czwartek, 28 marca 2013

DO WALKI O REALIZACJĘ PLANU...

Uważam, że istnienie spraw toczących się kilka lat, a nawet ponad osiem, bez wątpienia na pierwszy rzut okaz narusza prawo strony do rozpoznania sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki wynikające z art. 45 ust. 1 Konstytucji. Jednak inicjatywa Ministra Sprawiedliwości wynikająca z określenia „ogólnych kierunków wewnętrznego nadzoru administracyjnego w 2013 r.” narusza inną zasadę wynikającą z treści tego przepisu, a mianowicie prawo obywatela do sprawiedliwego rozpoznania jego sprawy przez niezależny, bezstronny i niezawisły sąd. Okazuje się bowiem, że w piśmie skierowanym do prezesów sądów apelacyjnych padają stwierdzenia z pozoru neutralne, których jednak znaczenie wypacza ww. gwarancje prawa do sądu. Minister Sprawiedliwości reprezentowany przez jednego z Podsekretarzy Stanu w MS „poprosił” o objęcie czynnościami nadzorczymi spraw np. poprzez „zmniejszenie zaległości we wszystkich kategoriach spraw” w tym poprzez „całkowitą likwidację zaległości” w sprawach ponad 8 letnich, zaś w pozostałych sprawach zmniejszenie zaległości o 10% czy 5% ze względu na wiek spraw.

Takie postawienie sprawy oznacz ni mniej ni więcej, że doszło do wydania polecenia zakończenia spraw ponad 8 letnich i zakończenia spraw w odpowiedniej ilości innych do końca roku 2013 r. Jak bowiem inaczej zrozumieć takie sformułowanie? Przypomina ono mi hasła propagandowe z czasów PRL (mamy chyba z sędzią Waldemarem Żurkiem podobne skojarzenia):





Niestety takiego sformułowania nie wolno bagatelizować. Jest to przejaw coraz większej ingerencji Ministra Sprawiedliwości w sądownictwo, które miało być niezależne od władzy. Ministra nie interesuje też to, czy sprawa została dostatecznie rozpoznana. Nie interesuje go to czy np. w przypadku spraw karnych doprowadzono oskarżonego, co do którego wydano Europejski Nakaz Aresztowania, bo ukrywa się skutecznie poza granicami naszego kraju od wieli lat. Nie uwzględnia wreszcie specyfiki spraw „wieloosobowych”, w których pojawiają się kolejni spadkobiercy, których należy ustalić, by móc im zagwarantować prawo do sądu. Nie wspomnę już o sprawach, w których po raz kolejny uchyla się wyrok do ponownego rozpoznania, bo np. nie powołano przepisu o ruchu drogowym czy doprowadzono świadka z zagranicy mimo przesłuchania go w drodze pomocy prawnej pomiędzy państwami.

Według Ministra Sprawiedliwości sprawy te mają być zakończone i już. Jednocześnie MS nie daje narzędzi w postaci odpowiednio przepisów prawa, czy właściwej obsady kadrowej, by takich przypadków nie było. Usłyszeliśmy bowiem na rozprawie w Trybunale Konstytucyjnym w dniu 21 marca 2013 r. od przedstawicieli MS, że nie wiadomo kto się zajmuje sytuacją w sądownictwie, poza tym, że analitycy oceniają kolejne sprawozdania wynikające z różnych tabelek tworzonych co chwila, które się wypełnia co miesiąc, kwartał czy rok.

Co ciekawe sprawy o jakich mówimy, a zatem np. te ponad ośmioletnie, podlegają ścisłemu nadzorowi zarówno w ramach wizytacji, jak i przeprowadzanych lustracji, w tym wizytatorów właśnie z MS, którzy sami stwierdzają brak możliwości ich zakończenia. Przecież sprawy te są każdorazowo opisywane co do czynności jakie się podjęło, a wizytatorzy różnych szczebli oceniają zasadność takich działań.

Jaki będzie efekt tego pisma? Taki, że sędziowie tzw. liniowi, czyli nie pełniący funkcji w sądzie, zamiast zajmować się wszystkimi sprawami będą dostawać polecenia zajęcia się akurat tymi sprawami, bez patrzenia na to, że bieżący „wpływ” będzie czekał i za jakiś czas sprawy jakie obecnie trafiają do sądów mogą same stać się „zaległościami” jak to ujmuje MS. Prezesi sądów w obawie o „niezadowolenie Ministra” będą bowiem dwoić się i troić, by nie dać pretekstu do zarządzenia im lustracji w celu ich odwołania. Takie działanie prowadzi nas do nikąd. Bo zamiast kompleksowo zanalizować problemy jakie powodują, że dochodzi do powstawania np. „ośmiolatek” i podjąć próbę znalezienia rozwiązań, nawet wieloletnich, proponuje się rozwiązania w przypływie „medialnego szumu” lub tak jak w tym przypadku, w sposób niedozwolony usiłuje się wymóc rzeczy niemożliwe. Jak bowiem zakończyć postępowanie sądowe w sytuacji niemożności jej zakończenia?

