niedziela, 24 marca 2013

NIECH CHOCIAŻ PANU PRZEŚLĄ ODPOWIEDŹ SMS-EM…


Rozprawa przed Trybunałem Konstytucyjnym jaka się odbyła w sprawie uprawnień Ministra Sprawiedliwości do znoszenia sądów w dniu 21 marca 2013 r. była pouczająca… Ogłoszenie wyroku odroczono do 27 marca 2013 r. do godz. 8.30 i dlatego nie będę zajmowała się kwestią jaki wyrok może zapaść choć swoje przemyślenia mam. Dzisiaj skupię się tylko na uczestnictwie przedstawicieli Ministra Sprawiedliwości w tej rozprawie, bo jest o czym napisać. Popis jaki zaserwowali na sali rozpraw jest bowiem szokujący… 

Zacznijmy od tego, że ze zdziwieniem można było zobaczyć, jak Minister Hajduk mimo, że jest sędzią, bo niestety nie przewidziano konieczności zrzeczenia się tego urzędu w przypadku piastowania bądź co bądź politycznego stanowiska Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, wyszedł sobie na pierwszej przerwie opuszczając Trybunał Konstytucyjny, bo pojawić się za jakieś 1,5 godziny… poprzez wejście na salę rozpraw w trakcie rozprawy jakby się nic nie stało i zasiąść na miejscu dla Ministra Sprawiedliwości bez żadnego słowa z jego strony.

Nie wiem co to za zwyczaj… bo na sali sądowej, co Pan Hajduk powinien wiedzieć, obowiązują pewne zasady. Co więcej, jak na innej rozprawie poseł Kozdroń musiał wyjść z Trybunału Konstytucyjnego w trakcie rozprawy to uprzedził sędziów Trybunału przepraszając za to wyjście. Jeżeli zatem poseł, który oczywiście prawnikiem jest, jednak nie wykonującym zawodu, kierując się i kulturą osobistą i zasadami przyjętymi w sądach i Trybunale dochowuje przyjętych norm, to tym bardziej od człowieka, który podkreśla co rusz (niestety), że jest sędzią, oczekuje się więcej…. Ale widocznie u Pana Ministra Hajduka zasad nie było na sali sądowej…

Drugą rzeczą jaką zaobserwowałam było pokładanie się na stole przez… Ministra Hajduka. Leżał on bowiem na końcówce rozprawy na stole przed nim gładząc się po swojej nie do końca owłosionej głowie… Jak mam być szczera takie zachowanie na sali sądowej spotkałoby się z reakcją natychmiastową ze strony sędziego… I znów muszę nawiązać do kanonów obowiązujących na sali sądowej gdzie takie zachowanie jest niedopuszczalne. Pokładać na stole to się można w knajpie po spożyciu zbyt dużej ilości alkoholu jak się nie panuje nad piciem, a nie przed Trybunałem Konstytucyjnym czy innym sądem.

Zachowanie te w zestawieniu z tym co zaprezentowali przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości w toku swych wypowiedzi dopełniają czarę goryczy. 

Otóż zacznijmy od tego, że najlepszy legislator w Ministerstwie Sprawiedliwości – Minister Królikowski przez ponad 15 minut był pytany przez jednego z sędziów Trybunału Konstytucyjnego na okoliczność różnicy w trzech przepisach prawa: dwóch z ustroju sądów powszechnych i drugiego z ustawy o ustroju sądów administracyjnych i nie potrafił znaleźć różnicy pomiędzy takim przepisem:

„Art. 16. § 1. Wojewódzki sąd administracyjny tworzy się dla jednego województwa lub dla większej liczby województw.
§ 2. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, na wniosek Prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego, w drodze rozporządzenia, tworzy i znosi wojewódzkie sądy administracyjne oraz ustala ich siedziby i obszar właściwości, a także może tworzyć, poza siedzibą sądu, i znosić wydziały zamiejscowe tych sądów”.

a takimi:

„Art. 10.  § 1. Sąd rejonowy tworzy się dla jednej lub większej liczby gmin; w uzasadnionych przypadkach może być utworzony więcej niż jeden sąd rejonowy w obrębie tej samej gminy”. 

„Art. 20. Minister Sprawiedliwości, po zasięgnięciu opinii Krajowej Rady Sądownictwa, w drodze rozporządzeń: 
1) tworzy i znosi sądy oraz ustala ich siedziby i obszary właściwości, 
– kierując się potrzebą zapewnienia racjonalnej organizacji sądownictwa, przez dostosowanie liczby sądów, ich wielkości i obszarów właściwości do zakresu obciążenia wpływem spraw, a także uwzględniając ekonomię postępowania sądowego, w celu zagwarantowania realizacji prawa obywatela do rozpoznania jego sprawy w rozsądnym terminie”.

No cóż… Pewnie nawet ducha prawa mu nie podpowiedział. 

