poniedziałek, 10 czerwca 2013

INFORMACJA (NIE)PUBLICZNA?!

Pamiętacie scenę z filmu „Mój chłopak się żeni” kiedy Julia Roberts rozmawiając ze swoim długoletnim przyjacielem przez telefon dowiaduje się, że on się żeni? Te wielkie BUM! koło łóżka zamiast na nim? Ja w piątek spadłam z krzesła w podobnych okolicznościach, tyle że na wieść o wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie w sprawie skargi na bezczynność Prezesa Trybunału Konstytucyjnego w związku z informacją publiczną. O całej sprawie pisałam we wpisie „DOKUMENT WEWNĘTRZNY” w dniu 1 kwietnia 2013 r. 

Okazało się, że Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uznał projekt ustawy o Trybunale Konstytucyjnym wytworzony w TK za… dokument wewnętrzny! 

Ja wiem, że informacja publiczna jest w naszym kraju traktowana jako „zło konieczne”, „niczym nie uzasadnioną fanaberię” obywateli i to jeszcze wpisaną „nie wiadomo po co” do konstytucji, ale żeby aż tak…

Dotychczasowe orzecznictwo sądów administracyjnych, w tym Naczelnego Sądu Administracyjnego, wyraźnie wskazywało różnicę pomiędzy dokumentem urzędowym, a dokumentem wewnętrznym, już będącym informacją publiczną oraz takim, który informacją publiczną nie jest. 

Chcąc wnieść ogarek oświaty pragnę przypomnieć kilka wyroków sądów administracyjnych oraz wyroku Trybunału Konstytucyjnego, by przybliżyć Wam Drodzy Czytelnicy tę tematykę oraz pokazać czemu siniaki po upadku z krzesła tak bolą… mimo, że jakby nie patrzeć to co innego niż wieść o małżeństwie wielkiej miłości. 

Jak znam życie w naszym uzasadnieniu do wyroku pojawi się teza Naczelnego Sądu Administracyjnego z wyroku z dnia 16.06.2009 r. I OSK 89/09 , a brzmi ona tak: „Nie każda opinia prawna sporządzona przez organ administracji publicznej posiada walor informacji publicznej. O zakwalifikowaniu opinii prawnej do dokumentów podlegających udostępnieniu w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej decyduje cel w jakim została opracowana. Opinia prawna sporządzona na użytek organu administracji publicznej w przedmiocie zasadności wszczęcia w przyszłości postępowania w konkretnej sprawie cywilnej nie stanowi informacji publicznej w rozumieniu art. 1 ust. 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej”. 

Powiecie, że to właśnie tak było w tej sprawie… 

Otóż nie, bo w wyroku z dnia 22.11.2006 r. IV SA/Wr 712/06 Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu, a wskazywanego również w komentarzu „Dostęp do informacji publicznej” autorstwa obecnej sędzi NSA Ireny Kamińskiej oraz p. Mirosławy Rozbickiej-Ostrowskiej uznano, że przekazanie czegoś innemu organowi powoduje, że mamy do czynienia z informacją publiczną. Zgodnie z nim „pisma, okólniki, instrukcje kierowane do kuratora oświaty przez ministra właściwego do spraw edukacji, nie tylko stanowią informację o sprawach publicznych, zgodnie z art. 1 DostInfPublU, ale dodatkowo zostały wymienione w jej art. 6 ust. 4 pkt 4 lit. a DostInfPublU, jako rodzaj informacji jaka podlega udostępnianiu”.

Jednym słowem jak Prezes Trybunału Konstytucyjnego pisze do Prezydenta RP: „Szanowny Panie Prezydencie, nabazgrałem sobie co nieco (w załączeniu) i proszę o wystąpienie z inicjatywą legislacyjną” to choćby nie wiem co zarówno owe pismo przewodnie, jak i to co złączone do niego informacją publiczną jest! To właśnie wystąpienie z wnioskiem do Prezydenta spowodowało zmianę charakteru owego „dokumentu wewnętrznego” na będący informacją publiczną. 

Niestety dla WSA w Warszawie to nie wszystko… Argumentem ostatecznym jest bowiem wyraźna treść art. 6 ust. 1 pkt 1 lit. b DostInfPublU. Stanowi on:

„Art. 6. 
1. Udostępnieniu podlega informacja publiczna, w szczególności o:
1) polityce wewnętrznej i zagranicznej, w tym o:
b) projektowaniu aktów normatywnych (…)”.