Na szczęście dla obywateli żaden przepis prawa w Polsce nie pozwala na zakończenie postępowania sądowego, bo minister poprosił wydając polecenie nadzorcze. Jednak na nieszczęście owocować ono będzie „zatrutymi owocami” w postaci zwiększania nadzoru, poprzez tworzenie kolejnych akcji nadzorczych sędziom i mieszania się ministra i kolejnych prezesów do spraw nas obywateli, by dać możliwość wykazania się przez ministra.  A sprawy nie będące zaległościami… w końcu mogą poczekać, bo w statystyce giną pośród milionów spraw jakie obecnie trafiają do sądów… To, że narusza się tym poleceniem prawo obywatela do rozpoznania jego sprawy sprawnie, bo miał ten „niefart” i dopiero teraz wniósł sprawę do sądu pozostaje dla Ministra Sprawiedliwości bez znaczenia. Jak również i to, że robiąc takie akcje jak ta doprowadza do tego, że to co teraz nie jest zaległością w przyszłym roku już nią może być, a w niektórych sądach bez wątpienia będzie.

I jeszcze na koniec… w tej całej historii porażające jest to, że wszystko to o czym napisałam sygnuje swoją osobą Minister Hajduk, który w gadzinówce, czyli gazetce propagandy ministerialnej „Na wokandzie” wypowiedział RÓWNIEŻ takie słowa:

„ Każdy z nas piastuje godność sędziowską, ale z drugiej strony to jest praca, jak każda inna. Nikt dzisiaj nie ingeruje w niezawisłość, zresztą to jest niemożliwe, ale o sprawność trzeba dbać. Trudno wyobrazić sobie jakąkolwiek instytucję, która by nie pilnowała właściwego wykonywania obowiązków przez swoją kadrę”.

Powiem tak: Pan Minister Hajduk NIE PIASTUJE stanowiska sędziego, tylko politycznego urzędnika z politycznego mianowania o politycznych poglądach, bo mówienie, że nie dochodzi do naruszenia niezawisłości sędziowskiej w kontekście owego pisma pokazuje, że w celu politycznej walki Ministra Sprawiedliwości Jarosława Gowina  niezawisłość sędziowską Pan Hajduk zakopał głęboko, zaś dół do zakopania wykopał sam zaraz po odebraniu nominacji… na podsekretarza stanu. I jakoś przypomina mi się stanie na baczność przed ministrem (nie tylko w czasach PRL…) i z każdym dniem coraz bardziej obraz ten przybiera postać Pana Hajduka jako pierwszego wiernego… polityce.

8 komentarzy:

