środa, 27 marca 2013

POKŁOSIE


Dzisiaj byłam w Trybunale Konstytucyjnym, zgodnie z obietnicą, na publikacji orzeczenia. I chociaż liczyłam w skrytości ducha na inny wyrok, to sama sentencja mnie jakoś nie zaskoczyła. Nie zaskoczyła mnie z dwóch powodów: 

Po pierwsze od jakiegoś czasu można zaobserwować zmianę w linii orzeczniczej Trybunału w zakresie zacierania się odrębności władzy sądowniczej od władzy wykonawczej. Tendencja jaką można zaobserwować kieruje nas w kierunku znanym z czasów PRL przy zachowaniu pozorów demokratycznego państwa prawa. Zapomniano bowiem wyroki jakie zapadały zaraz po uchwaleniu Konstytucji z 1997 r. kiedy sędziowie zasiadający w Trybunale byli niejako na bieżąco z treścią i uzasadnieniami rozwiązań przyjętych w Konstytucji i znaczenia norm w niej uregulowanych. Zmianę w tym zakresie dostrzegli sędziowie Trybunału, którzy zgłosili zdania odrębne, a wyartykułował wprost Pan Sędzia Zubik. Ja pozwolę sobie przytoczyć fragment orzeczenia w sprawie K 8/99, w którym Trybunał Konstytucyjny stwierdził tak: 

„Zasada podziału władzy zakłada szczególny sposób określenia stosunków między władzą sądowniczą a pozostałymi władzami. W stosunkach między władzą ustawodawczą a wykonawczą możliwe są różne formy wzajemnych oddziaływań i współpracy, dopuszcza się również istnienie obszaru, w którym kompetencje organów należących do obu władz przecinają się lub nakładają. Natomiast relacje między władzą sądowniczą a pozostałymi muszą opiera* się na zasadzie „separacji” (orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w sprawie K. 6/94, jw., s. 91). Koniecznym elementem zasady podziału władzy są niezależność sądów i niezawisłość sędziów. Wnioskodawca wyprowadza zasadę niezależności sądów z art. 10 konstytucji, natomiast zasadę niezawisłości sędziowskiej z art. 178 konstytucji. Należy w związku z tym zauważy*, że obie zasady wynikają z art. 10 konstytucji, wyrażającego zasadę podziału i równowagi władz, a jednocześnie obie zasady zostały proklamowane expressis verbis w szczegółowych przepisach konstytucyjnych - zasada niezależności sądów w art. 173 a zasada niezawisłości sędziowskiej w art. 178 ust. 1 konstytucji. Niezależność sądów zakłada przede wszystkim oddzielenie organizacyjne i funkcjonalne sądownictwa od organów innych władz, tak aby zapewni* sądom pełną samodzielność w zakresie rozpoznawania spraw i orzekania. Z kolei niezawisłość sędziowska oznacza, że sędzia w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości podlega normie prawnej i własnemu wewnętrznemu przekonaniu (por. S. Włodyka, Ustrój organów ochrony prawnej, Warszawa 1968, s. 72).
W wyroku z 24 czerwca 1998 r., sygn. K. 3/98, Trybunał Konstytucyjny powołując się na poglądy doktryny przypomniał, że niezawisłość sędziowska obejmuje szereg elementów:
1) bezstronność w stosunku do uczestników postępowania,
2) niezależność wobec organów (instytucji) pozasądowych,
3) samodzielność sędziego wobec władz i innych organów sądowych,
4) niezależność od wpływu czynników politycznych, zwłaszcza partii politycznych,
5) wewnętrzną niezależność sędziego (OTK ZU Nr 4/1998, s. 334)”.

Jak widać kwestia ta uległa całkowicie zatarciu i zapomnieniu przez znaczną część sędziów Trybunału Konstytucyjnego (nie mówię o sędzim Hermelińskim, którego stanowisko znane jest i niezmienne oraz po dzisiejszym wyroku o sędziach jacy złożyli zdania odrębne). 

