czwartek, 7 marca 2013

ZABAWA W KOTKA I MYSZKĘ

W dniu dzisiejszym Słońce Nadziei na Oszczędności postanowiło wdrożyć nową grę. Wiadomo szkolenia się nie robi, tablety na gry się próbuje zamawiać na wszelkie sposoby ale nie dochodzą do skutku, więc coś trzeba robić.

Zabawa jest znana jak świat… Obywatel goni Słońce Nadziei na Oszczędności jak kot myszkę, a ta to się schowa, to próbuje uciec itd.

Ponieważ zostałam zaalarmowana, że pomimo unieważnienia przetargu na „przewóz pojemników zawierających księgi wieczyste z wydziałów ksiąg wieczystych do ośrodków migracyjnych ksiąg wieczystych”, w dniu 5 marca 2013 r. zawarto jednak umowę postanowiłam sprawdzić te informacje.

Zaczęłam od strony Słońca Nadziei na Oszczędności, ale poza unieważnieniem ww. postępowania w dniu 20 lutego 2013 r. nic nie znalazłam. Postanowiłam zadzwonić do naszej Chluby Ministra Sprawiedliwości…

I zaczęło się… Przemiła Pani z sekretariatu przekazała mi telefon do Pana S. jako odpowiedzialnego za tą umowę. Na dzień dobry usłyszałam, że „odnośnie tej umowy” mam napisać co najmniej mejla… Panu chyba rozum odebrało… więc wyjaśniłam, że ustawa o dostępie do informacji publicznej NIE PRZEWIDUJE ŻADNEJ KONKRETNEJ formy wniosku o informację publiczną i że wniosek mogę złożyć też telefonicznie oraz, że Pan musi mi udzielić informacji niezwłocznie… Na co usłyszałam, że on musi poszukać jednak tej umowy, bo chyba jej nie ma na biurku i żebym zadzwoniła za 10 minut. Nie chcąc kłócić się z Panem zgodziłam się. Ale po 10 minutach telefon Pana S. był wyłączony… Bo każdy z pracowników Słońca Nadziei na Oszczędności ma telefon komórkowy tylko… po 20 minutach bezskutecznej próby dodzwonienia wkurzona zadzwoniłam do sekretariatu Słońca Nadziei na Oszczędności i poprosiłam o interwencję. Pani z sekretariatu poszła więc do owego Pana i oddzwonił, żeby mnie poinformować, że nie udzieli mi informacji, bo… umowa została zawarta przez Sąd Apelacyjny w Krakowie…

Szanowny Panie S., odmowa udzielenia informacji publicznej wymaga wydania DECYZJI ADMINISTRACYJNEJ. Niechże Pan się douczy… Jedyne co Pan może w tej chwili to sporządzić notatkę z rozmowy ze mną  i przekazać Dyrektorowi aby albo mi odpowiedział udzielając informację, albo wydał ową decyzję.

Próbowałam też uzyskać informację u Dyrektora Sądu Apelacyjnego w Krakowie… ale oczywiście Pana Dyrektora nie zastałam, ale dostałam numer do… Dyrektora w Słońcu Nadziei na Oszczędności, który oczywiście… ma wyłączony telefon.

I żeby było jasne… mi nie chodzi o to, że umowę zawarto, bo powinna być zawarta na tyle wcześnie, by nie było ani jednego dnia postoju. Ale o okoliczności w postaci braku zawiadomienia o „zakupie z wolnej ręki”, jak i o warunki na jakie się zgodzono w tej umowie… bo jak przeczytałam na jednym z forów… negocjacje z konkretną firmą przesyłkową trwały już 20 lutego i się ciągnęły do 28 lutego… kończąc się fiaskiem. Firma ta również nie złożyła oferty w postępowaniu przetargowym… a umowa jednak została zawarta… ciekawi mnie zatem jaka jest różnica pomiędzy ceną jaką ofiarowywało Słońce Nadziei na Oszczędności, a jaka jest w tej umowie,  

bo coś mam wrażenie, że te oszczędności to lipa…

A Minister Rostowski powinien się przyjrzeć Panu Ministrowi Sprawiedliwości i to baaardzo dokładnie, bo może odnajdzie przyczynę dziury w budżecie… właśnie w tym konkretnym ministerstwie.

Wysłałam więc wnioski, ale tym razem w celu ponownego wykorzystania informacji publicznej… i czekam na odpowiedź i zapowiadam wszem i wobec, że przeciągnę zarówno Słońce Nadziei na Oszczędności, jak i SA w Krakowie do końca drogi sądowoadministracyjnej, jak będzie bezczynność, albo odmowa udzielenia informacji publicznej. Moja determinacja sięgnęła bowiem zenitu… bo co przetarg w tym Słońcu Nadziei na Oszczędności, to marnotrawienie środków publicznych, a zabawę w kotka i myszkę proponuję przenieść na zajęcia po pracy… ze mną się bowiem nie da, bo obywatel, który zna swoje prawa będzie je egzekwował zawsze.

1 komentarz: