poniedziałek, 27 maja 2013

MERYTORYCZNIE

Zarzucono mi, że ostatnio piszę mało merytorycznie… Cóż ostatnio mało piszę, bo jakoś Ministerstwo Sprawiedliwości ucichło, a ja sam zastanawiałam się nad zamknięciem bloga. Jaki jest bowiem sens pisania ciągle o lukach w pomysłach Specjalistów z Ministerstwa Sprawiedliwości skoro nikt tego nie słucha, nie zastanawia się nad nimi i są one przepychane przez Sejm i Senat bez cienia refleksji… 

Muszę powiedzieć, że poza tym, że Minister Sprawiedliwości Jarosław Gowin pewne pomysły miał, niektóre szczytne, to ich realizacja już jak zwykle w wydaniu specjalistów z Ministerstwa Sprawiedliwości oczywiście woła o pomstę do nieba. 
Przykładem ostatnim jest deregulacja zawodu notariusza i komornika sądowego – dziękuję za natchnienie Czytelnikowi, który przesyłając mi pewnego linka postanowił zwrócić mi uwagę na ten problem. W Polskiej tradycji prawnej, kulturowej i historycznej zawody te, z racji doniosłości czynności wykonywanych przez notariuszy i komorników, były zawodami nie tylko zaufania publicznego, ale i zawsze osoby wykonujące te zawody mieściły się w kategorii „funkcjonariuszy publicznych”. Takie „zaszeregowanie” tych grup wymagało zatem, aby kandydaci na stanowiska notariuszy spełniali określone wymagania, w tym gwarantowali najwyższy poziom świadczonej działalności, ale i by byli blisko obywatela. Oczywiście w Polsce dzięki czasom PRL i okresowi zmian ustrojowych doszło do pewnego ograniczenia napływu do tych zawodów i można było zaobserwować tendencję „znajomego królika” jako kryterium naboru, ale też nie przesadzajmy. Znam osobiście i notariuszy i komorników, którzy takimi znajomymi nie są a wykonują zawód od baaardzo dawna i to nie koniecznie w dużych miastach, gdzie mogłoby się wydawać było najtrudniej. 

W przypadku obu tych zawodów uprawnienie do regulacji zarówno sposobu prowadzenia aplikacji, ma od dawna Minister Sprawiedliwości. Wystarczy bowiem popatrzeć na treść art. 75 ustawy o Notariacie, oraz art. 31i ustawy o komornikach sądowych. Odnośnie asesury w obu tych zawodach regulacje są nie do końca określone, choć w przypadku komorników sądowych i tak jest lepiej niż w przypadku notariuszy. Komornik bowiem może zostać zobowiązany do zatrudnienia określonego asesora komorniczego (art. 32 § 7) jednak obowiązek zatrudnienia asesora komorniczego dla komorników istnieje w postaci zatrudnienia raz na 2 lata jednego asesora komorniczego. Aby zostać asesorem notarialnym należy przedstawić oświadczenie notariusza o gotowości zawarcia z nim umowy o pracę (art. 76 § 2 ustawy o notariacie). 
I to leży pierwszy pies pogrzebany jak dla mnie. Bo myślę, że deregulacja nie powinna znosić pewnych obowiązków dla przyszłych notariuszy, ale doprecyzować zasady prowadzenia asesury, by nie tylko była ona możliwa dla tych, którzy spełniają wymogi by być asesorami, ale też warunki jej prowadzenia. 

Problem bowiem sprowadza się do jednego… Z jednej strony konieczności nabrania praktyki, którą tak między bogiem a prawdą powinna dawać aplikacja, sprawdzenia umiejętności tzw. miękkich, ale z drugiej strony być właściwie zabezpieczona, a zatem aby istniał obligatoryjny obowiązek ich zatrudnienia, warunki zatrudnienia i to nie tylko za przysłowiową złotówkę.  