Słuchając ustnych motywów rozstrzygnięcia nasunęło mi się przy tym pytanie… Jeżeli dla przeważającej części sędziów Trybunału zniesienie sądu lub jego utworzenie nie jest zmianą ustroju a jedynie zmianą organizacyjną wewnętrzną to czymże jest ustrój?? W słowniku języka polskiego można przeczytać, że ustrój to: system, organizacja, układ i wzajemne powiązanie elementów danej całości. Jeżeli zatem coś wypada albo przybywa to ów układ ulega zmianie. Choć zaczynam wątpić… 

Ważną rzeczą jak dla mnie jest przy tym powołanie przez sędzię Liszcz tego, że wykonana dla Trybunału analiza sposobów „tworzenia sądów” w krajach europejskich wskazuje, że jesteśmy jedynym państwem, w którym organ władzy wykonawczej bez żadnych ograniczeń ze strony innych organów ma kompetencję do znoszenia i tworzenia sądów… Jesteśmy zatem ewenementem na skalę Europejską i myślę, że zarówno Europejski Trybunał Praw Człowieka, jak i Komisja Europejska powinny się przyjrzeć polskiej radosnej twórczości związanej z sądownictwem. Bo sądu ustanowionego ustawą mogą nie znaleźć. Zwłaszcza w kontekście paradoksu jaki powstał na skutek tego wyroku. Jeżeli zniesienie i utworzenie sądu jest zmianą organizacyjną wewnętrzną i możliwa jest w drodze rozporządzenia, to jak to pogodzić z możliwością wydania zarządzenia przez Ministra Sprawiedliwości o utworzeniu wydziałów, wydziałów i ośrodków zamiejscowych? Czemu mamy takie rozróżnienie skoro to jest to samo? 

Pokłosiem dzisiejszego wyroku jest dla mnie również jeszcze jedna kwestia… Jak należy zatem potraktować decyzję o przeniesieniu sędziów jako szczególnego przypadku uzasadniającego odstępstwo od zasady nieusuwalności skoro nic się nie zmienia, poza wewnętrzną organizacją zrównaną dzisiaj z utworzeniem w drodze zarządzenia np. wydziałów wewnątrz sądów? Jak pogodzić kompetencję z art. 75 § 1 pkt 2 z regulacją wynikającą z art. 173 w zw. z art. 10 Konstytucji, oraz art.179  i 180 ust. 1 Konstytucji, że o art. 2 i 7 Konstytucji?  Co to za odstępstwo i to dla organu władzy wykonawczej w postaci Ministra Sprawiedliwości jak nic się nie zmienia? W takim wypadku bowiem nie można mówić o odstępstwie a o regule i to sprzecznej z Konstytucją…  

Zgadzam się w pełni ze zdaniem odrębnym wygłoszonym przez Sędziego Hermelińskiego, sędziego Wróbla, sędzi Liszcz i sędziego Zubika, jeszcze z jednego powodu:

Padło dzisiaj stwierdzenie, że argumentacja z części uzasadniającej wyrok została wytworzona na potrzeby tego postępowania. Jak dla mnie jest to stwierdzenie prawdziwe z tego powodu, że śmiem domniemywać, że dzisiejszy wyrok jest również pokłosiem próby forsowania utajnionego projektu nowej ustawy o Trybunale Konstytucyjnym powstałego w Trybunale Konstytucyjnym. Paradoks polega na tym, że pamiętam słowa któregoś z sędziów Trybunału Konstytucyjnego, że spraw w Trybunale jest za dużo. Tak jakby problem ilości tych spraw był winą osób je wnoszących nie zaś jakości legislacji z jaką mamy do czynienia. Rozmawiałam swego czasu ze znajomą, która bezskutecznie próbuje wydobyć ów projekt. Jak zatem ma zapaść wyrok przeciwko władzy wykonawczej, która ma przewagę parlamentarną i może przeforsować ustawę o TK, która ma „zmniejszyć ilość spraw w trybunale” chociaż gwarancje do skargi konstytucyjnej czy badania abstrakcyjnego związane są z Kartą Praw Podstawowych i Wolności? To byłoby uśmierceniem samego projektu ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. O tym, że moje domniemanie może mieć ręce i nogi wskazuje argumentacja jaka dzisiaj padła odnośnie „faktu powszechnie znanego” na jaki wskazał Prezes Trybunału Konstytucyjnego Andrzej Rzepliński sędziom tegoż Trybunału, by po porażce merytorycznej Ministra Hajduka ratować sytuację. Zdaniem Prezesa TK faktem powszechnie znanym jest… Komunikat na stronie MS, że stosunek przeciążenia sądów w Polsce wynosi 1:10 (czyli, że są jakieś sądy przeciążone i takie gdzie wpływ jest niewielki) nie poparty żadnym zamieszonym dokumentem w postaci np. słynnej analizy statystycznej co do wpływu, bo o wadze spraw nie wspomnę (np. zabójstwo do kradzieży batonika). Rozumiem, że, w tym kontekście, jak Ministerstwo zamieści komunikat, że jest 35 stopni ciepła i jest lato, to wszystkim jest wiadomo, że tak jest i nie wolno patrzeć za okno i na termometr wskazujący, że jest mróz i np. -10 stopni Celsjusza? Szukanie argumentów na siłę uważam za naruszenie rzetelności i powagi Trybunału Konstytucyjnego. 