  1. A co Pani proponuje w kwestii ciągnących się latami spraw, gdzie trudno znaleźć jakieś racjonalne wytłumaczenie tego stanu rzeczy? Tylko orzecznictwo ETPC wskazuje, że takie sprawy są, a jak Pani wie na ca 5000 skarg rocznie z Polski, Strasbourg rozpatruje zaledwie około setki rocznie, bo takie są "moce przerobowe".
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozbawił mnie ten artykuł. Proponowałbym dodać nowe hasła. "Brońmy zaległości jak niepodległości"... albo może, żeby przystawało do realiów sądowych... jak niezawisłości. Albo może... "Tylko 8-letnia sprawa gwarantem niezawisłości"... "Sprawy raz rozpoczętej nie skończymy nigdy!".. albo "8-letnia sprawa dla każdego" :)
    Nie spodziewałem się, że środowisko sędziowskie, a przynajmniej szanowną Panią blogerkę tak rozsierdzi prośba. Z cytowanego fragmentu wynika bowiem, że Minister Sprawiedliwości zwraca się z prośbą. W SJP przeczytać możemy, że prośba to "zwrócenie się do kogoś z jakąś sprawą, życzeniem". Nie ma więc tutaj przykazu, jak Szanowna Pani sugeruje. Jak np. ja rozumiem słowo "prośba" w tym wydaniu? Jako życzenie szczególnego zwrócenia uwagi, dlaczego niektóre sprawy toczą się ponad 8 lat i jakoś się nie mogą skończyć. Bynajmniej nie jako przykaz (nie zawiera np. sankcji). A przyczyny są różne. Oprócz wymienionych w artykule (takich skrajnych) dołożę jeszcze kilka. Np. składanie wielu wniosków dowodowych, oczekiwanie na rozstrzygnięcie w innym sądzie, niestawiennictwa pełnomocników, stron, świadków na rozprawy, przedłużające się wydawanie opinii przez biegłych, apelacje, zażalenia na wszystko co można (a nawet zażalenia na postanowienia, gdzie nie przysługuje środek odwoławczy), zmiana sędziego referenta (z bolesnymi konsekwencjami w procedurze karnej).... i szereg innych. Ale czy tylko ? Niestety nie. Bo dorzucam następne. Zbyt długie odstępy pomiędzy rozprawami, okresy bezczynności, błędy proceduralne itd. Przyczyn jest wiele i ze smutkiem muszę przyznać, że niektóre są umiejscowione w sądzie. W zasadzie najlepiej by było gdyby każdy oburzony pismem Ministra uderzył się w piersi i powiedział, czy faktycznie zrobił wszystko, żeby nie powstała jakakolwiek zaległość (nie wspominając już o 8 letniej). Może ktoś powie jak często korzysta z środków dyscyplinujących pełnomocników, czy strony. Ile razy nakazał doprowadzić siłą świadka robiącego ewidentne uniki? Ile razy ukarał biegłego grzywną za brak opinii, pomimo upływu zakreślonego terminu+kilka miesięcy. Czy honoruje zwykłe zwolnienia lekarskie ? To może dorzucę wisienkę na torcie zaległości. Pomimo iż regulamin teoretycznie nakazuje rozpoznawanie spraw według wpływu (zmiana wprowadzona bodajże przez Ministra Z. Ziobrę) czy tak aby jest na pewno ? Czy nie jest tak, że w walce o numerki na wokandy w pierwszej kolejności trafiają sprawy proste, a te problematyczne czekają ciut dłużej (chociaż nie zawsze po piśmie wszczynającym postępowanie można to poznać akurat). Każdego kto ma chociaż trochę doświadczenia w sądzie nie muszę przekonywać jakie "parcie na numerki" jest na półrocze, a zwłaszcza na koniec roku. Wtedy wiele spraw ma wyznaczane terminy na następny rok... a priorytet mają sprawy proste, jak się mówi w gwarze sądowej "takie na numerki". Niech każdy powie, czy aby w jakiejś sprawie nie odwlekał wydania zarządzeń czy postanowień przez dłuższy czas. Czy pismo z adnotacją "do decyzji sędziego referenta" nie leżało sobie na boczku nawet kilka tygodni czy w skrajnych przypadkach kilka miesięcy ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzecz jasna, żeby zobaczyć dlaczego powstała w danej sprawie zaległość, aż 8-letnia trzeba każdą sprawę wziąć do ręki, przejrzeć i wtedy dopiero można powiedzieć skąd sie ona wzięła. I może właśnie o to Szanowna Pani chodzi w piśmie Ministra Sprawiedliwości ? O to by zobaczyć czy może materiał dowodowy już jest na tyle kompletny, że można wyrokować. A może sprawa czeka na rozstrzygnięcie innego sądu, które już zapadło a nie zostało to odnotowane? A może uda się w mediacjach zakończyć postępowanie? Skoro bowiem czas leczy rany, może zmiękczone jego upływem, strony postępowania będą skłonne się dogadać. A być może, budynek o który sądziły się strony przestał istnieć w międzyczasie (znam taki przypadek). Możliwości wiele, tak jak wiele jest tych spraw niestety. I nie bardzo rozumiem, w jaki sposób prośba o przyjrzenie się sprawom, które trwają stanowczo za długo, może zostać odebrane tak negatywnie. Przecież jak sama Pani zauważa, takie długie postępowanie nijak się ma do prawa obywatela do sądu. A przypomnę, że minister korzysta z konstytucyjnych uprawnień. Skoro sprawuje nadzór administracyjny to jak najbardziej ma prawo ::poprosić:: sędziów o baczniejsze przyjrzenie się takim sprawom i takie zagęszczenie działań by sprawę udało się zakończyć w miarę szybko. Naprawdę nie rozumiem dlaczego w gruncie rzeczy pozytywne działanie Ministra odbierane jest negatywnie, w dodatku jako zamach na niezawisłość. Niezawisłość nie jest w moim odczuciu w żaden sposób zagrożona w tym przypadku. Po pierwsze prośba dotyczy zmniejszenia zaległości (oraz likwidację tych 8 latek), a nie likwidację takowej (oprócz wspomnianych wcześniej) w ogóle. Rozumie się przez to, że Ministerstwo zdaje sobie sprawę, że nie każdą sprawę uda się jednak zakończyć w sugerowanym terminie. Ale poprzez większe zwrócenie uwagi na tego typu sprawy, z pewnością uda się przyśpieszyć część z nich. Bo zaległości takie chluby nie przynoszą niestety. Mamy koniec 1 kwartału, a do końca roku całkiem sporo czasu na podjęcie stosownych działań. Po drugie Ministerstwo nie wskazuje, nie sugeruje jaki ma być wyrok. Jest tylko sugestia, że powinien być w miarę szybko. Zamachem na niezawisłość by było gdyby np. zasugerowano żeby sprawy 8 letnie rozstrzygać na korzyść powodów. Byłby to skandal i koniec sądownictwa w Polsce. Zaległości nie ma więc co bronić. I taka jest prawda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a może pan podpowie, co zrobić ze sprawą, w której oskarżony ukrywa się od wielu lat, albo przebywa za granicą, albo w kraju, z którym Polska nie ma żadnej umowy czy to o ekstradycji, czy też przekazaniu ścigania...
      Ma pan pomys; jak taką sprawę skończyć? Gdzie tu jest wina sądu, gdzie opieszałość, skoro to właśnie fatalna procedura karna do tego doprowadziła??? pretensje i żale w tym zakresie proszę raczej zgłaszać do autorów Kodeksu postęowania karnego, do tych wszystkich, którzy mogli go poprawić, ale nie zrobili tego z niewiadomych przyczyn.
      A poza tym, czy to normalne, aby w demokratycznym państwie prawnym oskarżony walczył o wyrok uniewinniający wiele lat???