Co więcej sam Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, a zatem ten sam sąd, w wyroku z dnia 18 listopada 2004 r. sygn. akt II SAB/Wa 166/04 stwierdził: 

„Dokumenty tworzone przez organy władzy publicznej podczas procesu legislacyjnego stanowią, zgodnie z art. 1 ust. 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej, informacje o sprawach publicznych, a stosownie do art. 6 ust. 1 pkt 3 lit. "c" i "d", będąc rodzajem informacji dotyczącej sposobu stanowienia aktów publicznoprawnych i sposobu przyjmowania i załatwiania spraw, podlegają udostępnieniu w trybie i na zasadach w niej określonych”.

Jeżeli zatem zgodnie z art. 1 ust. 1 ww. ustawy  „Każda informacja o sprawach publicznych stanowi informację publiczną w rozumieniu ustawy i podlega udostępnieniu i ponownemu wykorzystywaniu na zasadach określonych w ustawie”, w szczególności o projektowaniu aktów normatywnych, to jak można było orzec, że to dokument wewnętrzny? Czy ktoś mi to wyjaśni? Nowa koncepcja się pojawiła? Przepis znikł?

Poczekam oczywiście na uzasadnienie aby przekonać się co skłoniło ów skład do wydania takiego orzeczenia. Na razie patrząc na wyrok (i to nie jeden) Trybunału Konstytucyjnego kontempluje 
stwierdzenie: 

„2.1. Doniosłość konstytucyjnej zasady dostępu do informacji publicznej. Powszechny i szeroki dostęp do informacji publicznej stanowi niezbędną przesłankę istnienia społeczeństwa obywatelskiego, a co za tym idzie — urzeczywistnienia demokratycznych zasad funkcjonowania władzy publicznej w polskim państwie prawnym. Dostęp do informacji publicznej jest bowiem, z jednej strony, warunkiem świadomego uczestnictwa obywateli w podejmowaniu rozstrzygnięć władczych (zob. P. Winczorek, Komentarz do Konstytucji RP z dnia 2 kwietnia 1997 r., Warszawa 2000, s. 83), a z drugiej, umożliwia efektywną kontrolę obywatelską działań podejmowanych przez organy władzy publicznej (zob. W. Skrzydło, Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej. Komentarz, Kraków 1998, s. 58; I. Lipowicz, [w:] Konstytucje Rzeczypospolitej oraz komentarz do Konstytucji RP z 1997 roku, pod red. J. Bocia, Wrocław 1998, s. 114). Stąd wielkie znaczenie powszechności dostępu do informacji publicznej. W demokratycznym społeczeństwie podstawowym prawem jest wiedzieć i być informowanym o tym, co i dlaczego czynią władze publiczne (zob. J. E. Stiglitz, On Liberty, the Right to Know, and Public Discourse: The Role of Transparency in Public Life, [w:] Globalizing Right. The Oxford Amnesty Lectures, pod red. U. J. Gibneya, Oxford-New York 2003, s. 115 i n.). Tworzenie gradacji różnych kręgów wtajemniczenia poprzez powierzanie coraz szerszych zasobów informacji coraz węższym grupom odbiorców pozostaje w sprzeczności z pryncypiami każdego państwa demokratycznego, stwarzając wąskiej elicie sposobność manipulowania opinią publiczną i czyniąc z reglamentacji dostępu do informacji narzędzie sprawowania władzy (zob. T. Górzyńska, Kilka uwag o prawie do informacji i zasadzie jawności, [w:] Państwo prawa, administracja, sądownictwo, pod red. A. Łopatki i in., Warszawa 1999, s. 117).
2.2. Konstytucjonalizacja prawa do informacji publicznej. Ustrojowa doniosłość dostępności do informacji publicznej dla obywateli uzasadnia umieszczenie w Konstytucji ochrony prawa obywateli do uzyskania takiej informacji. W art. 61 ust. 1 Konstytucji zostało określone powszechne obywatelskie prawo dostępu do informacji o działalności organów władzy publicznej oraz osób pełniących funkcje publiczne. Obejmuje ono także uzyskiwanie informacji o działalności organów samorządu gospodarczego i zawodowego, a także innych osób oraz jednostek organizacyjnych w zakresie, w jakim wykonują one zadania władzy publicznej i gospodarują mieniem komunalnym lub majątkiem Skarbu Państwa. Korelatem tego prawa podmiotowego jest spoczywający przede wszystkim na organach władzy publicznej obowiązek udzielania obywatelom określonych informacji o działalności instytucji. Obowiązek ten polega zatem nie tyle na dostępności określonych informacji dla odbiorcy, ile przynajmniej co do zasady oznacza konieczność aktywnego działania ze strony organu udzielającego informacji, które polega na dostarczeniu osobie zainteresowanej na jej żądanie pewnego zakresu informacji (zob. wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 20 marca 2006 r., sygn. K 17/05, OTK ZU nr 3/A/2006, poz. 30; podobnie wyrok ETPC z 14 kwietnia 2009 r., Társaság a Szabadságjogokért przeciw Węgrom; w tej sprawie obowiązek udzielenia informacji stowarzyszeniu dotyczył węgierskiego Trybunału Konstytucyjnego).
Formy realizacji obywatelskiego prawa do informacji publicznej Konstytucja określa w ust. 2 tegoż przepisu, wskazując możliwość dostępu do dokumentów urzędowych oraz wstępu na posiedzenia kolegialnych organów władzy publicznej pochodzących z powszechnych wyborów (z możliwością rejestracji obrazu i dźwięku).
Zakres prawa do informacji zdeterminowany jest w znacznej mierze przez samą Konstytucję. Art. 61 ust. 1 i 2 Konstytucji określają bowiem treść uprawnień składających się na to prawo oraz wskazują podmioty obowiązane do podjęcia działań umożliwiających jego realizację. Art. 61 ust. 3 Konstytucji wyznacza granice dopuszczalnego ograniczenia tego prawa: ograniczenie może nastąpić wyłącznie ze względu na określone w ustawach ochronę wolności i praw innych osób i podmiotów gospodarczych oraz ochronę porządku publicznego, bezpieczeństwa lub ważnego interesu gospodarczego państwa. Art. 61 ust. 4 stanowi, że tryb udzielania informacji publicznej określają ustawy, a w odniesieniu do Sejmu i Senatu ich regulaminy. Oznacza to, że obywatelskie prawo do informacji nie ma charakteru bezwzględnego i że ustawodawca zwykły – który ogranicza w wydawanych ustawach zwykłych dostępność informacji publicznej – musi respektować konieczność ważenia zasady (dostęp do informacji publicznej) i wartości wskazanych w art. 61 ust. 3 jako dopuszczalnych kryteriów ograniczenia zasady dostępności (por. podobnie także wyrok TK w sprawie o sygn. K 17/05). Ograniczenia dostępności informacji publicznej i kryteria ważenia kolidujących ze sobą wartości podlegają ocenie z punktu widzenia mechanizmu proporcjonalności (art. 31 ust. 3 Konstytucji, na co zwrócono uwagę w uzasadnieniu wyroku Trybunału w sprawie o sygn. K 17/05)”.