Żenua…

I na koniec osobista refleksja skierowana do sędziów TK, którzy dzisiaj na potrzeby tego postępowania wykreowali argumentację rodem z PRL. Mam nadzieję, że doczekam chwili, a jak nie ja to moje dzieci, kiedy dojdzie do oceny legalności tego działania na arenie międzynarodowej, bo w Polsce już chyba nie da rady. Na razie pozostawiam tym Sędziom TK to działanie pod ocenę własnego sumienia z życzeniem, by każdy dzień powodował przemyślenia tej kwestii… I modlę się oby nie nadszedł dzień, że dojdzie do zniesienia np. wszystkich sądów rejonowych, okręgowych czy apelacyjnych i pozostawienia po 1 sądzie właściwego szczebla. Bo właśnie daliście Państwo na to przyzwolenie swoim wyrokiem, ale i też musicie Państwo z taką wizja żyć, a przynajmniej powinniście.  

8 komentarzy:

  1. Trybunał Konstytucyjny przekroczył dziś pewien punkt graniczny.
    Niezależność sądów, która już wcześniej była wątpliwa, teraz stała się żartem.
    Jedynowładztwo Ministra Sprawiedliwości w zakresie organizowania pracy sądów występowało już wcześniej. To Minister powołuje prezesów sądów, którym z kolei podlega cała administracja sądów. Na podstawie zarządzeń, pism, wezwań itp. zobowiązuje ich do określonych czynności. W razie potrzeby usuwa ich z urzędu.
    Największą kpiną z niezależności sądów było - w mojej ocenie - jak do tej pory określenie zgromadzeń sędziów jako organów "samorządu sędziowskiego", podczas gdy przewodniczącymi zgromadzeń są prezesi sądów powoływani przez Ministra, a kompetencje zgromadzeń nie mają nic wspólnego z "rządzeniem", czy choćby kontrolą rządzenia sądami.
    Od dzisiaj, nie tyle kpiną z niezależności, ale już jawnym jej zaprzeczeniem, jest całkowita swoboda Ministra Sprawiedliwości w powoływaniu i znoszeniu dowolnej liczby sądów.
    Nie chcę popadać w górnolotny ton, ale w razie - nie daj Boże - ewolucji naszego ustroju w stronę mniej niż obecnie demokratycznych form, sądownictwo nie będzie żadnym hamulcem na takiej drodze.
    Bardziej aktualnym skutkiem ugruntowania rządów Ministra w sądach będzie natomiast dalsze trwanie sądów w organizacyjnym marazmie, ponieważ za tę organizację był i jest odpowiedzialny Minister Sprawiedliwości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż. Nie spodziewałem się po tym blogu innego komentarza niż ten, jaki został zamieszczony powyżej. Dziwi mnie, że w narodzie nie obowiązuje już zasada nie komentowania wyroków niezależnych trybunałów. Wiem, wiem zawsze można powiedzieć, że nie są one niezależne. Ręce opadają. Ze smutkiem przyjmuję, że blogerka, jak mniemam sędzia, pozwala sobie na porównywanie działalności Trybunału Konstytucyjnego do czasów PRL. Przypomnę, że niedawno jeden sędzia w swoim orzeczeniu, w zasadzie w uzasadnieniu do orzeczenia, wspomniał o czasach stalinowskich... no i jaka wynikła z tego awantura. Ale mniejsza o to.
    Sugerowanie, że orzecznictwo Trybunału zmienia się "w ostatnich latach", jest tyleż nie na miejscu (bo sugeruje poddawanie Trybunału wpływom rządzącej opcji politycznej) co świadczy o nieznajomości jego orzecznictwa. Podobny problem co dzisiaj został podniesiony w orzeczeniu P 1/03, czyli ca. 10 lat temu. Dziwne, że przez taki szmat czasu nikogo to nie raziło, a teraz nagle urasta to do wielkiego problemu .... i powrotu do czasów PRL. Przesada. I to spora. Owszem Konstytucja wyraźnie wskazuje 3-podział władzy, ale Trybunał w swoim orzecznictwie już wcześniej wskazał, że nie oznacza to absolutnej separacji tych władz! Ponadto nadzór administracyjny nad władzą sądowniczą nie wpływa na jej przymioty niezależności i niezawisłości. Z całym szacunkiem. Ale poza ogólnikami, blogerka jakoś nie wskazała w jaki sposób tworzenie/znoszenie sądu wpływa na niezawisłość sędziowską. Może jakieś przykłady, konkrety ?