      Usuń
  4. @Caius Lucjusz

    Tu nie chodzi o „popieranie” zaległości, ale o administracyjne kierowanie sądami. Niedługo po prostu powstaną Urzędy ds. Wyroków zamiast Sądów. Zaległości są problemem, ale naiwne myślenie, że polecenie z ministerstwa odnośnie ich likwidacji mało zmieni. Ciągle są jakieś akcje odnośnie ich zwalczania, wszystkie z małym lub wręcz odwrotnym skutkiem.

    Zaległości nie wynikają z tego że się komuś celowo i złośliwie nie chciało prowadzić sprawy i schował ją do szafy. Zaległości powstały i powstają mimo, czujnego i wzmożonego nadzoru MS. Wynikają one z braków procedury, niedowładów organizacyjnych, złego rozmieszczenia etatów sędziowskich, dużą liczbą sędziów odciągniętych od orzekania, brakami w wyszkoleniu sędziów, brakami w personelu pomocniczym, całkowitą zapaścią prokuratury etc.

    Za te wszystkie rzeczy odpowiada MS i duża grupa sędziów funkcyjnych zarządzających de facto sądami. Dlatego mimo dużych wydatków na wymiar sprawiedliwości (tak tak!) sytuacja nie uległa znaczącej poprawie. Ryba zepsuła się od głowy i tam powinno zacząć się leczenie. Wszelkie ręczne sterowanie wymiarem sprawiedliwości, to tylko udowadnianie przez MS, że jego obecna działalność w obecnym kształcie ma jakieś uzasadnienie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pewnego pięknego dnia nadzór zapukał do mych drzwi.
    I zapytał który to Kwiatkowski i dlaczego sprawa ma 8 dni.
    A ja nieskromnie rzekłem na to: powód zmarł.
    W odpowiedzi otrzymałem żądanie nadzoru –dlaczego sprawa 8 lat trawa.
    A ja że nadal powód zmarł i nie zamierza żyć.
    Dlaczego nie zamierza żyć nadzór rzekł, wszak reinkarnacja jest.
    A ja na to, żem rzymskim katolikiem jest i dla mienie on ( powód) w ponownym wcieleniu jeno kotem, nie powodem jest.

    OdpowiedzUsuń
  6. @Caius Lucjusz
    W SJP przeczytać możemy, że prośba to "zwrócenie się do kogoś z jakąś sprawą, życzeniem".

    Całkiem fajny żart. Przychodzi do mnie szef i mówi: "Słuchaj jest taka prośba...", a ja odmawiam mówiąc: "Niestety nie mogę spełnić Pana życzenia" :D

    Ciekawe jak to jest kiedy z "życzeniem" pisze Minister, który (jak pokazuje ostatni wyrok TK) może wszystko ...


    OdpowiedzUsuń
  7. Nie na temat, ale może autorkę blogu (której wykonywaną pracę doceniam - zwłaszcza za starcia z Łajdukiem) zainteresuję, że Gowin zaczął chomikować etaty referendarskie dla elity z KSSiP, jednocześnie pokazując wszystkim innym, zdecydowanym ruchem ręki, środkowy wyprostowany palec, powszechnie uważany za synonim buty i arogancji.
    Vide:zarządzenie o odwołanie konkursu w SR w Wołominie.
    Sajgon

    OdpowiedzUsuń