A przy okazji leczę siniaki… bo nadal bolą i cieszę się, że w wyniku upadku nie doznałam wstrząsu mózgu… choć tego nie jestem pewna z uwagi na treść wyroku. 

4 komentarze:

  1. A to nie lepiej wystąpić do Prezydenta o udostępnienie odpisu tego pisma? Może jego kancelaria uzna to za inf. publ.?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie kancelaria prezydenta uznała projekt za informację publiczną i ją udostępniła:)

      Usuń
  2. Na konferencji w Poznaniu dot. pytania prawnego sądu do TK usłyszałam - mimochodem rzucone - że jest przygotowywany projekt, ale na tym etapie prof. Rzepliński nie chce go ujawniać.

    OdpowiedzUsuń
  3. A może napiszesz coś na temat esądu?

    Jak się wydaje obecnie funkcjonuje on w jakiejś szczelinie czasoprzestrzennej, powodującej przesunięcie fazowe i możliwość orzekania w oparciu o przyszłe przepisy.

    W chwili obecnej przepisy o weryfikacji przez PESEL dopiero "się robią" , podobnie jak przepisy o tym, że esąd ma się zajmować tylko sprawami nie starszymi niż trzy lata.

    Tym czasem cokolwiek starsze niż "trzylatka" jest od razu wycinane przez sąd i przekazywane sądowi właściwemu miejscowo. Dodatkowo każdy referendarz ma dostęp do bazy PESEL i przy wnoszeniu pozwu weryfikuje, czy pozwany zameldowany jest tam, gdzie podaje powód. Nie jest? No to brak podstaw do wydania nakazu i do sądu właściwego miejscowo. A że kpc nie posługuje się w ogóle pojęciem zameldowania, które ma się nijak do zamieszkania (miejsca czy adresu o jakich mowa w prawie cywilnym) to już nie ma znaczenia.

    Podstawą powyższego jest (uwaga) aktualizacja systemu obsługującego esąd oraz polecenie przewodniczącej wydziału.

    To tak a propos odporności sędziów na naciski ze strony polityków i kierowania się przez nich wyłącznie ustawami (wiemy, że znany prezes SO to przypadek jeden na dziesięć tysięcy).

    OdpowiedzUsuń