    Przypomnę, że obowiązuje zasada nie komentowania orzeczeń. Pisałem już kiedyś tutaj o tym zagadnieniu. Cóż. Z całym szacunkiem, ale w Trybunale zasiadają osoby o wiedzy o wiele większej niż wszyscy komentatorzy razem wzięci. Założę się, że i szanowna blogerka przy którymkolwiek członku Trybunału jest niestety ledwie uczniem wobec profesora. Mogę się mylić, ale i tak trochę więc pokory w tym wszystkim.
    Dodam jeszcze, że w Biblii napisano już "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni". Naprawdę, kiedyś, kiedy byłem o wiele bardziej aktywny w rożnych sferach działalności, wielokrotnie spotykałem się z negatywnymi ocenami pracy sędziów. Naprawdę cała masa ludzi myśli, że w sądach jest komuna, korupcja, kumoterstwo i wiele innych określeń na różne litery. W ten sposób ludzie odreagowują swoje porażki przed obliczem temidy. Jakoś ciężko im po prostu przyjąć, że zwyczajnie przegrali sprawę przed niezawisłym sądem, który nie podzielił ich zdania. Starałem się zawsze wytłumaczyć, że jeżeli sąd orzekł tak a nie inaczej to nie zawsze się ma rację, że czasem prawo stanowi inaczej niż myślimy....i cóż. Okazuje się, że sędziowie pomimo iż jakoś nie życzą sobie komentowania ich orzeczeń (wracam cichaczem do niedawnej sprawy związanej z przywołaniem czasów stalinowskich) po Trybunale pozwalają sobie jeździć jak za przeproszeniem na łysej kobyle. Tutaj nie mam na myśli bynajmniej tego co napisała powyżej szanowna blogerka, ale raczej ogół komentarzy autorstwa sędziów (jak sugerują podpisy) na różnego rodzaju forach, czy komentarzach pod artykułami na temat orzeczenia Trybunału zamieszczonymi na poczytnych stronach www. Tutaj osób, którym zasada niekomentowania orzeczeń powinna być szczególnie bliska jakoś ... nie ona obowiązuje. Przykre jest to wszystko i nie wróży nic dobrego na przyszłość.
    Żebyśmy się jednak źle nie zrozumieli. Zasada niekomentowania orzeczeń niezależnych podmiotów nie stanowi bynajmniej knebla, ale jest raczej przykazaniem powściągliwości wyrażania opinii. Tym bardziej, że na pełne uzasadnienie orzeczenia przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Wiele osób nie zapoznało się nawet z uzasadnieniem ustnym... ale do komentowania wszyscy są chętni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem że w związku z tym że "wyroków się nie komentuje" z obrzydzeniem Pan patrzy na tych wstrętnych glosatorów? I tych niegodnych sędziów Trybunału, którzy ośmielili się skomentować rozstrzygnięcie w zdaniach odrębnych.

      Autorka podniosła wobec rozstrzygnięcia zarzuty merytoryczne, więc nie widzę problemu. I z całym szacunkiem dla Trybunału, ale uznanie za fakt powszechnie znany informacji znajdującej się w komunikacie prasowym zamieszczonym na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości również uważam za działanie całkowicie niepoważne (żeby nie użyć słów ostrzejszych).

      I proszę wybaczyć, ale tytuły profesorskie raczej nie powinny być argumentami w dyskusji. Osobiście zaś nie jestem przekonany co do tego że sędzia referent Kotlinowski, znany głównie z tego że był prominentnym działaczem i posłem LPR, jest osobą "o wiedzy o wiele większej niż wszyscy komentatorzy razem wzięci.".

      Usuń
    2. Nie, nie patrzę na tych sędziów Trybunału z "obrzydzeniem", z tej prostej przyczyny, że zdania odrębne są częścią orzeczenia i wraz z orzeczeniem podlegają również publikacji. Zdanie odrębne, nie jest więc komentarzem. Wystarczy zajrzeć do przepisów.
      Porównanie orzeczenia do czasów PRL (jakże modne, chciałoby się rzec) oraz sugestie, że Trybunał orzeka po myśli władzy oraz szereg innych uwag (zwłaszcza chęć oceny legalności orzeczeń wydawanych przez Trybunał przez podmiot zagraniczny) niestety stanowi komentarz, w dodatku dość zjadliwy.
      Co do sędziego/posła Kotlinowskiego. Nie mam zamiaru oceniać jego osoby, ale biorąc pod uwagę jego wcześniejszą działalność polityczną trudno chyba uznać, że jego poglądy polityczne jakie prezentował jako poseł LPR są zbieżne z poglądami obecnej władzy. Aczkolwiek szef partii, której był członkiem, wyraźnie podryfował w kierunku PO.

      Usuń
  3. Aaaa.... sugestie, że może czy też powinno dojść do oceny działalności sędziów Trybunału na arenie międzynarodowej (bodaj podobny pomysł pojawił się, podczas komentowania wyroku Trybunału w sprawie wynagrodzeń sędziów, nie jestem jednak pewien gdzie to przeczytałem, czy tutaj czy gdzieś indziej. Chyba na jakimś forum) uważam za skandaliczny. Jakiekolwiek sugerowanie, że za swoje orzeczenia jakikolwiek sędzia Trybunału ma odpowiadać przed innym trybunałem, czy też same orzeczenia Trybunału mogą być poddane ocenie innego trybunału, a tym bardziej zagranicznego jest czystym skandalem. Trochę pokory. Nie podoba się orzeczenie Trybunału? Może wystarczy przyjąć do wiadomości, że niezależny trybunał orzekł właśnie tak, a nie inaczej. Koniec kropka sprawa zamknięta.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jako laik zwrócę uwagę na jeszcze jeden problem /a może tylko dla mnie to problem/. Skargę konstytucyjną złożyła Krajowa Rada Sądownicza - jak mniemam złożona z samych sędziów - wydających na co dzień wyroki w imieniu Rzeczypospolitej. Pierwsze co mnie uderzyło gdy usłyszałem o sentencji wyroku: wszyscy sędziowie zrzeszeni w Krajowej Radzie Sądowniczej są nieukami, a jedynymi mądrymi prawnikami jest 11 sędziów Trybunału Konstytucyjnego. No bo jak to. Składają skargę, jak rozumiem po wielu przemyśleniach i dyskusjach. Po przewertowaniu całego dorobku naukowego i orzecznictwa. No i co? Porażka. To ja się "zapytowywuję". Kto zna lepiej polskie prawo? Sędziowie czy filozof? Trybunał dał odpowiedź! Sędziami mogą być jedynie absolwenci filozofii /krakowskiej/. A i to pod warunkiem, że potrafią się modlić.
    Jestem pełen szacunku dla wiedzy i mądrości polskich sędziów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako nielaik pozwolę sobie zauważyć, że w KRS-sie 1/3 składu to nie sędziowie. Są za to np. m.in. posłowie partii walczących o głosy wyborców jak lew. Dodam jeszcze, że Minister Sprawiedliwości skorzystał jedynie z prawa zapisanego w usp. To skarżący podnosili niekonstytucyjność, nie był to więc spór pt. "kto mądrzejszy". Trybunał orzekł jedynie, że przepisy jakie obowiązują w tej materii są zgodne z konstytucją. I tyle. Po co dorabiać ideologię ?

      Usuń
  5. Jeżeli ktoś zarzuca mi dorabianie ideologi to oświadczam, że nie o to mi chodziło. Przedstawiam po prostu wynik moich przemyśleń oraz wyniki rozmów z wieloma ludźmi na ten temat. Niestety, tzw. "zwykli ludzie" tak to odbierają. jeszcze chyba nikt nie zabronił mi mieć swoje poglądy, tym bardziej, że zgadza się z nimi większość moich znajomych.
    Dziękuję za informację, że 1/3 składu to politycy, a nie fachowcy. Tym bardziej mam w takim razie rację, że była to decyzja polityczna a nie merytoryczna.
    Hura! Nasi sędziowie jednak górą!

    OdpowiedzUsuń