Odnoszenie się zaś w przypadku komorników sądowych do zasad wolnego rynku jest jak dla mnie nieporozumieniem i nie ma dla mnie nic wspólnego nawet z duchem prawa. Oczywiście istnieje prawo wyboru komornika, ale pewnych czynności nie da się w ten sposób dokonać. Chodzi o egzekucję z nieruchomości oraz spraw, w których przepisy o egzekucji z nieruchomości stosuje się odpowiednio. Deregulacja zatem doprowadzi do tego, że w miejscowościach gdzie jest „biznes”, duża liczba ludności będą wyrastać jak grzyby po deszczu kancelarie komornicze zajmujące się egzekucją nie obejmującą egzekucji z nieruchomości, zaś w małych miejscowościach pozostanie po jednej kancelarii, która będzie zajmowała się tą najcięższą z egzekucji, bo najtrudniejszą  i najdłuższą, a która wobec tego faktu nawet nie będzie w stanie się na bieżąco utrzymać z ponoszonych opłat egzekucyjnych, które stanowią podstawę jej funkcjonowania.  Tymczasem owo „uwolnienie” to nic innego jak zrzucenie z Ministra Sprawiedliwości obowiązku dokonywania analiz i bieżącej sytuacji dotyczącej funkcjonowania kancelarii komorniczych. Zgodnie bowiem z art. 8 ust. 3 ustawy o komornikach jest to obowiązek Ministra Sprawiedliwości. To o bowiem „ocenia, czy liczba komorników działających w rewirze jest wystarczająca, biorąc przy tym pod uwagę potrzeby prawidłowego i sprawnego wykonywania czynności, o których mowa w art. 2, wielkość wpływu i stan zaległości spraw o egzekucję i o wykonanie postanowienia o udzieleniu zabezpieczenia, stopień opanowania wpływu w tych sprawach, ilość przedsiębiorców mających siedzibę lub oddziały w obszarze rewiru oraz liczbę i strukturę ludności w rewirze. W razie uznania, iż zachodzi potrzeba zwiększenia liczby komorników w rewirze, Minister Sprawiedliwości, z urzędu lub na wniosek prezesa właściwego sądu okręgowego, zarządza, po zasięgnięciu opinii rady właściwej izby komorniczej, utworzenie wolnego stanowiska komornika w tym rewirze, po czym wszczyna postępowanie w trybie art. 11”. Przy sądach powszechnych grzmi się, że dobrze, że uprawnienie jest po stronie Ministra Sprawiedliwości, bo cytując Podszyskownika Hajduka „chodzi o elastyczne uregulowanie „prawa do sądu”… Czemu to elastyczne uprawnienie w przypadku komorników sądowych nie miałoby pozostać tam, gdzie jest zwłaszcza, że komornik sądowy nie ma gwarancji konstytucyjnych do nieprzenaszalności. 

Założeniem deregulacji było bowiem otworzenie tych zawodów, ale czy ja jako obywatel chcę trafić na notariusza, który tylko teoretycznie wie co ma zrobić? Albo na komornika nastawionego na czysty zysk, bo do tego się to sprowadzi? Czemu prawa obywatela nic w tym kraju nie znaczą? Projekty przepychane przez Sejm tymczasem właśnie do tego prowadzą.

Przypomniały mi się słowa pana dr hab. Przemysława Szustakiewicza z Biura Orzecznictwa Naczelnego Sądu Administracyjnego jakie miałam okazję usłyszeć. Powiedział on, że w sądownictwie administracyjnym chodzi o to, by było ono najbliżej obywatela, również terytorialnie. I to jest właśnie to co powinno przyświecać wszelkim deregulacjom zawodów zaufania publicznego, a zwłaszcza tym odnoszącym się do funkcjonariuszy publicznych. Ci bowiem powinni być jak najbliżej obywatela, którego przy okazji nie dzieli się na tego z Polski A (duże miasta) i Polski B (cała reszta Polski). Blisko obywatela również w znaczeniu jakości prowadzonej działalności, tak aby nie dochodziło do sytuacji, kiedy na obywatelu testuje się swoje umiejętności i to jego obarcza się ryzykiem nieprzygotowania funkcjonariusza publicznego. 

Myślę, że nie byłoby żadnych wątpliwości, sprzeciwów czy negatywnych opinii gdyby inaczej uregulowano kwestię „deregulacji”. Czasem bowiem deregulacja może się odbyć przez regulację i to prawną, ale z tym bywa w Ministerstwie Sprawiedliwości niestety kiepsko.  Chociaż tak sobie myślę, że z drugie strony jakby Prezydent podpisał, to dzięki temu podpisowi nakręca się machina polityczna… Bo ta deregulacja będzie funkcjonowała  do czasu, aż w mediach nagłośni się kilka przypadków rażących błędów naotriuszy/komorników, po których
politycy wystąpią na konferencji i ogłoszą, że receptą jest ściślejsza
selekcja do zawodu. I to jest chyba uzasadnienie działalności specjalistów z Ministerstwa Sprawiedliwości… zapewnienie politykom tematów do ich działania. Szkoda, że kosztem obywatela. 

4 komentarze:

  1. nie zamykaj!!!!!!
    Wprawdzie Twój blog to vox clamantis in deserto, ale jednak vox, który upewnia, że nie wszyscy ulegli duchom prawa, że nie tylko widzą ale o tym głośno mówią, co daje nadzieję ( a nadzieja nasza matka ;).
    MN

    OdpowiedzUsuń
  2. Proszę nie zamykać! Codziennie sprawdzam, co nowego na Pani blogu. Uważam, że wykonuje Pani wspaniałą robotę, niestety jestem także pewna, że tematów na nowe wpisy nie zabraknie.......

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyłączam się, głosując 4 kończynami, do obu wcześniejszych wpisów!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie zamykaj, nie zamykaj. Może Ci podrzucę kilka tematów bo sam pisać czasu nie mam. Piszesz ciekawie, wysnuwasz logiczne wnioski. Ciekawie się czyta. Niestety absur goni absurd czy to ministerstwach głupich kroków, w samorządzie, czy sądach - tematów więc nie zabraknie. Z drugiej strony moglibyśmy też tak nie narzekać bo narzekanie to postawa wycofująca się, a nie dążąca do zmian. Mówienie o zmianach, szukanie i znajdowanie rozwiązań jest drogą do poprawy. Więc jak już narzekamy to zastanówmy się co można zmienić by wyeliminować problemy, które nas dotyczą. Nie atakujmy jednak ludzi, ale problemy jak najbardziej.

    OdpowiedzUsuń