Nie wspomnę, że czołowy legislator w Ministerstwie Sprawiedliwości nie zna pojęcia „kontrasygnata”. No jak na tak wybitnego specjalistę to chyba za dużo jak myślicie??

Jednak największy popis dał Minister Hajduk. Przepytywany przez Prezesa Trybunału Konstytucyjnego o najprostsze rzeczy nie potrafił na nie odpowiedzieć czym bez wątpienia rozzłościł Pana Prezesa. Bo jak to jest możliwe, że Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości odpowiedzialny bądź co bądź właśnie za prace w Departamencie Sądów Powszechnych, którego był Dyrektorem przez dłuższy okres, nie potrafił odpowiedzieć o pytania dotyczące największych sądów rejonowych czy ilości sędziów pracujących nad analizami dotyczącymi sądownictwa? Aby przybliżyć obraz nędzy i rozpaczy z jakim mieliśmy do czynienia pozwolę sobie na przytoczenie (z pamięci choć staram się by była ona w miarę najdokładniejsza) tej wymiany:

Prezes TK: proszę wymienić pięć największych sądów rejonowych...
Minister Hajduk: yyyyyyyyyyyyyyyyyyy (zapadła cisza)
Prezes TK: To proszę wymienić chociaż największy sąd rejonowy...
Minister Hajduk: no to są sądy powyżej 100 sędziów...
Prezes TK: To Minister nie wie? Do tej pory nie miałem wątpliwości, ale teraz je zacząłem mieć. Niech chociaż Panu odpowiedz SMS-em przyślą.... To może powie Pan ilu sędziów pracuje nad analizami dot. sądów
Minister Hajduk: yyyyyyyyyyyyyyyyyy do MS oddelegowanych jest obecnie 120 sędziów
Prezes TK: ja nie pytam ilu sędziów jest w MS, bo wykonują oni różne prace. Pytam ilu sędziów zajmuje się tym?
Minister Hajduk: yyyyy no z Departamentu Sądów Powszechnych, z Departamentu Kadr i Organizacji... a w ogóle to analizami nie zajmują się sędziowie tylko analitycy, a potem sędziowie z Departamentu Sądów Powszechnych, z Departamentu Kadr i Organizacji…

Ta wymiana nie wymaga komentarza… Samo się komentuje, a ja będę litościwa i zasunę kotarę milczenia na to. 

Myślę, że ostatnie pytanie jakie padło na sali i odpowiedź jaką udzielił Minister Królikowski odzwierciedla stan rzeczy w Ministerstwie Sprawiedliwości i to, że prawa obywatela do sądu Minister Gowin ma tam, gdzie ma literę prawa… czyli w nosie. Otóż zapytano czy w Ministerstwie Sprawiedliwości trwają prace nad nowym rozporządzeniem. Pytanie proste i klarowne. Skoro bowiem największe zaległości są w sądach w dużych miastach jak Warszawa, Gdańsk, Wrocław czy inne, to przecież naturalną koleją rzeczy byłoby skoro Minister Sprawiedliwości tak dba o obywatela by toczyły się prace nad rozwiązaniem sytuacji w tych sądach, tym bardziej jak się twierdzi, że reforma sądownictwa zakończyła się sukcesem, była zgodna z Konstytucją i nic nie zmieniła… 

Otóż Drodzy Czytelnicy Minister Królikowski powiedział, że: Nie toczą się żadne prace…

Powyższy obraz nędzy i rozpaczy pokazuje, że Minister Sprawiedliwości i jego świta nie robią nic dla obywatela. Bo Jarosław Gowin w nosie ma nie tylko literę prawa, ale i szybkość i sprawność postępowań oraz obywateli z ich prawem do sądu. W Ministerstwie Sprawiedliwości nie wiedzą co się dzieje w sądownictwie, nie wiedzą jakie są największe sądy rejonowe, nie wiedzą nic… Czarna dziura… I nie pomagają koła ratunkowe rzucane przez Prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Z pustego to i Salomon bowiem nie naleje. 

I tak się tylko zastanawiam jak Jarosław Gowin jako Minister Sprawiedliwości mógłby kandydować na szefa dużej organizacji partyjnej, jak nie ogarnia tak małej kuwety w postaci ministerstwa jako jego szef, a jego najlepsi i zaufani specjaliści w osobach dwóch podsekretarzy stanu nie posiadają wiedzy co do kwestii za jakie odpowiadają… Równia pochyła. 

A Wy Drodzy Czytelnicy pamiętajcie…. Jedynie SMS-em można otrzymać odpowiedź z Ministerstwa Sprawiedliwości… pod warunkiem, że ktoś w Ministerstwie Sprawiedliwości odnajdzie nawet najprostsze dane o jakie pytacie… Jednak ja bym na ten SMS nie czekała, bo prędzej starość nas dopadnie, niż w eMeSie będą wiedzieli cokolwiek. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz