy od egzaminu dla przyszłych adwokatów…

Praca więc jest tylko trzeba się do niej wziąć, bo ten nadzór jakoś zapomniano wykonywać…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz